Rozdział 19

54 8 0
                                    

Objaśnienie:

J: - ja (Nath),

N: - Niall,

Lou: - Louis,

V: - Viktor,

C: - Carl.

_______________________


Nareszcie mogłam coś zjeść, po całym dniu można mocno zgłodnieć. Zrobiłam sobie szybko sałatkę i zajadałam sie nią przed tv, gdy zadzwonił mój telefon. Serce zabiło szybciej, ale gdy zobaczyłam kto dzwoni od razu sie uśmiechnęłam.

J: Tak? - odebrałam grzecznie

N: Możesz mi to wyjaśnić?! - prawie krzyknął

J: Niall uspokój sie! - sama podniosłam głos.

N: Jak mam sie uspokoić?! - zapytał oburzony - Z nieznanych mi przyczyn kazałaś zostać w domu i do tego mówią w wiadomościach o tej całej, no jak jej tam.. Tej dziewczynie z wczorajszej kolacji.. - mówił szybko i z przerażeniem

J: Lucy.. - wtrąciłam.

N: Tak i nie żyje, została zastrzelona.. I jak ja mam sie kurwa uspokoić?!! - warczał na mnie.

J: Uspokój sie, przecież nie miałeś z tym nic wspólnego, to czego sie tak boisz! Nie drzyj mordy i zacznij w końcu spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi.. - powiedziałam z taką samą złością jak on. Jednym słowem wkurwił mnie!! Rozłączyłam sie i rzuciłam telefonem o ścianę, jak śmiał tak podnosić na mnie głos!? On nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jak wiele mi zawdzięcza. Kurwa i do tego muszę kupić, znowu telefon!! Wściekła położyłam sie spać, co on sobie do jasnej cholery wyobraża?! Byłam tak wykończona wczorajszym dniem, że dopiero po południu otworzyłam oczy, pogoda na dworze opisywała mój humor, padał gęsty deszcz i może to i lepiej. Pamiętałam wczorajsze rozdrażnienie Horana! Ubrałam sie dość wygodnie, pomalowałam i mogłam wychodzić. Zabrałam tylko kluczyki, torbę i czapkę i ruszyłam. Dzisiaj trzeba zrobić jakieś zakupy, najpierw najważniejsze, telefon. Weszłam do salony z takim sprzętem i bez większego wybierania wybrałam iPhone i etui i wyszłam stamtąd. Uwielbiałam szybkie zakupy.. Wsiadłam do auta i włożyłam wszystkie karty do nowego telefonu. Od razu pojawiło sie kilka komunikatów, wiadomości i nieodebrane połączenia. Wiadomości były od Billa do kilku Sokołów, teksty wskazywały na to że jest wkurwiony, nie dziwie mu sie, zabiłam jego kochankę! Z tego co mówią te wiadomości na Nialla będzie polować kilku Sokołów na raz, czyli muszę być jeszcze bardziej konsekwentna. Pojechałam do restauracji i zamknęłam sie w biurze, pierwszy morderca już jedzie do

Horana.. Co?! Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.

J: Gdzie jesteś?! - powiedziałam bardzo szybko.

Lou: Cześć, też sie ciesze że cie słyszę..

J: Nie mam na to czasu! Odpowiadaj! - warknęłam

Lou: W domu jeszcze, ale zaraz wychodzę.. Nie rozumiem dlaczego cie to interesuje. - wkurzył sie

J: Ruszaj dupę i jedź do Nialla! - rozkazałam, i wyszłam ze swojego gabinetu.

Lou: Co?! - czemu oni zawsze zadają tyle pytań.

J: Masz tam za 10 minut być! - rozłączyłam sie i weszłam na kuchnie. - Carl! - krzyknęłam i kucharz bardzo szybko znalazł sie przy mnie i unikał mojego wzroku. Fascynujące! Widziałam też jak Vik nas obserwuje. - Zostawiam pod twoja opieką restauracje, jak coś spieprzysz jesteś zwolniony! - powiedziałam stanowczo, chłopak z przerażeniem na mnie patrzał. Dlaczego Horan nie może sie mnie tak bać?!

C: A czemu nie Viktor? - zapytał cicho

J: Bo nie, masz jeszcze jakieś pytania?! Nie! To do roboty! - podniosłam głos, i zaraz koło mnie był tylko Vik. - Pakuj sie, masz 2 minuty. - mój głos był naprawdę przerażający. Brunet też nic nie powiedział tylko zniknął za drzwiami, a ja skierowałam sie do auta, nie czekałam długo na Vikiego i mogliśmy jechać.

V: Co sie dzieje? - zapytał łagodnie

J: Nie czas na pytania. Masz.. - podałam mu mój telefon - ..Gdzie on jest? - chłopak spojrzał na ekran.

V: Koło Oxford Street, wygląda na to że na dachu budynku.. - mówił z niedowierzaniem przyglądając sie mapce na ekranie.

J: Informuj mnie.. - wcisnęłam gaz do dechy, miałam coraz mniej czasu. - Daj mi swój telefon.. - rozkazałam i chłopak szybko podał mi sprzęt. Wystukałam numer do Louisa i czekałam aż odbierze. - Jesteś?! - zapytałam nerwowo

Lou: Właśnie wchodzę na ganek..

J: Dobrze, nie rozglądaj sie, wejdź tam.. Miej w pogotowiu broń i pod żadnym pozorem do czasu aż ci powiem nie wychodź z Niallem z domu. A i jesteś u niego by spędzić z nim czas.. - rozłączyłam sie zanim zaczął by zadawać niepotrzebne pytania.

V: Chyba zszedł z dachu i idzie w kierunku małego lasku.. - Vik kontrolował Sokoła. Zaparkowałam tak by nie mógł mnie zobaczyć i pobiegłam do tego lasku. Z daleka wypatrzyłam morderce i widziałam jak patrzy przez lupę prostu w blondyna okna. Założyłam tłumik na broń, wycelowałam i strzeliłam, mężczyzna dostał w plecy w miejsce serca. Upadł na ziemie i trząsł sie z zimna, podeszłam do niego i sprawdziłam kto to. Mężczyzna nazywa sie Thomas, na szyi miał wytatuowany znak mafii, którą rządzi Bill. Thomas już nie zagraża ani Niallerowi ani mi, więc teraz można posprzątać. J: Podjedź z drugiej strony autem.. - powiedziałam przez telefon do Viktora. Z trudem 

przeciągnęłam staruszka na drugi koniec lasku, na szczęście to obrzeża miasta i nikogo tu nie ma.

V: Nie wierze, że w tym ci pomagam.. - powiedział cicho gdy do mnie doszedł.

J: No wiesz.. Taki jest już twój los.. - uśmiechnęłam sie i zapakowaliśmy zmarłego do bagażnika. - Wywieziemy go daleko za miasto. - powiedziałam gdy przyjaciel zajął miejsce za kierownicą.

V: Nic Ci nie jest? - zapytał troskliwie, gdy szperałam w telefonie. Zaśmiałam sie cicho.

J: Niee.. Nawet nie wiedział, że dzisiaj zginie.. - znów sie zaśmiałam.

V: Super.. - mruknął lekko zniesmaczony. Żaden Sokół nie szykował sie dzisiaj na Horana więc mogę zadzwonić do Tomlinsona.

J: I jak?

...

________________

Night Changes ~ Darker LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz