;rozdział piętnasty;

247 31 5
                                    

-Czuję się dziwnie, kiedy jest obok - Słabo rozpoznałem głos Sana, który brzmiał cicho i niewyraźnie, tak, jakby dobiegał zza ściany, lub jakiejś szyby.

-Jak dziwnie? - Yeosang? Byłem pewien, że to on... ale brzmiał wyraźniej, niżeli San... znacznie wyraźniej - Ja czuję się obok niego tak, jak koło Seonghwy. Z poczuciem, że muszę, po prostu muszę go bronić. Ochronić przed całym tym światem...

-Nie, to nie chodzi tylko o to. Czuję się przy nim... nie wiem, jakbym znał go od lat, choć poznałem go nie dawno i nie dlatego, że go obserwowałem - Usłyszałem, jak wzdycha ciężko - Nie umiem tego wyjaśnić, ale nigdy nie czułem czegoś tak intensywnie... 

Słyszałem ich, choć nie mogłem ich zobaczyć... jedyne, co widziałem to przeraźliwa ciemność.

-Jeśli coś mu zrobisz, to przysięgam...

-Nie zranię go. Właśnie w drugą stronę. Czuję, jakbym nie mógł bez niego żyć... jakby mój wilk cały czas wołał o niego. Dlatego obserwowałem go od czasu tamtego wypadku. Po prostu odkąd po raz pierwszy poczułem jego zapach, nie potrafiłem się już oprzeć...

Poczułem, jak czerń znowu wciąga mnie głęboko.

~

Jęknąłem ciężko, zmuszając swoje powieki do otwarcia, zanim zamrugałem gwałtownie na światło, które raniło wrażliwą powiekę. Poczułem się wyczerpany, choć przebudziłem się niedawno, powoli unosząc swoje dziwnie chłodne ciało, drżąc lekko z zimna.

Powoli rozejrzałem się dookoła, dostrzegając Yeosanga, który siedział na ziemi z plecami opartymi o stelaż łóżka z książką w swej dłoni. Przez sekundę zastanawiałem się, czy jest prawdziwy, czy to wszystko, czego doświadczyłem, było prawdziwe, zanim spojrzał na mnie swoimi czerwonymi oczami, niemal brutalnie zapewniając mnie, że to rzeczywiście się zdarzyło.

-Hej, śpiochu - Dostrzegłem uśmiech na jego twarzy, zaskoczony tym lodowatym wyglądem - Nieźle nas przestraszyłeś.

-C-co się stało? - Spytałem zdezorientowany, powoli podnosząc się na wyczerpanych ramionach, zanim skuliłem się pod ciepłem pościeli, starając się zachować jak najwięcej przyjemnego uczucia, które i tak było... niewystarczające.

-Zemdlałeś podczas rozmowy z Sanem i Seonghwą. San złapał cię i przyniósł tutaj, nic nie pamiętasz? - Zauważyłem, jak zaczął powoli podnosić się z miejsca, gdzie siedział, a jego czułe spojrzenie biegało rytmicznie po moim ciele tak, jakby chciał upewnić się, że wszystko jest na pewno w porządku.

Ale nie było i widziałem to w jego oczach.

-Pamiętam, jak opowiadał mi o dniu wypadku, a później... zaczęło mi się kręcić w głowie i zobaczyłem jego wspomnienie... - Wyszeptałem z oczami utkwionym w materiale, który zacząłem powoli ugniatać w swojej dłoni.

-Wspomnienie? San nie umie ukazywać wizji to...

-Zrobił to wcześniej, przez przypadek nawet mnie nie dotykając i... - Zamilkłem, słysząc, jak drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, zanim powoli ujrzałem w nich postać Sana. Niósł w dłoni coś szarego i podłużnego... termos, jak rozpoznałem po chwili. Aż zatrzymał się ze zdziwieniem wymalowanym na jego przystojnej twarzy, kiedy zauważył, iż nie śpię.

-Oh... przyniosłem herbatę... w termosie, bo bałem się, że ostygnie - Wyszeptał niezręcznie, a ja byłem zaskoczony, jak inne są jego wcielenia. Nawet we wizji wydawał się... przerażający, kiedy w tej chwili był przerażony - Cieszę się, że nie śpisz - Wyszeptał znowu cicho, zbliżając się do łóżka, a ja nie mogłem się doczekać, aż w końcu poda mi dymiący ciepłem napój, czując, jakbym zamarzał.

Monster under my bed // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz