POV. Karl
Od pięciu minut trwała matematyka, a Quackity'ego wciąż nigdzie nie ma. Nie widziałem go od momentu, gdy zniknął z tym Wilburem po rozmowie z Sapnapem.
Mam źle przeczucia co do tego tematu, boje i stresuje się, ale wiem że będę musiał go poruszyć i porozmawiać o nim z Nick'iem.
Matematyka upłynęła, oczywiście po wyjątkowo długim czasie jaki to to zajęło. Wyszliśmy wszyscy z klasy i zacząłem się kierować w stronę sali, w której mamy następną lekcję. Nie wiem czemu ale wcale nie zdziwiło mnie to jakoś bardzo gdy ujrzałem pod salą czarnowłosego w towarzystwie wysokiego bruneta. Widać że się dogadują, może wreszcie znajdzie sobie kogoś poza naszą paczką, kto wie może będzie z tego coś więcej. Uśmiecha się przy nim często, właściwie prawie zawsze gdy widzę ich dwójkę razem, a teraz z tego co widzę śmieję się i trzymają się za ręce. Ciekawe.
POV. Quackity
Doszliśmy do szkoły i od razu skierowaliśmy się pod klasę w której będę mieć lekcje. Żadne z nas nawet nie pomyślało o rozłączeniu naszych splecionych razem dłoni, więc teraz po prostu kontynuowaliśmy naszą konwersacje, nie zwracając na nie uwagi.
Kontem oka zauważyłem Karla, który odłożył plecak pod klasę, zastanawiałem się czy do niego podejść ale tylko jak na horyzoncie pojawił się Nick, który do niego podszedł zrezygnowałem z pomysłu. Nie chcę ignorować Karla, ale z Sapnapem już totalnie nie mam nerwów rozmawiać bądź chociażby koło niego stać. Teraz mam przynajmniej u swojego boku Wilbura.
-Hej, wszystko ok?- Zapytał jakby zmartwionym głosem, gdy patrzyłem w stronę przyjaciela i jego chłopaka.
-Tak, po prostu.. eh, to nie ważne.
-Chodzi o tego Nick'a tak? Nie przejmuj się nim, kojarzę że się przyjaźniliście chyba, więc pewnie jest to dla ciebie ciosem, ale nie możesz myśleć negatywnie, pozytywne nastawienie to w końcu podstawa.
-No wiem...-Spuściłem wzrok na swoje buty.
-Hej, zawsze jakby co masz mnie i możesz na mnie liczyć.- Podniósł moją głowę do góry, trzymając mnie delikatnie za brodę.- Wszystko się ułoży, nawet jeśli nie ja i tak zostanę.- Uśmiechnąłem się w końcu ponownie i znów jakimś cudem zapomniałem o dwójce stojącej tuż obok nas.
-Tak w ogóle emm myślisz, że będziesz się jeszcze chciał wybrać razem na spacer lub do kawiarni w najbliższym czasie?- Zapytał, odsuwając od mojej twarzy swoją dłoń.
-Pewnie, naprawdę ci dziękuję jeszcze raz, nienawidzę matematyki, a teraz serio było fajnie.
-Racja, chociaż nie spodziewałem się pierwszego śniegu akurat teraz mam wrażenie że zrobił tylko dodatkowy klimat, lubię zimę wszystko dookoła jest pokryte białym puchem i zaczyna się okres świąteczny wiążący się z zapachem pierników w całym domu.
-Taaak, kocham święta. Właściwie chciałem już dzisiaj przygotować pierwszą partię pierniczków, robię to co roku gdy spadnie pierwszy śnieg.-Woow, ale fajnie, nigdy nie piekłem pierniczków.
-CO? Jakim cudem? Nigdy?
-No nie, jakoś nie było okazji a nawet jakbym chciał to nie potrafię i samemu mi się nie chce robić.
-Hmm jak chcesz możesz wpaść do mnie po szkole, jakbyś chciał oczywiście.
-Serio? Nie będę przeszkadzał czy coś?
-Niee, tak właściwie to chętnie spędzę z tobą więcej czasu ekoświrze.- Zaśmiałem się.
-Ja z tobą też buntowniku.- Uśmiechnął się szerzej.
POV. Nick
Podszedłem do Karla i zacząłem z nim rozmawiać o wszystkim jak i o niczym. W pewnym momencie zwróciłem uwagę na to, że kilka metrów od nas stał Quackity i ten cały Wilbur. Cali w skowronkach, uśmiechnięci, jeden z drugim trzymali się za ręce.
Widok w pewien sposób mnie irytował, Alex jednak jest moim przyjacielem, okej nie potraktowałem go fair wcześniej i zbyt na niego naskoczyłem i byłem gwałtowny, ale nie oznacza to, że ten chłopak teraz zajmie moje miejsce. Chociaż z tego co widzę idzie po cos więcej niż przyjaźń. Zacisnąłem pięści widząc jak łapie z nim kontakt wzrokowy, trzymając go za brodę, zaczyna mi działać już na nerwy.
-Nick? Wszystko ok? Na co się tak patrzy- Oh... Chodzi o Quackity'ego? Posłuchaj nie wiem co między wami zaszło, ale napewno wszystko się uło-
-Wkurwia mnie.
-Huh? Kto?
-Ten cały Wilbur.- Parsknąłem.
-Czemu?- Zdziwił się Karl, nie wiem czemu w ogóle jest zdziwiony.
-No nie wiem, nie widzisz ich? Trzymają się za ręcę, żartują i smieją się, a do tego ten idio-
-Co w tym złego?- Przerwał mi.
-Jak to co? To my jesteśmy jego przyjaciółmi, a on się szwęda z typem, z którym zna się kilka dni.
-No i? Wiesz że ma proawo do posiadania innych przyjaciół? Zaczynasz mnie niepokoić Sap, wszystko okej?- Połozył rękę na moim ramieniu.
-Tsa...Wszystko jest ok.- Powiedziałem.
-...Jesteś..Zazdrosny? Chodzi o to, że Alex ma nowego przyjaciela?
-Co?Ja? Nie żartuj sobie ze mnie Karl.- Spojrzałem na nich znowu, oczywiście że to nie zazdrość.
-------------------
731 słowa
CZYTASZ
,,Za karę,, ✨Quackbur ✨
Fiksi PenggemarKolejna książka quackbur, pierwsza przyjęła się naprawdę wspaniałe za co dziękuję i wiele osób pisało,że nie chce by to był już koniec i że z chęcią przeczyta kolejna, podobną opowieść za co również dzięki. Quackity to ten stereotypowy popularny dzi...