"konfrontacja"

452 50 44
                                    


POv. trzecia osoba

Wilbur rozejrzał się dookoła po wyjściu na dwór. Chłodne powietrze owiało jego twarz, powiewając między kosmykami włosów i odgarniając je do tyłu. Poszukiwania chłopaka postanowił rozpocząć od miejsca za rogiem, za którym rzeczywiście przecież siedział Sapnap, opierający się o ścianę i wylewający łzy w rękaw koszuli.

-Nick?- Wychylił się zza rogu brunet, usłyszawszy szlochanie. Ciemnowłosy chłopak na ziemi od razu odtworzył szeroko przerażone oczy i zaczął pośpiesznie wycierać łzy z twarzy, co było na darmo bo i tak ich miejsce zastępowały kolejne krople przezroczystej cieczy.

-Hej... wyluzuj, możesz płakać, to ludzkie, każdy czasem płacze.- podszedł z lekką niepewnością do chłopaka, które twarz była ujęta w czystym zdziwieniu i ciągłym smutku. Wyższy brunet usiadł obok niego, również opierając swoje plecy o zimną ścianę.

-Słyszałem co zaszło między tobą a Karlem.- Odezwał się po jakiś 20 sekundach głuchej ciszy wypełnionej szumem wiatru. Nick spojrzał się na niego i znów spuścił wzrok.

-Przepraszam.- Znów odezwał się Wilbur, jeszcze bardziej zadziwiając chłopaka.

-Ty?... Ale za co?- Sapnap, który zaczął pomału się wyciszać otarł łzy i poprawił pozycję w której siedział, bardziej się prostując w siadzie iż wcześniej był skulony.

-Za to, że wcześniej byłem samolubny, po pierwszym naszym spotkaniu, sytuacja z Alex'em na korytarzu, gdy złapałeś go za nadgarstki... przestraszyłem się że coś mu zrobić, nie dlatego że cię nie lubiłem, ale dlatego że bałem się o niego. Zrozumiałem, że to twój przyjaciel i na pewno nie chciałeś go skrzywdzić, a  nawet jeśli to zrobiłeś to nie było to specjalnie. To racja, chciałem go od ciebie odizolować. nie powinienem tak robić, mogłem od początku zacząć z tobą rozmawiać, aby teraz wszyscy mogli być szczęśliwi, spokojni i razem.- Uśmiechnął się słabo i wstał z ziemi, strzepując ewentualny kurz z siebie, a następnie wyciągnął rękę do niższego, który przyjął ją już w końcu z uśmiechem.

-Dzięki i tez przepraszam, zachowałem się jak debil i zjebałem o całości.

-No, trochę prawda.- Zaśmiał się miło Wilbur.- Ale zawsze można to naprawić. Uwierz mi Karl dalej cię kocha i działał pod wpływem emocji, taka kłótnia nie może was podzielić, każdy związek musi mieć jakieś wzloty i upadki, to normalne, a te tylko hartują relację.

-Chyba odziedziczyłeś takie mądre gadanie po ojcu.- Zaśmiał się Nick.

-Czyli co? Zgoda? Żyjemy normalnie i bez wojen?

-Zgoda.- Podali sobie ręce, śmiejąc się trochę po tym.

-A teraz chodź, idziemy odzyskać ci chłopaka i naprawić to co się popsuło.- Brunet poklepał go po ramieniu z uśmiechem i ruszyli w kierunku drzwi.

Oczywiście podczas nieobecności Wilbura oraz Sapnapa, od samego momentu jak drzwi zamknęły się za brunetem cała pozostała czwórka siedziała w niepokoju, czekając na jego powrót i wpatrując się w drzwi bezustannie, prawie nie odrywając od nich wzroku.

Na pewno można spokojnie powiedzieć, że byli zdziwieni gdy drzwi się otworzyły było mało powiedziane. Dream, George, Karl i Quackity, wszyscy patrzyli się, zastanawiając się co się stało na dworze, gdyż po otworzeniu się drzwi pojawił się w nich nie tylko Wilbur ale i Nick. Do tego żaden z nich nie wyglądał jakby się bił z kimś, a nawet nie wyglądali na złych albo zdenerwowanych, uśmiechali się.

-Ej czy ja mam halucynacje czy oni się uśmiechają?- Szepnął Karl do Alex'a.

-Kochanie, dzieje się niemożliwe, myśle że to mogą być zwiastuny końca świata, chce byś wiedział że cię kocham, kochałem i będę- zaczął dream

-Dobra cichaj, idą tu.- Uciszył go George, śmiejąc się pod nosem i starając się nie pokazać iż uważa zachowanie swojego chłopaka owszem za głupie ale również po części urocze.

-Uhm chce się spytać czy wszystko okej, ale wasze miny są podejrzane... guys ktoś nam ich podmienił, oni się serio uśmiechają. Jak się nazywacie przybysze?- Zaczął Quackity. Dwójka chłopaków spojrzała się na siebie i lekko zaśmiała.

-Okej, zaczynam się bać. - szepnął karl.

-Nie ma czego się bać.- Zaczął Wilbur.- Pogadalismy sobie, yjaśniliśmy kilka spraw, najwyraźneij mieliśmy kilka nieporozumień, przeprosiliśmy się, zrozumieliśmy swoje błędy i pote-

-PRZE- Mój chłopak umie przepraszać!? I że do błędu się jeszcze przyznał? Oni mi podmieni-

-Chłopak?-Wtrącił Nick, przypominając Karlowi iż "zerwali"

-Co do tego, myślę że powinniście pogadać, na spokojnie.- Wilbur położył rękę na ramieniu Nick'a i kiwnął głową aby się nie bał i poszedł rozmawiać. Karl też wstał, chwycił rękę swojego "nie-chłopaka" i zaczął z nim iść w jakiś kąt, gdy Wilbur pokazał jeszcze Sapnapowi kciuki w górę na co ten również pokazał mu jedną rękę z uniesionym kciukiem.

Gdy tylko Wilbur usiadł z powrotem na krześle i rozluźnił się, chwytając do ręki szklankę gdyby nigdy nic, George, dream i Alex wpatrywali się w niego w ciszy.

-Wszystko ok?- Zapytał brunet.

-jak ty to... Jak!?

-Ale co jak?- Zaśmiał się przy tym, rozbawiony wybuchem Alex' a.

-Ale co "jak"?

-No.. Karl rozmawiał z nim może dwie minuty i wrócił z płączem, bo ten nawet słowa nie chciał powiedzieć, a ty idziesz do niego mimo iż postrzegał cie normalnie jak jakiegoś wroga i wracacie po prawie dziesięciu minutach uśmiechnięci i zadowoleni.

-Jak to tak cię zadziwia to mogę dodać iż po tym jak mnie przeprosił powiedział mi, że jestem mądry czy coś takiego, że dobrze gadam, jakoś tak.- Cała trójka patrzyła się na niego z niedowierzaniem.





--------------------------------------------------------

820 słów

,,Za karę,, ✨Quackbur ✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz