Rozdział 29. ZAUFAJ MI

73 3 0
                                    

Sama w siebie nie możesz uwierzyć, ale ktoś totalnie obcy w ciebie uwierzył. Dlatego twoja pewność siebie nabrała wiary. Jeszcze więcej wiary, której tak mocno potrzebujesz, szczególnie teraz, gdy leżysz i nie możesz wstać, by iść dalej.

-Jeremy, zostało nam ostatnie pare dolarów, nie przeżyjemy z tego - rzekłam, podchodząc do niego, gdy ten leżał na dywanie z Lisą, która bawiła się maskotkami.

-Jeremy, zostało nam ostatnie pare dolarów, nie przeżyjemy z tego - rzekłam, podchodząc do niego, gdy ten leżał na dywanie z Lisą, która bawiła się maskotkami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chłopak przeczesał swoje włosy i uniósł na mnie wzrok. Jego spojrzenie mnie osłabiało, odbierało wszystkie minerały, które miałam w organizmie, przez co czułam jakbym miała zemdleć.

-Zajmę się tym, mówiłem abyś się nie przejmowała - powiedział z chrypą w głosie, i pokazał dłonią abym usiadła obok niego na dywanie.

Zrobiłam to, o co poprosił. Zawsze to robiłam, bo nie potrafiłam mu odmówić.

To zdrowe?

-No co? - zapytałam cicho, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

Jego oczy znowu błyszczały i tak cholernie przystojnie wyglądał w czarnej bluzie i kurtce jeansowej. Lekki zarost jeszcze bardziej dodawał mu atrakcyjności. I ten jego cichy szept, ciągle towarzyszący z chrypą.

Dotknął mojej dłoni. Pomasował. Uspkoiłam się.

-Obiecuję że mam pomysł na zarobienie pieniędzy, tylko musisz mi zaufać - powiedział, a jego głos przebił się w moje ciało. Czułam go wszędzie - Ufasz mi, Aurelio?

Znałam odpowiedź. Zawsze znałam.

-Tak - pokiwałam głową, a ten puścił moją dłoń, która szybko potem zrobiła się zimna - Tylko proszę, nie rób nic głupiego - dodałam, gdy już się podnosiłam z podłogi.

Jeremy zaczesał dłonią włosy do tyłu.

-Nie mam na imię Andrew, albo Oaza, nie jestem głupi - palnął sucho, na co pokręciłam z rozbawienia głową.

Pościeliłam łóżko i w miarę posprzątałam w pokoju. Nawet podlałam rośliny Nicolasa Aureliusa, za co mi bardzo podziękował i zaprosił na obiad.

Właśnie dochodziła pora obiadowa i wraz z Lisą zeszłam na dół do baru, czekając na obiecany obiad. Nie wiedziałam gdzie podziewał się Jeremy, bo odkąd oznajmił mi, że idzie wziąć prysznic, nie zjawił się u mnie ani razu. A minęła godzina.

Co on wymyślił...?

Zniecierpliwiona, siedziałam na drewnianej ławce, a obok mnie Lisa w foteliku. Czekałam na obiad, ale obiecałam sobie, że nie zjem, póki nie przyjdzie Jeremy. Patrzyłam na zegar, który wskazywał już późną godzinę. Nagle zza rogu wyszedł Nicolas, podpierając się swoją brązową laską. Zawołałam go gestem dłoni i ten zmierzał w moją stronę.

-Przepraszam, ale nie wie może pan, gdzie poszedł Jeremy? Od godziny go nie widziałam, miał tylko wziąć prysznic a tam nawet go nie ma - mówiłam na jednym tchu, ciągle błądząc oczami po jego twarzy ze zmarszczkami.

JESTEŚMY NAJJAŚNIEJSZYMI GWIAZDAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz