Rozdział 21

55 8 0
                                    

Objaśnienie:

J: - ja(najpierw Niall, potem Nath)

N: - Nath, potem Niall

V: - Viktor,

S: - Sam

_______________________

Po drodze przypomniałem sobie, że pokłóciłem sie z nią przez telefon, ale co tam, żeby sie zgodziła muszę być stanowczy i władczy. Podjechałem pod jej lokal i wszedłem do środka. Zauważyłem tego kelnera i od razu podszedłem do niego.

J: Cześć Viktor. - uśmiechnęłam sie do niego

V: Cześć Niall, chcesz stolik? - zapytał grzecznie

J: Nie.. Ja tylko przyszedłem do Twojej szefowej.. - na mojej twarzy był przerażająco wielki uśmiech.

V: Do Nathalie? Nie wiem czy będzie zadowolona twoja wizytą.. - skrzywił sie, ale nie zniechęci mnie nawet on.

J: Zaryzykuje, powiesz gdzie jest? - spojrzałem na niego.

V: W biurze, chodź zaprowadzę Cie.. - poszedłem za chłopakiem - Jak będę przez to miał przejebane, to porozmawiam sobie z Tobą inaczej.. - chłopak powiedział poważnie, ale po chwili sie uśmiechnął J: Powiem, że Ci kazałem i nie miałeś wyjścia.. - zatrzymaliśmy sie przed drzwiami i kelner zapukał do drzwi po czym otworzył je i zachęcił ręką do wejścia. Nie wszedł ze mną, tylko zamknął drzwi, spojrzałem uśmiechnięty na dziewczynę za biurkiem. Była taka idealna gdy skupiała sie na pracy! Podniosła na mnie swoje zielone spojrzenie, była zaskoczona moją wizytą. - Hej.. - uśmiechnęłam sie jeszcze mocniej i podszedłem do niej, wyszła zza swojego biurka i oparła sie o nie krzyżując ręce na piersiach. Nie była zadowolona..

N: Po co przyszedłeś? - zapytała bez uczuć, przez jej twarz nie przechodziły żadne pozytywne emocje.

J: Spotkać sie z Tobą.. - uśmiechnąłem sie i podszedłem bliżej, bym mógł pocałować ją w policzek. Zrobiłem to, ale ona nawet nie drgnęła, nie zrobiła nic by zmienić swoje złe nastawienie do mnie. Horan nie poddawaj sie!! Krzyczałem sobie w głowie. - Masz bardzo ładne biuro. - rozejrzałem sie i usiadłem w fotelu przez jej meblem, ona zajęła swoje poprzednie miejsce i dalej z tą złością wpatrywała sie we mnie.

N: Przyszedłeś tylko marnować mój czas, czy masz jakiś konkretny powód?! - powróciła do wpisywania czegoś do komputera.

J: Mam konkretny powód. - uśmiechnąłem sie gdy jej oczy spojrzały na mnie.

N: Słucham.. - czyżbym usłyszał zaciekawienie w jej głosie?!

J: Zapraszam Cie na bal i nie przyjmuje sprzeciwień! - powiedziałem stanowczo

N: Jaja sobie ze mnie robisz?! - powiedziała oschle.

J: Nie i jutro dawne One Direction są zaproszeni na bal charytatywny. Jesteś zaproszona jako moja osoba towarzysząca, przyjadę po Ciebie o 7pm, bądź gotowa.. - powiedziałem co miałem do powiedzenia i wyszedłem stamtąd. Podobało mi sie to, że nie dałem jej czasu na sprzeciwianie sie. Dumny i zadowolony z siebie wyszedłem z restauracji i wsiadłem do swojego samochodu. - Tak trzymać Horan!! - pochwaliłem sam siebie, wróciłem do domu i zaszyłem sie w pokoju gier, grałem na konsoli do samego wieczora. Wziąłem prysznic i z ciągle szerokim uśmiechem zasnąłem.. Kolejny dzień dawał mi tyle nadziei, chciałem by ta impreza miała przełomowy wpływ na moje stosunki z Nath. Musze sie nieźle do tego przygotować by zrobić dobre wrażenie..


*Oczami Nath*


Od kiedy on tak rządzi?! Był stanowczy i wiedział czego chce, podoba mi sie taki, może jednak potrafiłby zadbać sam o siebie.. Skończyłam prace na dzisiaj i pojechałam do domu, od razu zaczęłam szukać czy Bill nie załatwił kolejnych Sokołów, cisza i w jego komputerze i w telefonie, więc bez problemowo mogę iść spać..

Kilka godzin w pracy i jazda powrotna do domu, skoro Horan powiedział, że na bal, to muszę sie jakoś przygotować.. Wyciągnęłam z szafy piękną sukienkę, rozłożyłam ja na łóżku i zaczęłam dobierać do niej dodatki. Ukochane wysokie szpilki i pasująca biżuteria, zabrałam pasującą kolorystycznie do sukienki bieliznę i poszłam pod prysznic, umyłam włosy i siebie i od razu wyszłam, nie miałam czasu na relaksowanie sie w wodzie. Na wytarte ciało założyłam bieliznę i zajęłam sie makijażem, delikatny i zmysłowy, taki jaki właśnie chciałam. Ubrałam sie, założyłam wszystkie dodatki i spryskałam sie ulubionymi perfumami. Spakowałam do małej torebki wszystko co potrzebne, telefon i broń. Najważniejsze rzeczy sie zmieściły, muszę jeszcze przymocować mały pistolet do nogi, na wszelki wypadek. Włożyłam ją w specjalny pasek i przypięłam na takiej wysokości, żeby nie było jej widać. Ostatnio jest coraz bardziej niebezpiecznie, nie tylko dlatego, że poluje na niego połowa ludzi Billa, ale dlatego też, że zaczyna moje serce mocniej reagować na jego widok.. Dzieje sie ze mną źle, gdy on jest obok, więc muszę być na wszystko gotowa. Na zegarku była 6:30pm więc muszę jechać. Wsiadłam do auta i pojechałam pod restauracje, byłam oczywiście kilka minut przed czasem wiec weszłam na kuchnie. Każdy pracował jak należy i czasami mam wrażenie, że tu jest zbyt idealnie.

J: Vik! - zawołałam bruneta i przyszedł do mnie podziwiając mój strój.

V: Wyglądasz bosko.. - widziałam w jego oczach iskierki, a to znaczyło że mówi z serca.

J: Zamknij buzie bo coś połkniesz.. - zaśmiałam sie - W porządku jest?

V: No mówię że wyglądasz cudownie. - uśmiechnął sie.

J: Nie mówię o mnie, czy w restauracji jest w porządku? - Viktor czasami potrafi być bardzo błyskotliwy a czasami mam wrażenie że mózg zostawił na nocnej szafce koło łóżka.

S: Panno Horan, ktoś na panią czeka.....

________________________

Night Changes ~ Darker LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz