Rozdział 24 Pyszne Brownie

23 4 0
                                    

Zmierzaliśmy w stronę łąk rozsianymi pod górami. Podobno znajdowało się tam piękne jezioro.

-Jak ci się u nas spodoba?

-Jest miło.

-Miło?

-Po prostu mi się podoba i jest miło.

Roześmiał się.

-Mieszkasz tu sam?

-Nie, z matką i bratem. A co z twoją rodziną?

-Ojciec umarł i nie mam rodzeństwa.

-A matka?

-Nie utrzymujemy kontaktu.

-Rodzina jest najważniejsza.

Jakoś wątpię.

-Gdy jest ona dobra i kochana. Kiedy jest okropna, to nie.

-Przykro mi.

-Nie ma czego.

-Już prawie jesteśmy. -zmienił temat.

Gdy tylko wyjechaliśmy z lasu rozpostarła się przed nami dolina z jeziorkiem.

Podjechaliśmy bliżej.

-Ślicznie.

-Żartujecie ze mnie. -warknął.

Zobaczyłam po prawej Nika, Xandera i Cassiana...

Zatrzymaliśmy się i wtedy nas zobaczyli.

-Co ty tu robisz?!-warknął Cassian.

Czemu on?!

-A co cię to obchodzi?

Zeskoczyłam z konia.

-Jesteś poza murami!

-Naprawdę?! Nie wiedziałam!

-Nie igraj ze mną Perełko.

-Czemu? -rzuciłam wyznanie.

-Nie chcesz wiedzieć.

-Amberly, choć. -powiedział Liam.

-Nigdzie z tobą nie pójdzie. -warknął Cassian.

W jego oczach widziałam wściekłość.

-To nie było do ciebie ksieciulku.

-Coś ty powiedział?

-To co słyszałeś. Amberly, możemy iść?

-Tak.

Odwróciłam się, ale Cassian chwycił mnie za nadgarstek.

-Zostaw ją. -warknął Liam.

-Odpieprz się.

-Sam się pieprz. Amberly.

Liam zeskoczył z konia.

-Cassian, puść mnie. -powiedziałam dobitnie.

Widziałam w jego oczach złość, a może coś więcej?

Patrzyliśmy sobie w oczy, aż mnie puścił.

Odwrócił się i wsiadł na konia.

Odjechali.

Przez chwilę tak stałam.

-Amberly? Wszystko dobrze?

Wzięłam wdech i się odwróciłam.

VeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz