24. Powrót.

386 15 1
                                    

Wreszcie nadszedł ten dzień, Michał pierwszy raz od dwóch miesięcy miał pójść do szkoły. Szczerze, to wydaje mi się, że stresowałam się tym bardziej niż on sam. Dziwne uczucie martwić się o kogoś bardziej niż o samego siebie. Cóż, przy Michale Matczaku chyba często będę tego doświadczać.

-Michał! Musimy już wychodzić!- krzyknęłam do mojego chłopaka, podczas gdy zakładałam na nogi swoje białe adidasy.- Matczak do chuja! Szybiej!- dodałam, kiedy nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.

-Mów tak do mnie w łóżku.- zaśmiał się, wychodząć z łazienki.- Ale to „Matczak do chuja" mogłabyś sobie darować.- dodał, zakładając żółtą kurtkę north face'a.

-Jesteś głupi.- westchnęłam, na co ten jedynie szybko pocałował mnie w usta.-Wziąłeś tabletkę?- dodałam, kiedy już mieliśmy wychodzić.

No tak, zapomniałam dodać, że od dwóch miesięcy Michał regularnie chodzi do psychologa i bierze antydepresanty. Niezbyt chętnie do tego wszystkiego podchodzi, ale widać, że się stara.

-Kurwa, zapomniałem.- podrapał się po plecach.- Dobra jebać, wezmę jak wrócimy.- powiedział i już łapał za klamkę od drzwi wyjściowych, jednak ja go powstrzymałam.

-Nie Michał, oboje wiemy, że zapomnisz, idź weź teraz.- poprosiłam.

-Nie zapomne, szybko bo sie spóźnimy.- ponownie chciał już wychodzić z domu, jednak znowu go zatrzymałam.

-Od kiedy ty sie martwisz o to czy się spóźnisz co?- spojrzałam mu prosto w oczy.- Słuchaj Michu wiem, że jest ci bardzo ciężko, ale te tabletki naprawdę ci pomogą. Zaufaj mi, ja sama przez to przechodziłam...

-Co?- zapytał zdezorientowany.

-No nie wiele osób o tym wie, ale przez cały czas kiedy nie było mnie w warszawie, przechodziłam przez depresję. Przez 3 lata regularnie brałam leki i chodziłam do psychologa, który pomógł mi na tyle, że w końcu wyszłam z tego gówna. Więc proszę, zrób to dla mnie i współpracuj z nami.- powiedziałam na jednym wdechu.

-O kurwa, ja nie wiedziałem.- odparł, po czym szybko mnie przytulił.- Dobrze, zrobię to dla ciebie.- dodał po chwili ciszy i pobiegł do szafki z lekami.

Byłam wtedy z niego taka dumna...

Po parunastu minutach już szliśmy przez charakterystyczny szkoly dworek. Tak jak wcześniej widziałam, że Michał w ogóle się nie strasuje swoim „wielkim powrotem" tak teraz dosłownie trząsły mu się całe dłonie.

-Spokojnie, będzie dobrze.- powiedziałam, po czym złapałam chłopaka za rękę.

-No nie wiem kurwa, może wrócę do domu i przyjdę za tydzień co?

-O nie, nie, nie Matczi.- zaśmiałam się.- Nigdzie się nie wybierasz.- zaczęłam ciągnąć go w głąb ogromnego budynku.- Jestem z tobą.- szepnełam mu do ucha, na co ten jedynie mocniej ścisnął moją prawą dłoń.

Kiedy szliśmy przez korytarz, wszytkie oczy były skierowane na nas. A nie, sory, na Michała. Każdy w tej szkole bardzo dobrze go znał. Był on tak jakby „popularny" więc nie małe zdziwienie malowało się na ich twarzach kiedy zobaczyli, że Michał Matczak wreszcie po dwóch miesiącach wrócił do szkoły. Z tego co wiem to o tym co chciał zrobić wiedział już praktycznie każdy. Same jebane plotkary w tej szkole.

-Michaś- odrazu podbiła do nas była Michała, Olga.- Naprawdę próbowałeś się zajebać?- zapytała jakby nigdy nic.

Jebana dziwka.

Brunet nawet nic nie odpowiedział. Chyba, nie miał już siły? Dlatego, to ja musialam wkroczyć do akcji.

-Słuchaj, tępa szmato.- zaczęłam.- Nie uczyli cię w domu, że tak się kurwa nie robi? O ile wiem to nie jest to twój jebany interes, więc łaskawie się od niego odpierdol raz na zawsze bo przysięgam, że jeśli jeszcze raz cię kurwa zobaczę, to zrzygam się prosto na twój krzywy ryj.- wykrzyczałam jej prosto w twarz, na co Michał jedynie zaczął się śmiać, a blondynka bez słowa odeszła.

-Nigdy nie widziałem cię aż tak wkurwionej bejbe.- zaśmiał się.- Ale dziękuje..- powiedział, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku, który jednak nie trwał długo, bo chwilę poźniej usłyszeliśmy dobrze znane nam głosy.

-Matczak kurwa!- krzyknęli chórem, Wyguś, Szczepan, Tadek i Ola.

-Król powrócił.- odparł dumnie Michał, kiedy wszyscy się na niego rzucili.- Wiem, że dłużej byście beze mnie nie wytrzymali.

-No tak, ego większe od chuja.- parsknął śmiechem Wygi.- Dobrze jest mieć cię znowu spowrotem stary.

-No tęskniliśmy fchuj.- dodał Tadek.

-To co? Trzeba to jakoś uczcić nie?- zaproponowała Ola.- To może jakieś melo?

-W poniedziałek?- zaśmiałam się.

-Może być w piąteczek.- wzruszyła ramionami blondynka.

-Zajebisty pomysł, to dawajcie do nas.- powiedział Matczak, zarzucająć ramię na moją szyję.

Wiem, że zabrzmi to dziwnie ale kochałam wszytsko co robił. Każdy gest wykonany przez niego był dla mnie czymś wspaniałym. Pojebane uczucie, nigdy, przysięgam nigdy, nie byłam w nikim aż tak zakochana...

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz