3.

2.2K 62 5
                                    

Santiago bardzo ucieszył się z życzeń od Gaviego, ale zadawał mnóstwo pytań jak udało mi się je zdobyć. Oczywiście nie uzyskał odpowiedzi na żadne z nich. Carmen nadal chodzi i gada, że moje poznanie się z Gavim nie było przypadkowe. Za każdym razem kończy się to tak samo, czyli moim zaprzeczeniem tego o czym ona mówi.

Plan na dzisiaj był prosty, jako iż jest sobota i pogoda jest cudowna, kto by się tego spodziewał, w końcu to Hiszpania, idziemy na plażę i tam spędzamy czas tak długo jak tylko będziemy chcieli. Ubrałam się w zwykły czarny top i czarne jeansowe spodenki pod to ubrałam dwuczęściowy strój kompielowy i byłam gotowa do wyjścia. Jednak musiałam czekać aż Santiago zabierze wszystkie ,,niezbędne" mu rzeczy do spędzenia dnia na plaży. Kiedy już się zebrał i mogliśmy wyjść poszliśmy jeszcze po Carmen i udaliśmy się w stronę plaży.

POV: Pablo

Razem z Pedrim po treningu stwierdziliśmy, że przyda nam się trochę odpoczynku na plaży, więc udaliśmy się w stronę swoich domów wcześniej ustalając, że za 10 minut widzimy się u mnie pod domem. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i czekałem na przyjaciela, który chwilę później był już pod moim domem. Wyszedłem z domu, zamknąłem go na klucz i ruszyliśmy w stronę plaży.

- Tak w ogóle to kim była dziewczyna, z którą gadałeś ostatnio po meczu? - zapytał González.

- To była Sophie. Wpadłem na nią, więc kulturalnie przeprosiłem i pomogłem wstać z ziemi.

- Od kiedy ty taki gentlemen co?

- Od zawsze

Dotarliśmy na plażę i tym razem jakaś niska osoba wpadła na mnie. Przyzwyczajony już do takich sytuacji złapałem jak się okazało dziewczynę za ramię ratując od upadku. Kiedy zobaczyłem kim jest osoba, która na mnie wpadła zacząłem się śmiać.

- Ostatnio mamy tendencję do wpadania na siebie nawzajem. - powiedziałem na co dziewczyna się uśmiechnęła.

POV: Sophie

Miał rację mamy tendencje do wpadania na siebie, przez co Carmen układa jakieś niestworzone scenariusze, które niekiedy kompletnie nie mają sensu.

- Jak już i tak na siebie wpadliśmy może przyłączycie się do nas? - zapytałam uśmiechając się delikatnie.

Gavi i Pedri popatrzyli na siebie i ten drugi odpowiedział:

- Pewnie czemu nie.

I tak zaczął się kolejny dzień spędzony w towarzystwie piłkarzy. Nie było czasu na nudę. Co chwilę ktoś wymyślał coraz to inne i bardziej kreatywne sposoby na spędzanie czasu razem.

***

- Chcesz mi powiedzieć, że gdybyś na niego nie wpadła nie miałbym tak odjechanego prezentu, tak? - zapytał Santiago nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszał.

- Tak mniej więcej to wyglądało - powiedział Pablo potwierdzając moje wcześniejsze słowa.

- Jesteście niemożliwi. - podsumował nasze historie.

- Co wy na to, żeby iść w jedno ładne miejsce, w które prawie nikt nie chodzi? - zapytała Cameron

- Brzmi dobrze, o ile nie umrzemy. - powiedział Pedri na co został delikatnie uderzony w ramię przez moją przyjaciółkę.

Ostatecznie każdy się zgodził i właśnie wchodziliśmy na jakiś klif lub coś podobnego. Widok z tego miejsca był cudowny. Można było zobaczyć większą część miasta i mniej zaludnioną część plaży. Było to coś pięknego. Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć i instastories. Czułam się w tamtym momencie niesamowicie szczęśliwa. Chciałabym, aby to trwało wiecznie.

510 Słów

Más que suerte... || Pablo Gavi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz