Tempus Fugit - Czas ucieka
Tak jak się spodziewałam, dostałam zakaz opuszczania pokoju przez to, że poszłam na dwór. Całkowicie zapomniałam, że matka miała swoją komnatę sypialnianą z widokiem na ogród. I jak nic innego na tym świecie nienawidziła śniegu. Czasami nie rozumiałam, jakim cudem ona i ojciec w ogóle są razem. Nie był to żaden obowiązek tylko podobno wielka miłość. Tak wpisali przynajmniej w księgach. Jednak ja nigdy nie widziałam tej miłości. Oni się dosłownie unikali. Tylko podczas pór jedzenia zasiadali przy jednym stole lub kiedy musieli omówić sprawy dotyczące kraju. Nigdy nie widziałam, by ze sobą tańczyli, spędzali czas czy nawet spali w tym samym pokoju.
Dlatego nie wierzyłam w miłość. Nie wierzyłam, że ona spotyka każdego. Może na początku jest, ale potem z biegiem lat okazuje się, że to nie było to. Może u rodziców właśnie tak się stało.
Jakaś mała cząstka mnie marzyła właśnie o miłości, której nigdy nie widziałam. O spotkaniu tej jedynej osoby i spędzeniu z nią reszty życia. Wierzyłam, że gdzieś na świecie istnieje moja bratnia dusza. Dla każdego istnieje taka osoba, ale większość po prostu nigdy nie dostaje szansy spotkania jej. Jednak u mnie realia były dość oczywiste. Nie było szans, żebym spotkała taka osobę w pałacu. Przyjeżdżali tu sami staży, a jak byli młodzi, to nigdy w moim typie.
Pomimo kolejnych krzyków matki to i tak niczego nie żałowałam. Było to miliard razy lepsze od nudnych lekcji czy kolejnych spotkań z końmi. Te zwierzęta mnie przerażały.
W końcu żyje się tylko raz i trzeba wykorzystać to do granic możliwości. Nawet jak moje były i tak wyjątkowo małe. Oczywiście matka nie dowiedziała się, z kim wyszłam, bo wtedy Avery i Nik skończyliby o wiele gorzej. Obstawiałam, ze po prostu zobaczyła jak ja się wymykam na dwór. Dobrze, że moja dama dworu i strażnik użyli innego wyjścia. Wiedziałam, że Av spotkałaby jakaś kara, ale to Nika wysłałaby pewnie na front czy do innego oddziału. Dlatego, gdy zapytała, to skłamałam. Wiedziałam, że mi nie wierzy, ale nie miała dowodów. W takich momentach cieszyłam się, że choć raz przestrzega prawa wojska.
Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok na łóżku. Znów nie mogłam zasnąć od jakiejś godziny. Zawsze miałam problemy ze snem. Czasami na sen czekałam godzinami, a jeszcze kiedy indziej w ogóle nie zasypiałam i żadne zioła nasenne nie pomagały. Przez nie miałam tylko koszmary i jeszcze gorzej spałam. Miałam bardzo płytki sen, jak w końcu się pojawił, więc nawet najmniejszy dźwięk mnie wybudzał.
Nienawidziłam tak bezczynnie leżeć. Już wolałam swoje pokręcone sny lub słuchania kolejnych wykładów na temat umiejętnego podawania podwieczorków. Nigdy nie lubiłam być bezczynna, bez znaczenia jakiej rzeczy to dotyczyło.
Wstałam i podeszłam do okna, a następnie wyszłam na balkon. Owiał mnie chłodny wiatr. Śnieg już zniknął. Założyłam włosy za ucho i oplotłam się ramionami, by poczuć choć trochę ciepła. Moja czarna koszula nocna nie dawała w ogóle ciepła w taką pogodę. Rękawy były bufiaste i długie. Kończyły się koronką, która była też w talii i na dekolcie. Całość sięgała mi kostek.
Niebo było ciemne jak... jego oczy. Nie wiedziałam nawet, dlaczego akurat w tym momencie o nim pomyślałam. Było tyle powodów, dla których nie powinnam o nim myśleć. Jednak było też tyle powodów, dla których pragnęłam jego towarzystwa. Był dla mnie jak zakazany owoc mroku.
Spojrzałam na wielki księżyc w pełni. Był taki piękny, tak samo, jak te wszystkie gwiazdy. Uwielbiałam na nie patrzeć, jak byłam mała, zawsze je liczyłam. Dochodziłam wtedy do ogromnych liczb lub zaczynałam się gubić. Mogłabym tak stać wieki.
To tak bardzo uspokajało, a właśnie spokoju najbardziej potrzebowałam w nocy. Ucieczki od moich myśli.
☆☆☆
![](https://img.wattpad.com/cover/327189136-288-k787681.jpg)
CZYTASZ
Veni
FantasíaW świecie Fae rodzi się człowiek. Mała dziewczynka z ametystowymi oczami w dodatku następczyni jednego z najsilniejszych dworów. Amberly to córka króla i królowej, którzy toczą wojnę z inną krainą od zarania dziejów. Nagle w jej życiu pojawia się ta...