30. Na coś trzeba umrzeć.

317 14 0
                                    

-Wygański i Stanisławki!- krzyknęła pani Długołędzka, podczas kiedy chłopcy znowu się z czegoś śmiali.- Proszę się łaskawie uciszyć, i nie przeszkadzać w próbie.- kontunuowała nieco spokojniej.- Za miesiąc macie bal maturalny, więc błagam przyłóżcie się do tego, żeby nie wypaść jak totalne pajace.- skwitowała.

-No to nieźle.- zaśmiał się Michał, kiedy właśnie dotrzymywałam mu kroku w tańcu.- Ej opowiedzieć ci żart?- wypalił nagle.

-Zamknij się Matczak, bo zaraz ta szmata nas opierdoli.- powiedziałam, na co chłopak lekko się zkrzywił.

-Wiesz co?- zapytał retorycznie.- Mam wyjebane!- krzyknął na całą salę, a muzyka po chwili się zatrzymała.

-Matczak! Co ty sobie wyobrażasz, co?- wrzasnęła psorka.- Co to za słownictwo? I pomyśleć, że twój ojciec jest najlepszym prawnikiem w mieście.- złapała się za głowę.- W tej chwili masz do pani dyrektor! Lila, ty idziesz razem z nim!

-Co? Ale dlaczego ja?- zapytałam zdezorientowana.

-Bo z nim rozmawiasz, idźcie bez dyskusji.- rozkazała, a my poprostu wyszliśmy z pomieszczenia.

Wiedziałam, że to się tak skończy. Zawsze jest to samo, czyli Michał coś odpierdala, a ja muszę ponosić za to konsekwencje. Kiedyś brunet zrzucił butelkę po wódce na szybę czyjegoś auta z 10 piętra, i oczywiście to ja musiałam po nim sprzątać. (Nie mam pojęcia jakim cudem, ale ta szyba nię pękła).

-Dzięki Michał.- powiedziałam ironicznie, kiedy oboje byliśmy w drodze do dyrektorki.

-Sorki bejbe, ale nie chciało mi się już tam siedzieć.- złapał mnie za rękę.- Przepraszam.- dodał po chwili, po czym się zatrzymał i stanął na przeciwko mnie.

Nie odezwałam się. Dlaczego on aż tak uwielbia się popisywać? Chyba właśnie znalazłam jedną z niewielu rzeczy które mnie w nim irytują. Ale dlaczego dopiero teraz ją odkryłam?

-No weź, skarbie.- powiedział, po czym schylił się i zaczął całować moje usta.- Nie bądź już na mnie zła, proszę.- mówił między pocałunkami.

-No dobrze.- znowu zmiękłam zdecydowanie za szybko.- Ale chodź już.- odsunęłam się od niego, złapałam go za rękę, i pociągnęłam w strone gabinetu dyrki.

**********************************************

-I co wam się za to dostało?- zapytał Szczepan, następnego dnia kiedy przyszliśmy do szkoły.

No ta, po naszej wizycie u szanownej pani dyrektor, stwierdziliśmy iż nie chce nam się dłużej siedzieć w szkole, więc poszliśmy sobie do Nero i już potem nie wróciliśmy.

-Ja dostałem obniżone zachowanie.- mruknął lekko wkurzony Michał.- Ale teraz mam dopuszczające więc i tak zdaje, elo.

-No to brawo Michu, a ty Natka?- skierował się do mnie Tadek.

-Ja nie dostałam nic.- uśmiechnęłam się triumfalnie.

-No w sumie, ty i tak nic nie zrobiłaś.- stwierdziła Ola.- To Matczak jak zwykle coś odjebał.- zaśmiała się w stronę bruneta.

-Dajcie mi spokój.- machnął ręką w naszą stronę.- Idzie ktoś ze mną na szluga?

-Ja!- zgłosiłam się odrazu.

-Natalka zawsze chętna.- poklepał mnie po plecach Wygański.- Moja krew.- dodał, na co ja jedybie się zaśmiałam, i ruszyłam za moim chłopakiem w stronę wyjścia ze szkoły.

W zasadzie to palę od 14 roku życia, czyli już około 5 lat. Wiem, że jest to fchuj nie zdrowe, ale jakoś tak jak już zaczęłam, to nie jestem w stanie przestać. Jest to z mojej strony mega głupie bo moje obie babcie miały raka płuc, więc ja też mam duże prawdopodobieństwo aby go dostać, a ja nic sobie z tego nie robię. Już kilka razy próbowałam odstawić szlugi ale za każdym razem kończyło się to tak samo, czyli po 3 dniach i tak kupowałam nową paczkę.

Cóż, niektórych rzeczy już nie zmienimy, prawda?

-O czym myślisz?- zapytał Michał, kiedy już pare minut później paliliśmy razem złote camele.

-O tym, że palenie zabija.- odparłam, zaciągając się używką.

-Cytujesz tytuł mojej epki?- zaśmiał się.

-Trochę tak.- uśmiechnęłam się.- W zasadzie skoro sam palisz, to dlaczego akurat tak nazwałeś swoją pierwszą płytę?

-W sumie to nie wiem.- strzepał popiół swojego papierosa na chodnik.- To miała być taka lekka ironia.- dodał.

-Nie myślałeś kiedyś nad rzuceniem tego gówna?- spojrzałam na bruneta, ale ten jedynie pojręcił głową.

-Nie, bo po co? Na coś trzeba umrzeć, co nie?

W sumie to miał rację. Głupio to brzmi ale taka jest prawda.

Na coś trzeba umrzeć.

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz