" Czysto hipotetycznie.."

570 55 52
                                    

POV. trzecia osoba

Gdy pielęgniarka wróciła powiedziała, że skoro krew już nie leci to mogą iść. Chłopacy pożegnali się z kobietą i opuścili gabinet. Zaczęli iść w stronę sali, w której mieli angielski, jedną z niewielu lekcji które czasem mieli razem. Po chwili Wilbur zauważył, że czarnowłosy wygląda na zamyślonego i chyba zestresowanego.

-Wszystko okej?- Zapytał zmartwiony, zatrzymując się na chwilę. Korytarz na którym znajduje się gabinet pielęgniarki posiada tylko drzwi do sekretariatu i innych pokoi, do których uczniowie po prostu nie wchodzą, dlatego też nikogo chwilowo tutaj nie było. 

-Tak... po prostu stresuję się trochę angielskim. Wiem że będziesz też tam, ale siedzę przed Sapnapem i nie wiem.. stresuję się? Sam nie wiem, serio, to głupie.- Zasmiał się nerwowo.

-Hej, nie mów że to głupie. Rozumiem.- Powiedział wyższy, chwytając jego dłonie w swoje i posyłając mu ciepły uśmiech.- Mogę poprosić profesor Niki o to byś się mógł przesiąść. Napewno nie będzie miała z tym problemu.

-Mhm...Dziękuję.

-Za co?- Zdziwił się brunet.

-No jakby za wszystko. Za to że jesteś, pomagasz, rozumiesz mnie, pocieszasz, pokazujesz że ci zależy i tego typu, no wiesz.- Wilbur uśmiechnał sie na słowa chłopaka i przytulił się do niego.

-Oh sorki, nie spytałem sie czy mogę. Nie przeszkadza ci to?- odsunął się szybko.

-Nie, nie, nie musisz nawet pytać.- Uśmiechnął się czarnowłosy i sam wtulił sie w chłopaka, tym razem nawet mocniej.




POV. Sapnap

Karl przyłożył mi w twarz i powiedział, że nie będzie ze mną rozmawiał dopóki nie przeprosze dwójki chłopaków. Wiedziałem, że musze to zrobić, bo bałem się że serio może cos się między nami popsuć, czego bym nie chciał. Spytałem kilku osób czy ich widzieli, w końcu przypomniałem sobie, że poszli do pielęgniarki. 

Skierowałem moje kroki w kierunku gabinetu, lecz jak miałem skręcić w korytarz usłyszałem jakieś głosy, więc zatrzymałem się i lekko wyjrzałem za ścianę. 

--Nie, nie, nie musisz nawet pytać.- Powiedział Quackity, który stał przed Wilburem, wyglądał jakby był czymś lekko zestresowany, spięty czy coś w tym stylu. Jednak po kilku sekundach uśmiechnął się i przytulił się do niego, od razu było można wyczuć że się rozluźnił i wyglądał na mniej zdenerwowanego. 

Irytował mnie trochę ten widok. Może przyszedłem tu przeprosić, ale nie chciałem tego po części. Właściwie to robie to z przymusu, przecież nie odstawiałbym tej szopki gdyby nie wymysły Karla. Zacisnąłem mimowolnie pięści, gdy zobaczyłem jak wtulają sie w siebie mocniej. 

-Wszystko bedzie okej, tak? Wiem że to fatalny dzień pewnie, ale to tylko kilka godzin lekcji i możemy się gdzies przejść.- Nawet jego głos i to jak się wypowiadał, wszystko zaczeło mnie irytować.

-Z chęcią się gdzieś przejdę, ale to nie taki zły dzień. Wiesz, właściwie pomijając twój nos bardzo dobry.

-A to dlaczego?

-Wiesz pewien uroczy chłopak zaprosił mnie na bal zimowy.- Zaśmiał się czarnowłosy. Tsa, kiedys się śmiał przy naszych znajomych, nie przy nim, przy mnie.

-Oo jeśli się zgodziłeś to niezły z niego szczęściarz.- Jezu może się jeszcze pocałują? Zaraz albo zwymiotuję albo przywale temu idiocie.



POV.trzecia osoba 

-Oo jeśli się zgodziłeś to niezły z niego szczęściarz.

-Jakbym miał się nie zgodzić? Jest jakikolwiek powód?- Zaśmiał się Quackity, nieświadomy tego że Nick podgląda ich zza rogu, chowając sie za zakrętem korytarza.

-Wiesz jest sporo powodów.

-nie, ale serio, jeden powód, taki porządny.- Powiedział Alex, dalej w objęciach wyższego, jednak teraz patrząc mu w oczy, z rękoma owiniętymi wokół jego szyi.

-Mogłeś pójść z jakąś osobą, w której jestes zakochany albo z jakąś druga połówką.

-Nie mam drugiej połówki.- Zauważył niższy.

-Ale dalej, mogłeś się nie zgodzić i zaprosić kogoś kogo darzysz uczuciem.- Quackity słysząc te słowa wpadł na pewien pomysł, dość ryzykowny pomysł.

-Co to za różnica?

-Huh? Z czym różnica?

-No jaka jest różnica między kimś kogo darzę uczuciem a tobą? A co jeśli  czysto hipotetycznie  to mi sie podobasz?

-To  czysto hipotetycznie pewnie powiedziałbym, że ja ciebie też.- Sapnap stojący za rogiem wyprostował się, zaciskając pięści bardziej. Prychnął pod nosem i już miał odchodzić, gdy usłyszał słowa swojego "przyjaciela", po których zastygł w miejscu.

-W takim razie... nie czysto hipotetycznie kocham cię.- Zdanie było wypowiedziane niepewnie i trochę ciszej niż poprzednie, jednak dalej w pełni słyszalnie.

-Nie czysto hipotetycznie ja ciebie też.- Zaśmiał się Wilbur. Patrzyli chwilę na siebie i wybuchli śmiechem, rozbawieni ich nietypowym wyznaniem. Gdy w końcu przestali się śmiać spojrzeli sobie w oczy, trwając w ciszy. 

Nick przyglądał się z przerażeniem temu jak Quackity przybliża się pomału do chłopaka, przymykając oczy, a drugi robi to samo. Gdy tylko zobaczył jak dwójka zaczyna się całować szybko się wycofał, nie chcąc by odkryli że był tego świadkiem.





-------------------------------------

729 słów

,,Za karę,, ✨Quackbur ✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz