POV. trzecia osoba
Quackity wraz ze swoją mamą przygotowali wspólnie kolację, którą była sałatka z fetą oraz pomidorami i słonecznikiem oraz sałatą lodową i oliwą podana z bułeczkami czosnkowymi przypieczonymi na chrupko w piecu. Chłopak zaparzył również jedna ze swoich herbat w dzbanku, a następnie zaniósł go na stół wraz z dwoma białymi kubkami.
Po około pół godziny spędzonej w kuchni na stole leżała misa z sałatką, dzbanek z herbatą i talerz z bułeczkami czosnkowymi. (aut.dop. aktualnie to taki posiłek u mnie w domu jest tradycją swego rodzaju i jemy go w każdą środę co drugi tydzień, ponieważ to był pierwszy posiłek który zjedliśmy wspólnie, całą rodziną po tym jak trochę się oddaliłem po oficjalnym coming out'cie jako osoba transpłciowa i miałem małe problemy ze samym sobą i szkołą. Dlatego też dałem to tutaj, bo posiłek ten jest symbolem powrotu do pielęgnowania wspólnych, rodzinnych posiłków i wpasowało się w scenerie:])
Dwójka przysiadła sobie przy stole i włączyli ,,szybkich i wściekłych 1", gdyż film przywoływał wspomnienia jak Alex był jeszcze dzieckiem i kochał oglądać ten film z rodzicami, jak jeszcze byli razem jedli codziennie wspólne kolacje i obiady, w weekendy także śniadania. Quackity cieszył się tym czasem spędzonym ze swoją mamą, szczerze brakowało mu tej rodzinnej ciepłej atmosfery, wspólnego śmiania się, oglądania filmów czy nawet dziecinnych wygłupów i głupkowatych żartów.
Cały wieczór był właśnie śmiechem, a uśmiechy nie opuszczały ich ani na chwile, rozmawiali sporo o szkole, Alex otworzył się przed mamą i opowiedział jej jak faktycznie wyglądają jego codzienne dni. Powiedział też jej o Wilburze, wspomniał o dziwnym, nieznajomym dla niego uczuciu które niczym lekka bryza omywało jego wbrew pozorom wrażliwe serce za każdym razem jak łapał z nim jakikolwiek kontakt, nawet jeśli tylko w postaci skrzyżowanych spojrzeń.
Jego mama uśmiechnęła się tak jakby dokładnie wiedziała co ma teraz miejsce i taka była prawda była pewna czym jest figlarne, nowe uczucie jej syna, jednak milczała wsłuchując się w jego słowa i postanawiając, że zostawi mu to do samodzielnego odkrycia.
Siedzieli razem prawie do północy, rozmawiając naprawdę o wszystkim, bez skrępowania i skrupułów, bez uznawania czegokolwiek za temat tabu lub niewygodny. Wreszcie czarnowłosy poczuł się jak w domu, przedewszystkim wreszcie był w jednym budynku z matką i czuł to że ona tu jest, nie czuł się dłużej w jej towarzystwie sam.
Jednak gdy tylko miał kończyć temat Wilbura, który znów znalazł się na tapecie na sam koniec ich konwersacji jego mama zatrzymała go przed wejściem do jego pokoju.
-Quackity, wiesz mam wrażenie że ten chłopiec jest naprawdę wspaniały i naprawdę ci się podoba.- Zachichotała.
-P-podoba? Ale...ja sam nie wiem...dawno nie czułem aby ktoś mi się...podobał.- Chłopak skrzywił się na wspomnienie ostatniego razu jak ktoś mu się podobał.
*flashback dwa lata wcześniej*
Pierwsza klasa liceum, nadchodziła wielkimi krokami przerwa świąteczna, a jeszcze przed nią szkolna impreza zwana również jak ,,zimowy bal" organizowana 20 grudnia.
Był siódmy grudnia, piękna i klimatyczna pogoda dodawała poczucia, że święta są tuż za rogiem. Miękka, nie przesadnie gruba, około 20 centymetrowa warstwa białego puchu spoczywała pod stopami czarnowłosego chłopaka, który właśnie szedł do szkoły z wielkim uśmiechem na twarzy, pełen energii i wydawałoby się że aż nadto szczęśliwy i radosny.
W jego dłoni można było dostrzec pomarańczową różę starannie wykonaną techniką origami, którą sam zrobił wczorajszego wieczora. Chłopak wszedł do szkoły lekkim, wesołym krokiem, kierując się do swojej szafki, do której schował czarny płaszcz oraz niewielki granatowy szalik zrobiony na drutach.
CZYTASZ
,,Za karę,, ✨Quackbur ✨
FanficKolejna książka quackbur, pierwsza przyjęła się naprawdę wspaniałe za co dziękuję i wiele osób pisało,że nie chce by to był już koniec i że z chęcią przeczyta kolejna, podobną opowieść za co również dzięki. Quackity to ten stereotypowy popularny dzi...