Rozdział 31. UŚMIECH PRZEZ ŁZY

79 4 0
                                    

Otulona jak naleśnik w trzech kocach, siedziałam oparta o łóżko. Jeremy chyba zwariował, bo ciągle się wokół mnie kręcił i aż przesadnie się mną opiekował. Moje oczy chodziły raz w jedną stronę a raz w drugą. Tak właśnie chodził po pokoju ten kretyn, Jeremy.

-Możesz przestać chodzić jak poparzony, bo się czuję jak w samochodzie i zaraz się porzygam? - zapytałam, ledwo otwierając usta przez koc, który miałam nałożony na całej głowie.

Blondyn szybko się zatrzymał i na mnie spojrzał.

-Nie - sztucznie się uśmiechnął, pokazując przy tym jak na złość swoje idealne dołeczki.

-Nie - sztucznie się uśmiechnął, pokazując przy tym jak na złość swoje idealne dołeczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na jego odpowiedź przewróciłam oczami. Wczoraj w nocy mieliśmy rozmowę z Nicolasem w sprawie dalszego pobytu w jego hotelu. Powiedzieliśmy mu, że nie mamy już pieniędzy i pewnie będziemy musieli szukać czegoś innego, choć nie wiem kurwa za co, chyba za wszy. Nicolas oznajmił nam, że przymknie oko na nasz dalszy pobyt, ale oznajmił, że musimy znaleźć sobie jakąś pracę, nawet na zmywaku, gdziekolwiek, aby płacić za pokój.

Jeremy w końcu, po długich spacerach po mieszkaniu, zatrzymał się przy oknie. Przeczesał swoje włosy i oparł się rękoma o parapet.

Chciało mi się spać. To naprawdę były bardzo ciężkie dni, i powoli miałam wszystkiego dosyć. Pragnęłam wrócic do domu, ujrzeć swojego psa. Wyjść o zmroku na ganek i zapalić raz miesięcznie papierosa. Ugotować z Janiną naszą ulubioną zupę i porozmawiać z przyjaciółmi.

-Ee Aurelia...

Nagle odwróciłam głowę w kierunku chłopaka, który ciągle wyglądał za okno w pokoju. Jego niespokojny głos nie zapowiadał niczego dobrego.

-Co? - zapytałam, i cała się zgrzałam przez stres.

Boże, o co chodzi? Moje ciśnienie wzrosło powyżej normy.

-Podjechał jakiś samochód... - oznajmił cicho, wpatrując się w okno, a potem głośno się zaśmiał uderzając ręką w szybę, ale ja słyszałam w jego głosie radość, radość niedoopisania, ulgę i nadzieję - ... o kurwa...

Zrzuciłam z siebie wszystkie koce, jakie miałam na sobie przez dobre kilka godzin. Wstałam z łóżka i pobiegłam do okna, potykając się o krzesło. Skacząc na jednej nodze, z lekką blizną na policzku od poprzedniego ataku nieznanego mężczyzny, doskoczyłam do blondyna.

Moje oczy niemal wypadły z orbit, gdy zobaczyłam za oknem znanych mi ludzi. Boże, to się nie dzieje! Samochód, kamper, który wywarł u mnie wielki uśmiech na twarzy i jeszcze ona...kłócąca się z Natashą Bovną, o to kto komu powiniem pierwszy otworzyć drzwi. Gabriel szedł obok Kayley, nie nowość, Oaza z Daviną i Elizabeth zarem jednym krokiem na przodzie, śmiejąc się z czegoś, a Janina z Anną i Stanislavem na samym końcu. David pchany na swoim wózku przez Davinę, Andrew z Lauren sprawdzając coś na swoich telefonach, a obok nich na smyczy szedł mój pies. Kurwa, mój Leo!!!!

JESTEŚMY NAJJAŚNIEJSZYMI GWIAZDAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz