Rozdział 34. CO UKRYWA NASZ LAS?

63 4 0
                                    

Czego najbardziej się bałam w życiu? Odpowiedź jest tylko jedna - śmierci. Ale nie swojej, bo to pół biedy. Najbardziej boję się śmierci swoich bliskich.

Spacery nocą, wzdłóż wąskiej rzeki, która rozciągała się przy posesji Janiny, były moim ulubionym zajęciem. Zwłaszcza wtedy kiedy spacerowałam tam z Leonardem. To takie piękne, kiedy patrzy się na drzewa, które żyły dłużej od ciebie i widziały więcej niż ty. Promienie słoneczne tak idealnie mienią się między liśćmi. Często na swojej drodze spotykam biegające zwierzęta, które powoli przygotowują się do snu zimowego, gromadząc zapasy w swoich dziuplach. Czasami, w oddali widzę wiedźmę, która jak zawsze odprawia swoje dziwne rutułały. Mimo że ten las kojarzy mi się ze smutkiem i żalem, to mimo wszystko lubiłam w nim przebywać. Było w nim coś czego nie potrafiłam opisać. Wchodząc do niego mogłam nie mieć energii, ale gdy tylko z niego wyszłam to lepszym nastawieniem do życia. Może naprawdę powinnam uwierzyć w czary?

W jego otoczeniu zawsze tętni życie.

Stojąc przed pół nagim Jeremim, nie myślałam zbyt wiele. Nie mogłam nic a nic myśleć. Nie mogłam się skupić, więc wlałam w gardło trzy kolejne łyki bourbona. Przetarłam niechlujnie usta rękawem i przełknęłam alkohol, krzywiąc się jak cholera.

-Przestań, nie pij - burknął i zabrał mi butelkę a potem spowrotem rzucił na białą pościel - Zachowuj się - dodał opanowany a ja parsknęłam kpiącym śmiechem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przestań, nie pij - burknął i zabrał mi butelkę a potem spowrotem rzucił na białą pościel - Zachowuj się - dodał opanowany a ja parsknęłam kpiącym śmiechem.

Prychnęłam i spojrzałam na niego rozbawionymi oczami.

-Słucham? Ja mam się zachowywać? A ty to co, możesz sobie pić i zapijać smutki, ale ja już nie? Straszny egoista się z ciebie zrobił - przeciągnęłam ostatnie zdanie i z lekkim obrzydzeniem patrzyłam na jego idealną twarz.

Co z tego, że nie wyglądał najlepiej, bo gdybym go nie znała, to zapewne pomyliłabym go z trzydziestolatkiem. Ale przyznam, jest przystojny. On zawsze jest przystojny, cholera jasna.

-Egoista? - spytał, pokazując na siebie palcem - Ta, bo ty przecież mnie tak długo znasz i pamiętasz - dodał kpiąco a ja poczułam lekki ucisk w brzuchu.

"Pamiętasz..."

Patrzyłam w jego oczy i coraz bardziej nie panowałam nad emocjami. Chciałam płakać i krzyczeć, drzeć się i go pocałować. Nawet po tym jak mnie krzywdził słownie.

Uzależniłam się od tego chłopaka.

-Debil - rzekłam niechętnie i  powolnym ruchem odwróciłam się do niego plecami i zamierzałam wyjść z pokoju - Ja po prostu się o ciebie martwię - dodałam nieco głośniej ale chłopak nic nie odpowiedział.

Jego twarz, tak jak na początku, nie wyrażała żadnych uczuć i była w opłakanym stanie. Zrobiłam trzy kroki w przód i ani jednego więcej bo Jeremy przyciągnął mnie swoją ręką do siebie. Wpadłam na niego plecami, obijając się o jego nagi brzuch. To działo się w sekundę. Spojrzałam na dół i zobaczyłam jego rękę. Przycisnął mnie do siebie. Objął całą i nie puścił. Lekko się kołysał ze mną ale za moment stanął w miejscu. Nadal nie wiedziałam co to miało znaczyć.

JESTEŚMY NAJJAŚNIEJSZYMI GWIAZDAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz