Rozdział 40

27 7 0
                                    

Objaśnienie:
J: - ja (Nathalie),
B: - Bella,
V: - Viktor.
__________________


Vik wyszedł na sale i po chwili wrócił z ładną blondynką, już wiedziałam dlaczego ją przyjął, wyglądała niewinnie i na pewno jej wygląd przekonywał o tym.
V: To jest nasza nowa kelnerka. - stanęli przede mną.
B: Kto to jest?! - zapytała z oburzeniem?! Czy ciekawością?! Widziałam zaskoczenie na twarzach innych pracowników, żaden tu nawet nie próbuje sie przy mnie odzywać.
V: To Twoja szefowa, odnoś sie z szacunkiem! - skarcił ją, ale ona sie jakoś nie przejęła.
B: Szefowa?!
Widzę ją pierwszy raz, przecież to Ty mnie przyjąłeś!
J: Viktor załatwia takie sprawy. - odezwałam sie łagodnie, jeszcze! - Jestem Nathalie Horan, dzięki mnie najlepsi kucharze w Londynie mają prace, a Ty pracujesz w najlepszej restauracji w całym kraju. Masz jeszcze jakieś wątpliwości do tego kim jestem?! - podeszłam krok w jej stronę, Vik sie za to cofnął.
B: Moje stanowisko i tak nie jest zadowalające.. - mruknęła i zaczęła oglądać swoje paznokcie. Zaczęło sie we mnie gotować, co za bezczelna panna!
J: Wcale sie nie dziwie.. Gdybym ja cie przyjmowała nie dostałabyś tej pracy! - uśmiechnęłam sie sztucznie. - A teraz zniknij mi z oczu! - gdybym potrafiła zabijać wzrokiem, zrobiłabym to. - Ktoś ma jeszcze jakieś problemy?! - spojrzałam na każdego po kolei, blondynka odeszła sprzed moich oczu i stanęła z resztą kucharzy. - Ciesze sie! - powiedziałam gdy nikt sie nie odezwał.
B: Zobaczymy jaka będziesz mądra gdy Twój kochaś zniknie.. - powiedziała sobie pod nosem, byłam już niemal pewna że planuje coś na Nialla. Musze opracować plan zamordowania jej, taka lalunia nie może być wielkim wyzwaniem. Razem z Viktorem wróciłam do swojego gabinetu, usiadłam za biurkiem i zaczęłam grzebać w komputerze.
J: Daj mi jej dokumenty. - nawet na niego nie spojrzałam, położył przede mną teczkę z jej imieniem i nazwiskiem: Bella Mars. Mówi mi coś to nazwisko, ale teraz za cholerę nie mogę sobie przypomnieć.
V: Wiesz jak mi z tym źle.. - mówił cicho - Chciałem żeby było lepiej, a narażam Twoje życie..
J: Przestań, dobrze wiesz że nikt mi nie zagraża.. - spojrzałam na niego - ..Ja sie tym zajmę, możesz wrócić do pracy.. - uśmiechnęłam sie słabo do niego, nie odwzajemnił i wyszedł z mojego biura. Bella Mars, Bella Mars.. Mars, poznałam kiedyś jakiegoś Marsa, był całkiem w porządku i pomógł mi w jakiejś sprawie, ale nie przypominam sobie na razie żeby on miał jakąś rodzinę.. Przeglądałam jej dokumenty do 4pm, nie mogę jej bez żadnej podstawy zwolnić, a tym bardziej zabić. Musze mieć niezbite dowody! Przebrałam sie w fartuch i poszłam zając sie gotowaniem. Na Viktora twarzy dalej był smutek, ale grał przed innymi ze wszystko w porządku. Wpadłam na pomysł i wiedziałam ze to poprawi mu humor. - Vik! - zawołałam go gdy danie było gotowe.
V: Tak? - spojrzał na mnie smutniej.
J: Mam ochotę poszaleć.. Organizuj jakiś wypad.. - powiedziałam z uśmiechem do chłopaka.
V: Nareszcie.. - ucieszył sie i zaczął grzebać w telefonie, jak ręką odjął. Po tym wielkim smutku nie było ani śladu. Wróciłam do pracy i zajęłam sie daniami. Widziałam co jakiś czas że szczerzy sie do mnie gdy odbierał gotowe posiłki. Jemu szybko można poprawić humor.
V: Nath, dzisiaj przyjadę po Ciebie o 10pm, więc bądź gotowa.. - podszedł do mnie jakiś czas później. Automatycznie spojrzałam na zegarek, była 8pm.
J: Czyli zaraz zamykamy..
V: Ja zamknę, a Ty już jedz.. - uśmiechnął sie tak jak tylko on potrafi.
J: Na pewno? - spojrzałam na niego znacząco.
V: Na pewno! Jedź. - pchnął mnie lekko w stronę mojego gabinetu, ściągnęłam fartuch i przebrałam sie. Zgarnęłam potrzebne dokumentu i jej teczkę i pojechałam do domu. Miałam zamiar dzisiaj wybawić sie za wszystkie czasy, a Belle ogarnę jutro. W pałacu byłam chwile później, od razu powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam sie i podkręciłam włosy. Założyłam seksowną bieliznę i wybrałam sobie strój na imprezę, wróciłam do łazienki i zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Nim sie spostrzegłam po domu rozległ sie dzwonek domofonu, wcisnęłam guzik i odebrałam.
V: Już jestem.. - bez odpowiedzi otworzyłam mu bramę i dalej sie szykowałam. Zostało mi tylko założyć drobiazgi, spryskać sie perfumami i założyć szpilki. Usłyszałam jak Vik wchodzi do domu, przeszłam przez tajne przejście i znalazłam sie w salonie gdzie on właśnie był. - Woow. - mruknął, spojrzałam z uśmiechem na niego. Sam wyglądał niesamowicie i pewnie gdybym sobą nie była, pociągał by mnie.. - Wiesz tak sobie

pomyślałem, że może pojechali byśmy Twoim autem.. - zaproponował nieśmiało.
J: Którym.. ? - uśmiechnęłam sie i zeszliśmy do garażu. Chłopak wybrał BMW i ruszyliśmy. Droga minęła nam szybko i wesoło. - Przywiozłeś mnie do klubu Stylesa?! - zapytałam zaskoczona widząc gdzie jesteśmy. Chłopak wzruszył ramionami i wysiedliśmy. - Dobra, zapominamy o wszystkim.. Dzisiaj tylko pijemy, tańczymy i bawimy sie.. - uśmiechnęłam sie zadziornie i weszliśmy do klubu, od razu uderzył nas zapach alkoholu, papierosów i tańczących ludzi.
V: Co ci zamówić? - uśmiechnął sie.
J: Coś mocnego, na rozluźnienie.. - odwzajemniłam jego uśmiech i czekałam na zamówiony alkohol. - Kamikadze.. Zaszalałeś.. - zaśmiałam sie
V: Dzisiaj bez umiaru!
...
___________________


Night Changes ~ Darker LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz