Rozdział 32. ZASADY

102 6 1
                                    

Cztery miesiące znajomości to zdecydowanie za mało czasu aby powiedzieć o kimś, że się go kocha. Dobra, przynajmniej dla mnie. Oaza opowiadała mi, że właśnie po takim upływie miesięcy zgodziłam się na związek z Jeremim, kiedy się mnie o to pytał na diabelskim młynie. Nie ukrywam, nawet romantyczne. Lecz nadal tego nie pojmuję i dziwię się, że w ogóle się zgodziłam. Pamiętam jak Eva mi nawet proponowała związek a ja odmówiłam. Myślę że nie jestem na to gotowa. Nie wiem kiedy będę. To silne uczucie i więź a ja nie chce potem cierpieć.

W prawdziwej miłości nie ma zazdrości.

Gdy tylko widzę książki, filmy czy nawet seriale, z motywem szybkiej miłości, chce mi się wymiotować. Może po prostu nie pojmuję tego, jak można zacząć kogoś kochać po jednym dniu znania się.

Ale ja mojego psa pokochałam od pierwszej sekundy...

Wieczór tamtego dnia, niezwykle intensywnego jak na jeden dzień, należał do moich ulubionych. Wszyscy byliśmy tylko, albo aż, nastolatkami. Pragneliśmy się odstresować i czasem mocniej zabawić, w każdym tego słowa znaczeniu. Możemy wszystko i możemy być wszystkim. Każdy może sam decydować o swoim życiu a potem za nie płacić własnym kosztem. Ja jeszcze nie wiedziałam na co się pisałam, gdy zgodziłam się na jedną noc spędzoną z moimi przyjaciółmi w samym środku Nowego Jorku.

-Jeśli dzisiaj się nie napierdolę, to zróbcie to za mnie - powiedziała Oaza, mijająca kolejnych ludzi na chodniku.

Całą gromadą zmierzaliśmy do klubu opisanego na jednej stronie internetowej za najlepszy klub w całym stanie! Wiem i jestem na to gotowa, że wydamy pewnie od groma pieniędzy na drinki i inne trucizny, którymi nakarmimy nasz organizm.

-Z miłą chęcią napierdolę się za ciebie - oznajmiłam, podchodząc do niej z tyłu i wieszając się na jej plecach.

Oaza zapiszczała, uderzając niechcący swoją dłonią Elizabeth, która szła szybczym niż my wszyscy krokiem. Czarnowłosa odwróciła się gwałtownie i wypowiedziała niesłychalnie słowo "Kurwa, Oaza".

-Miałam namyśli siebie! Mnie upijcie a nie! - wrzasnęła blondynka, idąc razem ze mną obok Elizabeth i Andrewa - Puście jakąś piosenkę, bo do klubu jeszcze szmat drogi - Oaza próbowała coś włączyć na telefonie, jakieś rapy, ale Natasha wydała z siebie jakiś dziwny odgłos a blondynka przerwała włączanie muzyki.

Natasha wyprzedziła Oazę i pokręciła ze znudzenia głową.

-Pozwól, że zrobi to mądrzejsza od ciebie - szła tyłem, odwrócona do nas, nie ukrywam, wyglądała zjawiskowo. Taka młodsza wersja Anny Bovny.

Dziewczyna włączyła na swoim telefonie piosenkę. Na początku nie wierzyłam własnym oczom, ale kobieta chwyciła za dłoń Oazę, która odrazu dała jej się porwać do tańca. Skakały i śmiały się z czego byłam naprawdę zadowolona, bo nie chciałam mieć Natashy jako naszego wroga. Gabriel, ubrany w czarną koszulę z długim rękawem, nagrywał dziewczyny swoim telefonem. Reszta również na swój sposób tańczyła a ja idąc z tyłu miałam niezły z nich ubaw. Jeremy szedł obok mnie, ale nie tak blisko, jak chciałam. Trzymał ręce w kieszeniach i wyglądał na zmęczonego. Podeszłam do niego bliżej i lekko szturchnęłam w ramię, na co szybko się na mnie spojrzał i uniósł swój jeden kącik do góry.

-In New York City, in New York City - głośno śpiewała Lauren wieszająca się na barkach Daviny.

-So take it all, The city's yours, Ask it for more, When you arrange a tour!

-So take it all, The city's yours, Ask it for more, When you arrange a tour!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
JESTEŚMY NAJJAŚNIEJSZYMI GWIAZDAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz