~DRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII NIGHT~
Zapomnienie o chłopaku, którego kochało się na zabój może wydawać się okropne. Ale nie dla Aurelii Molison. Ona już go nie kocha i nie pamięta. Przynajmniej tak myśli.
Kłopoty stały się dla niej codziennością, jakby tego...
Wiem ilu doświadczyłam w swoim życiu porażek i załamań nerwowych. Wiem że tyle razy się poddawałam i klnęłam na swoje życie. Chciałam i pragnęłam od niego czegoś więcej.
Ale czy to koncert życzeń?
Gdy tak nad tym pomyślałam to stwierdziłam, że nawet moje życie było piękne, i jestem wdzięczna za wszysko i za wszystkich.
Widocznie tak musiało być, a ja to akceptuję.
A moi przyjaciele stali się moją rodzina.
Nigdy nie chciałam dorosnąć. Zanurzyć się w tym całym bagnie monotonnego trybu życia i ciągle chodzić jak naćpana. W sumie nawet gdy byłam nastolatką to ciągle tak się czułam.
-No to co, Aurelia? Żegnaj kochanie - powiedziała chwiejnym głosem Oaza, która stała w moim pokoju, bo lada moment miała samolot.
To ten dzień, ona się przeprowadza, kurwa.
Nie mogłam i nie potrafiłam do niej podejść. Nerwowo obgryzałam swoje usta i chodziłam w kółko po pokoju.
-Ale...ale Adeline? Co z nią? - zapytałam w końcu, i cała drżałam.
Blondynka podeszła do mnie.
-Wiem, wiem. Janina się nią zajmie. A potem Adelina pojedzie do nas, tam się nią zajmę, wraz z mamą. Aurelia, mogę już cię nie zobaczyć. Przynajmniej przez jakiś czas. Możesz mnie kurwa przytulić na pożegnanie, a nie latać po pokoju jak jakaś mucha? - parsknęła śmiechem i zdjęła z ramienia swój niebieski plecak.
-No ale...nie...Oaza, masz kiedyś nas odwiedzić tu, słyszysz? Ja nie wiem czy sobie poradzę bez ciebie. Jeszcze Elizabeth się na nas obraziła. Tylko Davina mi została, no - oznajmiłam, a jej oczy zrobiły się szklane.
Położyła swoje obie dłonie na moich ramionach.
-Nie znam bardziej silniejszej dziewczyny od ciebie. Zobacz ile przeszłaś. Pamiętasz jak uciekaliśmy kiedyś wszyscy przed sektą, albo jak ukradłaś konia, aby jak najszybciej znaleźć się w szpitalu, gdzie rodziła Eva? - zaśmiała się a potem znowu zrobiła się smutna - Kochana, to dzięki tobie moje życie było czadowe. Kocham cię, siostro.
Odwróciłam wzrok aby się nie rozpłakać.
-Ostatni raz cię przytulam? - zapytałam, z zaciśniętym gardłem.
Czułam wielką gulę, przez którą nie mogłam mówić.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie - powiedziała.
Pokiwałam głową.
-Więc mnie przytul ten ostatni raz najmocniej, jak ty to zawsze potrafisz - oznajmiłam cicho.
Blondynka nie zastanawiała się długo tylko objęła mnie i przytuliła. Ja również odwzajemniłam jej uścisk. Płakałyśmy. Obie płakałyśmy i nikt nie mógł nam pomóc.