19.

1.2K 37 8
                                    

Od kilku dni nie widziałam się z chłopakami, w sumie jedyne kiedy widziałam się z kimkolwiek był moment mojego przebywania w szkole, ponieważ resztę czasu spędzałam na nauce do egzaminów, które miałam pisać już za tydzień. Carmen próbowała wyciągnąć mnie z domu kilka razy, jednak kiedy za każdym razem odmówiłam odpuściła dalszym próbom. Dzisiejszy plan był taki sam jak w ciągu wcześniejszych dni. Wstałam tak jak zawsze do szkoły. Ogarnęłam się i razem z moją jasnooką przyjaciółką udałyśmy się do miejsca, które już za niedługo będziemy mogły opuścić i już do niego nie wracać.

- Wiesz, że Pedri razem z Gavim się o Ciebie martwią? Cały czas siedzisz zamknięta w swoich czterech ścianach i nikogo tam nie wpuszczasz. Wiem, że stresujesz się egzaminami, ale takie zakuwanie cały czas może tylko pogorszyć sprawę. - brunetka znowu próbowała wyciągnąć mnie z domu, ale obie wiedziałyśmy, że skończy się to tak jak zawsze.

- Wiesz, że nawet dźwigiem mnie z domu nie wyciągniesz? - zapytałam kontynuując naszą spokojną podróż pod gigantyczny budynek szkoły.

- Zawsze warto próbować. - powiedziała wzdychając.

10 minut później siedziałyśmy pod klasą od hiszpańskiego rozmawiając o tym co będziemy robić po egzaminach. Carmen jak zawsze chce wykorzystać czas wolny na imprezy, w końcu jak to ma w zwyczaju mówić teraz jest czas na popełnianie głupich błędów, żeby w przyszłości było się z czego śmiać, a ja chciałam odpocząć od wszystkich problemów i obowiązków związanych ze szkołą. Pewnie skończy się na tym, że razem z Santiago wyjedziemy gdzieś na miesiąc wakacji, później on wróci do pracy, a ja całymi dniami będę siedzieć sama w domu, czyli dokładnie tak jak co roku.

Razem z upływem kolejnych 15 minut mogłyśmy dostrzec idącego w naszą stronę Huntera ze swoją siostrą. Nie wyglądali jakby chcieli spokojnie porozmawiać. Szykowała się kolejna kłótnia z udziałem amerykańskiego rodzeństwa. W sumie jak codziennie od sytuacji na parkingu, przychodzą i robią wyrzuty, że nie chce rozmawiać z żadnym z nich, ale kto chciałby słuchać tłumaczenia osoby, która jakby nie patrzeć wpłynęła negatywnie na psychikę innego człowieka.

- Co gdzie zgubiłaś swojego księcia z bajki? - zapytał wyraźnie poirytowany brunet.

- A co zazdrosny jesteś? - zapytałam trochę bardziej chamsko niż miałam w planie.

- Nie po prostu zastanawiam się czy teraz będzie miał Cię kto obronić? - odpowiedział niebezpiecznie zmniejszając dzielącą nas przestrzeń.

- Żebyś się nie zdziwił jak to Ciebie będą musieli ratować. Jak możesz mieć czelność przychodzić codziennie i prosić o wybaczenie czegoś, czego nikt normalny by nie wybaczył, tylko poszedł i zgłosił na policję. Zastanów się czasem kto jest na przegranej pozycji, bo na pewno nie jestem to ja. - uśmiechnęłam się sztucznie i dodała jeszcze. - Miłego dnia. - po czym odwróciłam się i razem z przyjaciółką weszłam do otwartej już klasy zajmując swoje stałe miejsca.

- Nie sądziłam, że kiedykolwiek grzeczna Sophie będzie w stanie aż tak się odgryźć za cokolwiek. - powiedziała siedząca obok brunetka.

- Najwyższy czas nauczyć się mówić to co ma się na myśli, a nie wykorzystywać innych do obrony. - odpowiedziałam po czym całą swoją uwagę skupiłam na nauczycielu, który omawiał jedną z trudniejszych lektur.

Moje skupienie nie trwało jednak długo, ponieważ ktoś postanowił przerwać mój spokój, był to nikt inny jak młody Hiszpan, wysyłający wiadomość:

Gavi ⚽

Żyjesz czy zamieniłaś się w potwora, który rzuca książkami we wszystko co się rusza?

Más que suerte... || Pablo Gavi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz