Westchnąłem, stawiając pierwszy krok poza schodami, nim chłodny powiew powietrza musnął moją odsłoniętą szyję. Zmarszczyłem brwi, spoglądając przed siebie na uchylone delikatnie okno, którego bym zapewne nie dostrzegł, gdyby nie nadwrażliwość nad wszystko, co mnie otaczało.
Zmarszczyłem lekko brwi, czując się dziwnie... nieprzyjemnie, może to zmartwienie. Zbyt wiele dziwnych rzeczy działo się w moim życiu, abym zignorował ten fakt. Zmusiłem się więc lekko, aby zbliżyć się do okna z sercem na swym ręku, gdyż... co jeśli ktoś włamał się do środka? Spróbuje zaatakować? Walczyć? Znowu? Byłem wyczerpany, choć noc była młoda... dzień minął zatrważająco szybko, lecz może była to sprawka zimy.
Powoli zbliżyłem się do okna, układając dłonie na drewnie, aby powoli otworzyć je łagodnym pociągnięciem. Chłód omiótł moje ciało, jednakże od chwili wizji Seonghwy nie doskwierał mi on tak... bardzo.
Powoli wychyliłem się za krawędź, dostrzegając, iż dach z tej strony domu nie był aż tak stromy. Wręcz przeciwnie, gdyż choć pokrywała go gruba warstwa nagromadzonego śniegu, opadał dość płasko, zapewne służąc, jako dodatkowa osłona tarasu, na którym siedziałem z Yeosangiem przed kilkoma chwilami.
Aż dostrzegłem nieruchomą sylwetkę. Spojrzałem w stronę Sana, choć on nie wydawał się świadom mojej obecności, siedząc kilka metrów dalej z wyciągniętymi na śniegu nogami i spojrzeniem utkwionym w czarnym niebie nad jego głową. Zapewne pogrążony w swoich myślach.
Odchrząknąłem lekko i cicho, by nie przestraszyć go i w końcu spojrzał w moją stronę, uśmiechając się delikatnie i czule w sposób, w jaki zapamiętałem jego wyraz... nie był za grosz podobny do swej wilczej formy. Ta agresywna bestia, która swymi pazurami pozbawiła podłogę paneli, nie wydawała się posiadać ani cala uprzejmości, którą dostrzegałem w tych samych oczach.
-Hej - Wyszeptałem cicho, wciąż będąc niepewnym swojego głosu.
-Przepraszam, Wooyoung. Nigdy nie chciałem... nie chciałem, żeby to się stało - Wyszeptał cicho z głosem pełnym poczucia winy, które wyraźnie pożerało go od środka. I zaryzykowałem, choć wciąż byłem przerażony tym, co widziałem... czego doświadczyłem. Istoty mroku... Ich cieniste postacie, jakby przybyli wyciągnięci z jakiejś piekielnej krainy. I gdyby nie zobaczył tego na własne oczy, podejrzewałbym, że jest to scena z jakiegoś świetnego filmu o potworach, które przybyły pożreć swoją ofiarę, czy coś w tym stylu... niestety ja byłem tym nieszczęśliwym chłopakiem.
Czułem jednak głęboko w sobie, że San mnie nie zrani. Nie rozumiałem dlaczego, skoro był dla mnie zupełnie ostrym, jednak nie zastanawiałem się też nad tym. Już dawno temu nauczyłem się iść za głosem serca.
Zamiast tego powoli wysunąłem się w jego stronę, stawiając nogę na lodowatym śniegu, powoli i uważnie poruszając się w jego stronę. Czułem fioletowe spojrzenie na swoim ciele i wiedziałem, że kontroluje to, jak i na ile stabilny byłem, stawiając swoje kroki po lekko przechylonej płaszczyźnie. Miałem dziwne przeczucie, iż rzuciłby się za mną, gdybym poślizgnął się nagle... Nie byłem jednak skory, aby sprawdzić swoją teorię.
Zamiast tego podsunąłem się wystarczająco blisko, zanim powoli usiadłem z podkulonymi nogami, czując, jak zimno w końcu zaczyna normalnie wdzierać się pod moją koszulę. O dziwo nie czułem go tak intensywnie... a przynajmniej tak mi się wydawało.
-To było... dziwne - Wyszeptałem szczerze, czując, jak ciepło emanuje z jego ciała, dostrzegając dopiero po chwili, iż śnieg zapadł się nieco pod nim... Zmarszczyłem brwi zaskoczony, zanim jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
-Nie bądź zły na Yeosanga. Próbował cię tylko chronić i całkowicie go rozumiem, jesteś dla niego wszystkim, a ja stałem się zagrożeniem - Czułem się okropnie po raz kolejny słysząc już, jak ważny byłem dla niego... poniekąd rozumiałem, też nie byłem w stanie żyć bez niego przy boku, lecz słysząc to tak wiele razy, ciągle z innych ust... to sprawiało, że moje serce pękało w dwie części.
CZYTASZ
Monster under my bed // WooSan
FanfictionGdy byliśmy mali, baliśmy się potwora, który każdej nocy obserwował nas spod łóżka. Nikt nie zadaje sobie pytania, jak był stworzony i czy może ci, którzy nas otaczają, nie są od niego groźniejsi... z biegiem czasu przekonałem się, iż ten potwór, ta...