;rozdział szósty;

274 35 3
                                    

-Wooyoung? Wszystko w porządku? - Słyszałem głos Yeosanga przez pisk w uszach, jednak nie mogłem... nie mogłem skupić się na jego głosie. Czułem, jakbym tonął. Tonął we wszystkich informacjach. We wszystkim, co mi mówili... I w mojej opinii było tego zbyt wiele, abym mógł zrozumieć...

-Nie dotykaj go - Głos Seonghwy nie wydawał się bliższy... tak, jakby pozostał na swoim miejscu - Jego ciało jest w stanie silnego wstrząsu. Pilnuj, by nie upadł, wciąż jest słaby, ale twój dotyk w tej chwili może jedynie pogorszyć jego panikę.

Wiedziałem, że Yeosang go posłucha... ale to też mnie bolało. Bolało mnie, że sądził, iż się go boję... choć może tak było? Nie wiedziałem przecież, kim był... Co mógł mi zrobić. Czerwone oczy? Kły? Wampiry? Co do cholery.

Poczułem, jak moje nogi się załamują i padłem w dół, osuwając się po ściance kuchennej, zwrócony przodem do dwóch mężczyzn. Obaj przyglądali się mi swoimi nieludzkimi, czerwonymi oczami, a gdy Yeosang wydawał się spanikowany, Seonghwa zachował spokój. Wydawał się opanowany...

Tak, jakby się tego podziewał.

Blondyn przykucnął o krok przede mną, nie sięgając dłońmi w moim kierunku. Jedynie obserwował mnie z niepokojem, a ja naprawdę chciałem się uspokoić, ale... to nie było łatwe. Bo jak miałem komukolwiek zaufać? Jak miałem mu zaufać?

-Ojcze... oh - Podniosłem spojrzenie. Spojrzałem w dokładnie te same fioletowe oczy, które prześladowały mnie w ostatnim czasie. Zobaczyłem je w pełnym wdzięku, intensywne, migdałowe oczy, wpatrzone we mnie z zaskoczeniem... z niedowierzaniem.

-San, to nie jest najlepsza pora. Porozmawiamy za chwilę. Yeosang zabierz go delikatnie na górę i niech odpocznie. Przyślę wam jedzenie za chwilę i niech odpocznie, a wieczorem z nim porozmawiam, dobrze? - Słowa nie były jednak skierowane jednak do mojego przyjaciela, a do mnie i nieświadomie skinąłem głową, pozwalając, aby Yeosang po raz drugi tego dnia delikatnie objął mnie ramieniem.

Tym razem był jednak ostrożniejszy... tak, jakbym miał się złamać pod naciskiem jego dłoni... a co jeśli było to możliwe? Skąd miałem wiedzieć, co potrafi? Oglądając te wszystkie, przejęte filmy o wampirach i innych popaprańcach...  w co miałem wierzyć?

Wspinając się ciężko po schodach, kiedy moja głowa wirowała nieprzytomnie, zauważyłem, że nie idziemy do tego samego pomieszczenia, w którym się obudziłem... szliśmy zupełnie w przeciwnym kierunku. Gdzie mnie prowadził? Co chciał ze mną zrobić?

Byłem zbyt słaby, aby z nim walczyć... gdyby moje ciało chciało, jednak coś podświadomie nawet nie chciało, bym to robił... byłem bezradny, pozwalając mu się zabrać tam, gdzie tylko chciał. Poza tym pamiętałem, do czego zdolny był czerwonooki potwór, który zranił mnie poprzedniego wieczora. Nie miałem szans.

-Wooyoung, uspokój się, twoje serce bije za szybko. Zabieram cię do nowego pokoju, wygodniejszego z racji, że zostaniemy tu przez chwilę - Wyszeptał Yeosang, a ja zamarłem. Serce? Zostać? Planowałem uciec stąd przy najbliższej okazji... I czy on słyszał bicie mojego serca? Wspominał coś o tym, że Seonghwa ma dobry słuch. Ale jak dobry? I czy on też? Na tyle, by usłyszeć bicie mojego serca?

Od wszystkich pytań, czułem, jak mocno pulsuje moja głowa. Miałem tak bardzo dość. Chciałem tylko pójść spać i obudzić się znowu w samochodzie, w normalnym świecie, z normalnym przyjacielem. Zamiast tego obserwowałem, jak Yeosang otwiera drzwi do nowego pokoju.

Ten był cieplejszy, kiedy na jego ścianach malowała się kawowo-mleczna farba, a ściany przyozdobione zostały leśnymi ozdobami. Pośrodku stało ogromne łóżko, meble zapełniały przestrzeń, wysokie okno przysłaniało niewielki balkon po drugiej stronie...

Pokuśtykałem do skraju łóżka, pozwalając, aby Yeosang opuścił mnie na nim bezpiecznie i nie dotykał mnie... zamiast tego stał o krok dalej, obserwując mnie winnym spojrzeniem, kiedy wciągałem ociężałe ciało pod pościel. Aż pokusiłem się spojrzeć w jego czerwone oczy... nienaturalne, dziwne, ale miały w sobie cień, który znałem...

-Woo... chciałbym... nawet nie wiesz jak bardzo...

-Przestań. Nie chcę słyszeć jak bardzo ci przykro. Okłamałeś mnie. Obiecywałeś, że nie mamy przed sobą tajemnic. Obiecywałeś, że powiedziałeś mi wszystko. Ja powiedziałem ci wszystko, nawet o tym, co naprawdę czuję... nawet o tym - Uniosłem nadgarstek ku górze, uwydatniając rozcięcie, które zrobiłem sobie kilka dni po śmierci moich rodziców - Pamiętasz, co powiedziałeś tamtego dnia? Pamiętasz, co obiecałeś? - Widziałem, jak otwiera usta ze zwieszoną głową, jednak nie pozwoliłem mu powiedzieć słowa - Że jesteś moją rodziną. Że zawsze będę mógł na tobie polegać.

-Możesz...

-Nie mogę, jak widzę! Okłamałeś mnie. Nie powiedziałeś mi całej prawdy - Warknąłem z wyrzutem, czując, jak mój głos się załamuje, szczególnie, gdy dostrzegłem, jak po policzkach pociekły łzy. Byłem wyczerpany... na skraju emocjonalnym - Ufałem ci...

-Wooyoung miałem powód... - Opadł ciężko na skraj łóżka - Oni są moją rodziną, nie mogłem...

-A ja nią nie jestem?! - Wrzasnąłem przez łzy, czując, jak moje serce się łamie. Nie byłem zazdrosny. Byłem zraniony, gdyż naprawdę uważałem go za brata. Naprawdę nie miałem przed nim żadnych tajemnic. Żadnych...

-Wooyoung, proszę... zrozum...

-Nie, nie potrafię tego zrozumieć! Po stracie... ich... po tym, jak ich straciłem, byłeś jedyną osobą, której mogłem zaufać... Byłeś jedynym, za którym poszedłbym w ogień... a teraz? Teraz nie mam nawet pojęcia, kim... kim jesteś. Co, bałeś się, że cię nie zaakceptuję? - Spytałem z wyrzutem, widząc, iż nawet nie chce na mnie spojrzeć. Po tym wszystkim, co mi zrobił. Jak bardzo mnie zdradził... nawet nie spojrzy mi w oczy.

-N-nie...

-Że wypaplam wszystkim, kim jesteś? Że jestem jakąś suką, która pierdoli głupoty na lewo i prawo?!

-Nie, Woo, Boże nie...

-To co? Hym? Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Uważasz mnie za swoją rodzinę, a nie powiedziałeś czegoś tak kurwa, ważnego? Dlaczego?! - Wrzasnąłem, unosząc się na łóżku, aż zamarłem, widząc, jak podnosi głowę, a jego zamglone wilgotnymi łzami oczy płoną ognistą czerwienią.

-Bo chciałem cię chronić! Ten świat jest popierdolony Wooyoung! I wolałem trzymać cię z daleka od tego chorego gówna, niż bać się całą noc, że ktoś cię kurwa dopadnie i może byś to docenił, gdybyś nie był tak zapatrzonym w siebie bachorem! - Krzyknął wściekle, zanim odwrócił się na pięcie, trzaskając drzewami za sobą.

A ja pozostałem tak nieruchomy, czując, jak łzy napływają do moich oczu.

Monster under my bed // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz