28. Żółte flamastry i grube katechetki.

336 15 2
                                    

Rano obudziły mnie letnie promienie słońca, wpadające przez okno mojej sypialni. Odrazu zerknęłam w bok tylko po to, aby ujrzeć jeszcze słodko śpiącego Michała. Tak rozczuliłam się na jego widok, że aż nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam mu zdjęcie. Chwilę później wreszcie zdecydowałam się wstać, i odrazu poszłam do łazienki w celu wzięcia prysznica. Po parunastu minutach w moim szlafroku z sekretnej victorii, skierowałam się w stronę kuchni, aby zrobić coś na śniadanie. W trakcie nastawiania wody na herbatę, poczułam duże dłonie zaciskające się na mojej tali, oraz ciepły oddech w zagłębieniu mojej szyji.

-Siemka bejbe.- powiedział dobrze mi znany głos, który po chwili zaczął składać ciepłe pocałunki na mojej żuchwie.

-Michał prosze cię, daj mi zrobić śniadanie.- syknęłam lekko niezadowolona.

-Ale o co ci chodzi?- odsunął się zdezorientowany.

-O nic, poprostu...- odwróciłam się tak, aby móc spojrzeć mu w oczy.- Mam wrażenie, że od kilku dni jedyne co robimy to ruchamy się. Przez to czuje się troche jakbyś traktował mnie tylko jak jakiś przedmiot.- powiedziałam na jednym wdechu.

-Przepraszam, nie chciałem żebyś się tak poczuła. Nie jesteś dla mnie przedmiotem, kocham cię najbardziej na świecie i nie chce tego pod żadnym pozorem spierdolić.- odparł po czym przytulił mnie i złożył buziaka na moim czole.- Poprawie się.

**********************************************

-Ej a może ja przesadziłam?- powiedziałam do Oli, łażąc w te i we wte po całym domu Oli.

-Słuchaj Nati, aby zbudować dobry i zdrowy związek potrzebne są dwie rzeczy, zaufanie i szczera rozmowa. Dobrze, że powiedziałaś mu jak się z tym wszystkim czujesz bo lepsze to, lepsze niż trzymanie w sobie tego do usranej śmierci.- uspokajała mnie blondynka, popijając kawę, którą jej wcześniej zrobiłam.

-No dobra, ale może ja tylko wyolbrzymiłam całą tą sytuację i tak naprawdę to on nic takiego nie zrobił...

-Zrobił czy nie zrobił, chyba do niego dotarło to, co mu powiedziałaś, prawda?

-No prawda.

-No właśnie, wieć rozchmurz się.- dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła. No skarb.- A tak w ogóle, to gdzie on jest?

-Pojechał nagrywać jakieś nuty do nowego albumu „100 dni do matury".

-O kurde, a słyszałaś już jakąś?

-Eee tylko „Schodki" i „Prawy do Lewego", niby takie mega spokojne ale zajebiste są. Dzisiaj się z nim umówiłam, że puści mi „Żółte Flamastry i Grube Katechetki" po raz pierwszy.

-O kurwa stara, koniecznie daj mi znać czy fajne.

-Oczywiście Olcia, i jeszcze raz dziekuję ci.

-Co? Ale za co?

-Za to, że mogę ci wszystko powiedzieć a ty zawsze mi doradzisz. Za to, że jesteś chyba jedyną osobą, na którą zawsze mogę liczyć, nawet w najgorszych chwilach. Za to, że zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor. Poprostu, dziękuje ci za to, że jesteś. Kocham cię.

-Boże, ja też cię kocham misia.- odpowiedziała, po czym uściskała mnie, a ja usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia z messengera.

To był Michał.

Chłopak napisał mi, żebym o 19 była w domu bo ma dla mnie niespodziankę i chce mi coś pokazać. O kurwa, to za 20 minut.

-Ola, ja będę się już zbierać dobrze? Musze być w domu za 20 minut bo Michał ma jakąś niespodziankę, pewnie chodzi o tą nową nutkę.- powiedzałam, tym samym pakując swoje rzeczy do małej czarnej torebki.

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz