Rozdział 55

23 6 0
                                    


Objaśnienie:
J: - ja (Nath),
V: - Viktor,
N: - Niall,
C: - Carl,
K: - kierowniczka sierocińca.

Przypomnienie:
Midnight Memories - restauracja Nathalie :)
____________________________

V: ..Oni zaczynają sie mnie bać tak jak Ciebie.. Zamieniam sie w Ciebie. - stwierdził z przerażeniem.
J: Ej!! - uderzyłam do poduszką, którą akurat miałam pod ręką. - Przyjadę jutro, ogarnę najważniejsze sprawy.. - wstałam z miejsca.
V: A jak sytuacja z Niallem? - zapytał nagle również sie podnosząc.
J: Daje rade..
V: On?! Czy Ty?
- zapytał znacząco..
J: Znasz odpowiedź.. - wyszłam z jego domu i wróciłam do pałacu. Było już przed północą i blondyn pewnie śpi. I dobrze, lepiej żeby nie wiedział co robiłam, to źle działa na jego emocje. Wykąpałam sie i poszłam do swojego łóżka, nie było go tu, położyłam sie i już zasypiałam kiedy usłyszałam otwierające sie drzwi. - Myślałam że śpisz.. - powiedziałam gdy pokazała sie jego sylwetka, tuż obok mojego łóżka.
N: Jakoś dziwnie mi bez Ciebie obok.. - byłam prawie pewna że sie uśmiecha.
J: Nie za bardzo sie przyzwyczaiłeś?! - zaśmiałam sie i zrobiłam mu miejsce.
N: Niee.. I tak jest o wiele wygodniej.. - zagarnął mnie w swoje ramiona. Od razu do moich nozdrzy dotarł jego wspaniały zapach. Czemu mając go przy sobie czyje że nic więcej mi nie potrzeba?! Zasnęłam przy nim od razu, nawet koszmary opuściły moją głowę, a ostatnio były częstymi gośćmi mojej wyobraźni.. Wstałam z samego rana, z trudem wyplątałam sie z ramion blondyna. Załatwiłam wszystkie poranne rzeczy i pojechałam do restauracji, wybrałam samochód nafaszerowany bronią, bo kolejny Sokół szuka Nialla.


V: Ciesze sie że jesteś.. - wszedł do biura.
J: Jestem już od dwóch godzin, całkiem sporą kwotę zarobiłeś, ale dużo też wydałeś. Co sie stało?! - spojrzałam wyczekująco na niego.
V: Nic takiego, kupiłem potrzebne produkty, jakiś nowszy sprzęt.. - wzruszył ramionami.
J: Nie przesadzasz czasami? - zapytałam surowo. - Sprzęt dobry mamy, a towar?! Robisz zapasy?
V: Chciałem żeby było taniej.. - tłumaczył sie.
J: Ale nie jest, Midnight Memories ma status najlepszej restauracji w całym kraju, jeżeli zrzucisz ją na dno, to ja zrzucę tam Ciebie.. - wkurzyłam sie
V: Nathalie spokojnie..
J: Kupić w zapasie możesz jedynie przyprawy, wszystko ma być świeże, zrozumiałeś?! - chłopak skinął głową.
V: Tak, przepraszam.. - powiedział skruszony.
J: Kiedy zrobiłeś te zakupy? - zapytałam zakładając fartuch.
V: Przed wczoraj chyba..
J: Musimy to jakoś wykorzystać jak najszybciej. - weszliśmy do kuchni, znów czułam na sobie przestraszone spojrzenia.
V: W jaki sposób? - spojrzał na mnie. Chwile milczałam i zastanawiałam sie jak to rozwiązać, może jakoś charytatywnie.
J: Poszukaj numeru do jakiegoś domu dziecka.. Nie jest późno, więc zdążymy po zrobić dania na obiad, kolacje i desery.. - Vik o nic nie pytał, poszedł do biura i pewnie zaczął szukać. Weszłam do spiżarni i zaczęłam sie rozglądać, jest dużo warzyw, owoców, w lodówkach mięso.. - Carl! - zawołałam go gdy wyszłam z pomieszczenia. Kucharz szybko do mnie podszedł.
C: Tak? - o proszę, nie zająknął sie.
J: Zorganizuj mi grupkę kucharz. - w tym momencie podszedł Vik. - Znalazłeś?
V: Tak, mam kilka numerów. - spojrzał na Carla.
C: Ilu ma być tych kucharzy?
J: Poczekaj.. Vik dzwoniłeś czy sie zgadzają?
V: Tak, dzwoniłem na razie do tego najbardziej potrzebującego.. Jest tam sporo dzieci bo przed setką i wiem, że najbardziej przyda im sie pomoc..
J: Dobra, to im pomożemy, Carl do godziny.. - spojrzałam na zegar - ..11am masz ugotować jakieś 100 porcji na lunch, potem na obiad i na końcu na kolacje wliczając w to desery. Weź sobie tyle kucharzy by restauracja funkcjonowała tak samo i żeby to zrealizować. - rozporządziłam.
C: A maksymalnie ilu mogę wziąć? - spytał dla pewności.
J: Viktor, każdy jest dzisiaj w pracy? - spojrzałam na chłopaka
V: Tak, raczej tak..
J: Okay. - wyszłam na środek kuchni tak by każdy mnie dobrze widział i słyszał. - Słuchajcie! - krzyknęłam - Restauracja ma działać jak zawsze, bez opóźnień! - widziałam po ich minach ze nie rozumieją o co mi chodzi. - Carl weźmie 5 z was i przygotujecie to co on wam powie, reszta realizuje zamówienie klientów. - skinęli głowami. - Carl, - zwróciłam sie teraz do niego - przygotuj potrawy tak żeby tam na miejscu je tylko upiec, ugotować.. Weźmiemy wszystko co potrzeba, i tam dokończymy dania. Ja do 11am zajmę sie zamówieniami a potem pojedziemy do sierocińca. - zarządziłam i zajęłam sie pracą. Każdy pracował na pełnych obrotach, ale muszą dać rade.. Nim sie spostrzegłam byliśmy wśród dzieci, ja poszłam z opiekunką całego sierocińca ustalać szczegóły, a Carl ze swoimi kucharzami gotował w tutejszej kuchni. - Ile dziennie wydajecie na posiłki? - zapytałam kierowniczki
K: Około kilku tysięcy.. - przyznała ze smutkiem, już wiem czemu ten sierociniec wyglądał jak po wojnie..
J: Mam propozycje..

...

__________

Night Changes ~ Darker LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz