8. Lucky.

657 13 2
                                    

-Hej kochana.- przywitałam się z Olą.

-Cześć.- dziewczyna mnie przytuliła.- To co? idziemy usiąść?- Właśnie wraz z Olą wybrałyśmy się do Nero. Była majówka a my miałyśmy dużo wolnego czasu wiec, postanowiłyśmy to wykorzystać.

-Ola weź mi doradź proszę.- zaczęłam- Co ja mam zrobić na moje urodizny?

-Aaaa bez kitu, ty masz 9 maja tak?- zapytała.

-No dokładnie. To sobota, myślałam o melanżu u mnie w domu, ale rodzice nigdy mi nie pozwolą.

-Stara, to będą twoje 18 urodziny, musisz coś odjebać, a może jakas sala urodzinowa?

-No chciałabym, gdyby nie to ,że są w chuj drogie. Dodaj do tego jeszcze jedzenie, alkohol i dekoracje.

-To co zamierzasz zrobić?

-Może pójdźmy poprostu na schodki? Będzie takie małe deja vu z czasów gimnazjum, pamiętasz? To tam zrobiłam moje 14 urodizny.

-Takkkk było zajebiście. Pamiętam ,że wtedy pierwszy raz się najebałam i zgonowałam gdzieś w krzakach.- zaśmiała się.

-Boże pamiętam to. Hmm ciekawe kto musiał cię wtedy ogarniać?- zapytałam sarkastycznie, na co obie wybuchłyśmy śmiechem.

Po dwóch godzinach spędzonych w Nero z Olą, musiałam się zbierać bo byłam umówiona z Michałem na jakąś „tajemniczą randkę". Nie miałam pojęcia oco mu chodziło ale pożegnałam się z blondynką i pojechałam oczywiście nigdzie indziej niż na schodki, gdzie czekał już na mnie Matczak.

-Hej młoda.- uśmiechnął się Michał po czym mnie pocałował.

-Cześć Michaś, co my tu tak właściwie robimy? I czemu masz gitarę?- splotłam nasze palce razem.

-Mam dla ciebie niespodziankę, możesz to potraktować jako prezent na urodziny które masz za tydzień. Chociaż zwykły prezent tez dostaniesz- zaśmiał się.

Po paru minutach doszliśmy na właściwe schodki gdzie usiedliśmy i Michał wyjął gitarę.

-Chcesz camela?- zapytałam wyjmując paczke używek.

-Zaraz...- powiedział ustawiając coś na gitarze.- Dobra, a wiec pare dni temu zacząłem pisać piosenkę. Nie wiem czy jest dobra czy chujowa więc jako najważniejszą osobę w moim życiu, proszę cię o opinię.- powiedział.

-No dobrze, to śpiewaj.- zaciągnęłam się papierosem.

-Nie lubisz ze mną milczeć bo to niezręczne
Dlatego zaciągasz się petkiem i to takie „tss"
Wypełnia ciszę jak popiół tę butelkę i jak co powietrze ej
Naucz mnie palić pięknie bo nie umiem
Masz się za estetkę a ja znam brzydulę
Co sprzedaje nam te paczki w kształcie trumien
A jest coś co przeraża nas bardziej niż wizja raka i gangren
Niż wizja spalonych gardeł
A ona chyba nie wie że każdy z nas to twardziel że każdy palacz to twardziel
I niestety i o dziwo zachowuje się jak kretyn
Nie obniża nam ochoty na pety tylko apetyt i od czasu do czasu libido
Palimy te kiepy po kebsie
Palimy te pety po seksie
Płuco płuco gęste
Suko suko jeb się
Bo nie chce widzieć tego co obleśne nie chce nie chce...

Po tym co usłyszałam, zaniemówiłam. To była chyba najpiękniejsza piosenka jaką w życiu słyszałam. Momentalnie do moich oczy zaczęły napływać łzy, tym razem nie łzy smutku tylko łzy radości. Odrazu przytuliłam sie do chłopaka.

-To było piękne. Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha.

Kocham cię? Czy ja mi to serio powiedziałam? Czy to znowu było pod wpływem emocji czy jak? Tym razem byłam kompletnie trzeźwa. Może to te zajebane szlugi tak na mnie wpływały?

-Też cię bardzo kocham młoda.- Michał złączył nasze usta w długim pocałunku.

O kurwa. On też powiedział, że mnie kocha, tym razem nie jak był najebany i po tym jak zaruchał.

-Czy ta piosenka jest po części o mnie?- zapytałam kiedy już się od siebie oderwaliśmy.

-Tak, naprawdę ci sie podoba?- spojrzał mi prosto w oczy.

-Jeszcze pytasz? Zamierzasz coś z nią zrobić? Gdzieś ją wydać?

-Narazie nie. Jeszcze nawet jej nie skończyłem, póki co to tylko taka luźna nutka.- przerwał na chwilę.- Dobra, teraz druga część naszej randki. Idziemy do maka, bo zabieranie laski do drogiej restauracji jest przeruchane a ty kochasz cheeseburgery.

-Za dobrze mnie znasz Matczi.- uśmiechnęłam się.

-Powiedziałaś do mnie Matczi?- zapytał

-Tak a co?

-Mów tak częściej, to słodkie.

Gdy około 22 wróciłam do domu z randki z Michałem, o dziwo odrazu przy drzwiach wejściowych przywitał mnie tata.

-Cześć Natka, słuchaj.- zaczął.- Wiem ,że nie rozmawialiśmy od naszej ostatniej kłótni, ale z racji tego ,że za niecały tydzień masz swoje 18 urodziny, mam dla ciebie prezent.- powiedział po czym dał mi małe czarne pudełeczko. Gdy je rozpakowałam, jedyne co w nim ujrzałam do srebrny klucz. Nie mogłam w to uwierzyć.

-KUPIŁEŚ MI MIESZKANIE!?- krzyknęłam podekscytowana.

-Tak.- uśmiechnął się a ja po chwili rzuciłam się w jego ramiona. Chciałam zamieszkać sama od kiedy pamietam, a teraz to wszytsko stało się możliwe.- Jak chcesz możemy teraz jechać je zobaczyć.- powiedział a ja oczywiście się zgodziłam.

Mieszkanie znajdowało się 10 minut od mojego rodzinnego domu, wiec tak czy siak było bardzo blisko. Gdy dotarliśmy na miejsce, mieszkanie było w pełni umeblowane i udekorowane, postanowiłam więc, że szybko pojadę po ciuchy i pierwszą noc spędzę tu właśnie dziś.
Kiedy bylam juz spowrotem w drodze do mojego nowego mieszkania wraz z najpotrzebniejszymi rzeczami, postanowiłam zadzwonić do Michała i mu o wszystkim opowiedzieć.

-Hej.- powiedział zaspanym głosem. Nie dziwie mu się w końcu była prawie północ, dobrze ,że jutro nie ma szkoły.

-Hej, zgadnij co.- odpowiedziałam podekscytowana.

-Co się stało?- zapytał.

-Tata kupił mi mieszanie na urodizny! Chcesz wpaść na noc?

-O kurwa ale zajebiście.- zaśmiał się.- Jasne ,że wpadnę, wyslij mi tylko adres.

Gdy wysłałam chłopakowi wiadomość z adresem, po przybyciu na miejsce pożegnałam się z tatą i zaczęłam się rozpakowywać. Po niespełna piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, był to oczywiście Michał.

-Hej mała.- brunet przyciągnął mnie w tali i pocałował.

-Cześć Matczi.- uśmiechnęłam się.

-Ale dojebane.- powiedział rozglądając się po mieszkaniu.- Teraz masz przynajmniej gdzie zrobić urodziny.

-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę.- przytuliłam chłopaka.- Ale dobra chodź się ogarnąć do spania bo już późno.- powiedziałam po czym zaciągnęłam chłopaka do łazienki.

-Bierzemy prysznic razem?- zapytał a na jego twarzy widniał cwaniacki uśmieszek.

-No dobra, niech ci będzie bo mam dobry humor.- zaśmiałam się.

Po parunastu minutach oboje byliśmy już w pełni ogarnięci do spania, wiec szybko poszliśmy do sypialni i ułożyliśmy się w nowym, wygodnym łóżku. Kiedy juz praktycznie spałam usłyszałam słowa Matczaka.

-Kiedyś kupie nam dwu piętrowy dom z ogródkiem i basenem...- przytulił mnie od tyłu.

-Już myślisz o tak dalekiej przyszłości?- zapytałam.

-Nie tak dalekiej. Zobaczysz to juz niedługo.

-Kocham cię.-odwróciłam się w stronę chłopaka tak, aby móc spojrzeć w jego piekne oczy.

-Ja też cię kocham.- brunet pocałował mnie w czoło.- Wiesz jakie jest moje marzenie?

-Zostać raperem?

-To też, ale chodziło mi o to ,że chce zasypiać przy tobie codziennie...

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz