39. Ziółko z rana jak śmietana.

322 14 0
                                    

-Jestem!- usłyszałam donośny krzyk mojego chłopaka, który właśnie wrócił do domu.- Kupiłem nam sushi na śniadanie.- powiedział zdejmując buty.- Wiem, że już szesnasta, ale nic jeszcze dzisiaj nie jadłem i znając ciebie pewnie...- przerwał na chwilę.- Coś się stało?- zapytał, spoglądając na mnie z góry, podczas kiedy ja z poważną miną siedziałam na kanapie, a w rękach trzymałam wyniki mojej rekrutacji na studia.

-Michał, musimy poważnie porozmawiać.- westchnęłam, oraz poklepałam miejsce na kanapie tuż obok mnie, dając mu znak, aby usiadł.

Troszkę podbuduje atmosferę, żeby się wkręcił.

-Co to jest?- zapytał siadając koło mnie oraz wskazując na dwie białe kartki znajdujące się w moich dłoniach.

-Sam zobacz.- powiedziałam po czym podałam brunetowi owe przedmioty.

Michał rozwinął obie kartki, a następnie zaczął dokładnie analizować każde słowo po kolei. Siedzieliśmy tak w ciszy chyba z 10 minut, az wreszcie chłopak podniosł wzrok do góry, tym samym kierując go na mnie. Nie spodziewałam się ani trochę tego co zobaczyłam na jego twarzy. Jego oczy stały się czerwone i bardzo się zeszkliły. Po kilku sekundach po jego policzku spłynęła pojedyńcza łza.

-Kiedy masz lot?- zapytał szybko ocierając twarz.

Próbował grać twardego.

-Jaki lot?- zaśmiałam się po chwili łapiąc jego twarz w dłonie.- Michał, ja nigdzie nie wyjeżdżam. Zostaje tutaj, w Warszawie.

-Ale jak to?- zapytał wyraźnie zdezorientowany.- Kurwa Natka, dosłownie dostałaś się na Harvard. Chcesz to wszystko zmarnować ze wzgledu na nas?- spytał mając na myśli zapewne jego, chłopaków i Olę.

-Nie robię tego tylko ze względu na was, ale też ze względu na mnie. Na początku myślałam, że wyjazd do stanów to spełnienie moich marzeń, jednak po czasie zdałam sobie sprawę, że nie czułabym się tam dobrze. Sam dobrze wiesz, że nienawidzę zmian i nie wyobrażam sobie nagle wyjechać na kilka lat do innego kraju. Oczywiście nie myśl sobie, że podejmując taką decyzje nie myślałam rownież o was, bo myslałam. Nie zniosłabym tak długiej rozłąki z wami.

-Czyli, nie muszę dalej cię przekonywać i udawać, że zależy mi na tym żebyś wyjechała?- zapytał widocznie ucieszony.

-Nie musisz Michał.- zaśmiałam się.

-Kurwa, kocham cię.- powiedział, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku.- Chyba musimy to jakoś uczcić, robimy melo? Wiesz nie jaką ostrą bibe na sto osób tylko tak kameralnie.

-No możemy, ale to dzisiaj? Jest już szesnasta i pewnie większość osób ma już plany.- spojrzałam na bruneta po zerknięciu na zegar znajdujący się na ścianie.

-Na luzie się to ogarnie czikita.- odpowiedział po czym dał mi szybkiego buziaka w czoło.- Już pisze  do chłopaków.- chłopak wyciągał telefon z kieszeni spodni i zaczął coś na nim stukać.- Wygląda na to, że dzisiaj nie tylko ja się urwałem ze studio- zaśmiał się po chwili.- Będą o osiemnastej.- dodał, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.

To słodkie, że chłopaki byli w stanie odpuścić sobie swoją pracę oraz swoje obowiązki tylko dlatego, że ja robię imprezę. Są chyba najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem.

-Teraz zostaje mi tylko napisać do Oli.- powiedziałam, wykonując ową czynność.

Blondynka odpisała praktycznie odrazu, że się zjawi co bardzo mnie ucieszyło. Teraz zostało nam tylko zjeść wcześniej zakupione przez Matczaka sushi, ogarnąć chatę i samych siebie. Oczywiście Michał nic nie musiał tak naprawdę ze sobą robić jednak, mi za to został prysznic, makijaż i wybranie outfitu.

Nie mam pojęcia jakik cudem, ale ze wszystkimi czynnościami wyrobiliśmy się na równo osiemnastą dwanaście. Z racji tego, że nasi przyjaciele to najbardziej spóźnialskie osoby jakie znam (no może nie licząc mojego chlopaka) wszyscy przyszli jakoś około trzydzieści po.

-Kulturalnie spoźnieni jak widzę.- zaśmiałam się, otwierając drzwi od domu całej czwórce chwilę po tym jak zaczęli napierdalać dzwonkiem jak jacyś pojebani.

-Na naszą obronę kupiliśmy dziesięć litrów.- Szczepański wskazał na dwie siatki wypełnione alkoholami, które znajdowały się w rękach Franciszka.

-Czy was pojebało?- zapytałam i już po chwili usłyszałam głos Michała.

-Mała, powiedziałem im, że to kameralna posiadówka. Gdyby nie to to ten jebany alkoholik kupiłby pewnie dwa razy tyle.- powiedział wskazując na Wygiego.

-Potwierdzam! I tak chciał kupować jeszcze więcej!- do rozmowy wtrąciła się Ola, która właśnie zdejmowała buty.- Ja i Tadek go powstrzymaliśmy.

-Z trudem.- dodał Stanisławski.

-Dobra chuj wam w dupe idę robić driny, ktoś chce?- zapytał Wygula kierując się do kuchni.

-Franiu, twoje „driny" to cztery piąte alkoholu.- poklepałam go po plecach na co ten parsknął smiechem.

-Jedyne prawidłowe proporcje, a ty Michu? Pijesz?- skierował pytanie tym razem do bruneta, który właśnie dyskutował o czymś ze Szczepanem.

-Ta stary, ale tylko trochę.- odkrzyknął od niego z drugiego końca salonu.- Dzisiaj wjeżdża ziółko.- uśmiechnął się na samą myśl o zielonym narkotyku.

-Michał.- westchnęłam pół żartem, pół serio.

-No co?- uniósł ręce w geście obronnym.- Pamiętajcie, ziółko z rana jak śmietana.

-Ale jest wieczór.- wtrąciła Ola.

-To bez znaczenia.- machnął ręką, a po chwili wszyscy zaczęliśmy zabawę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 20, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz