-Matczak! Wstawaj!- krzyknęłam do chłopaka, susząc włosy w łazience.-Chyba nie masz zamiaru spać cały dzień.- wychyliłam głowę zza framugi, w celu spojrzenia na chłopaka który wciąż smacznie spał.
-No już zaraz, zaraz.- powiedział zakrywając twarz dużą, białą, hotelową poduszką.
-Jak kurwa zaraz?- zapytałam podchodząc do łóżka, w którym właśnie wylegiwał się mój chłopak.- Już prawie trzynasta, po czym ty jesteś taki zmęczony?- ponownie zadałam pytanie, lecz chyba znałam na nie odpowiedź.
-No wiesz, po dzisiejszej nocy.- odkrył twarz odrzucając poduszkę na bok, a na jego twarzy widniał ogromny uśmiech.
-No to skoro zawsze następnego dnia masz spać do południa.- zaczęłam.- Chyba powinniśmy to rzadziej robić.- zaśmiałam się czekając na jego reakcję.
-Nie, nie.- zaprostostowal odrazu.- Ja już ide się myć.- szybko wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki.
-Przecież ty się nie myjesz!- krzyknęłam zza drzwi, które właśnie chłopak zza sobą zamknął.
-Dzisiaj akurat się dla ciebie umyje!-odkrzyknął mi, na co ja jedynie wybuchłam głośnym śmiechem.
Słodkie.
Niestety minęła prawie godzina, aż udało nam się wreszcie wyjść z pokoju hotelowego. Oczywiście, wszytsko to zasługa Michała. Brunet nigdy nie się myje bo jak on to mówi „oszczędza wodę", ale jeśli już się go zagoni pod ten prysznic, potrafi z niego nie wychodzić przez pół dnia. Cóż, irytujące.
Najpierw postanowiliśmy udać się do pierwszej lepszej knajpy na obiad, i padło akurat na jakąś Włoską. Tak, jedzenie włoskiego żarcia w hiszpanii to zdecydowanie nasz najlepszy pomysł, dotychczas,ale cóż. It is what it is.
Następnie, udaliśmy się na długi spacer po wyspie, która nie ukrywam, była cudowna. Palmy, tutejsi ludzie, morze i muzyka dawały mega zajebisty vibe, który bardzo kochałam.
Podczas kiedy ja stałam przy jakimś mini sklepiku z magnesami i pamiątkami, Michał nagle gdzieś zniknął, ale szczerze? Niezbyt się tym przejmowałam, gdyż byłam zajęta wybieraniem pocztówek dla moich i Michała rodziców. Chwilę później poczułam lekkie szturchanie w ramię, na co odruchowo się odwróciłam.-Zobacz co mam!- ujrzałam podekscytowanego Matczaka z dwoma skrętami w dłoniach.- Specjalnie wziąłem jednego dla ciebie.- powiedział podawając mi używkę.
-Skąd ty to do kurwa wytrzasnąłeś?- zapytałam odkładając pocztówki ktore do tej pory trzymałam w rękach.
-A no wiesz, tajemnica.- uśmiechnął się na co ja spojrzałam na niego z politowaniem.-No dobra.- zaczął kiedy widział, że oczekuje na to aż odpowie na moje pytanie.- Od tamtego ziomka.- wskazał na czarnoskórego mężczyznę z białą torbą na ramieniu, na której widniał duży nadruk zielonej konopii.
Ta, mogłam się tego spodziewać.
-Niezły jesteś.- zaśmiałam się.- Ale ja dzisiaj nie pale.- zaprotestowałam na co wyraz na twarzy bruneta wyraźnie posmutniał.
-No weź.- zaczął mnie przekonywać, a kiedy zobaczył, że to mnie nie rusza, postanowił trafić w mój czuły punkt.- Wiesz ile na to wydałem? Chcesz żeby się zmarnowało?- kurwa, on wiedział jak bardzo nienawidzę jak wydaje na mnie pieniądze. Pozatym z drugiej strony, nie chciałam żeby sam je wszytskie spalił, dlatego też się zgodziłam.
-No dobra, niech ci będzie.- powiedziałam.- Ale może chodźmy najpierw usiąść na jakiejś plaży? Powoli zaczyna zachodzić słońce.- spojrzałam na niebo, które powoli zaczynało robić się coraz ciemniejsze.
-Od dawna marzyłem o tym, żeby zjarać z tobą jointa przy zachodzie słońca.- brunet złapał mnie za rękę i zaciągnął w nieznanym mi kierunku.- Ten ziombel powiedział mi, że tam jest taka mała zatoczka.- wskazał palcem na dróżkę która prowadziła w kierunku jakiś dziwnych krzaków.- Podobno nikt tam nie chodzi, dlatego tam właśnie cię zabieram.
-No dobrze, chodźmy.
Po paru minutach bylismy już na miejscu. Co prawda, trochę nas to kosztowało żeby się tu przedostać, ponieważ diller który sprzedał Michałowi skręty, zapomniał dodać iż żeby wejść na tą „mini plażę" trzeba przedrzeć się przez jakies kłujące krzewy. Ale cóż, ważne jest to, że finalnie nam się udało.
-Siadaj Michaś.- zwróciłam się do chłopaka, zaraz po tym kiedy skonczylam rozkładać koc na piasku.
-Proszę.- podał mi blanta, zaraz po tym kiedy położył się po między moimi nogami.- masz zapalare?- zapytał po chwili.
-Tak, czekaj.- zaczęłam szperać w swojej torbie która była wypchana po brzegi jakimiś najpotrzebiejszymi rzeczami.- Proszę.- podałam mu przedmiot gdy w końcu udało mi się go znaleść.
Po odpaleniu naszych używek, jedynie co było pomiędzy nami słychać to fale morza odbijające się o skały, oraz stłumionaą muzykę z różnych klubów i restauracji gdzieś w oddali. Inaczej mówiąc, panowała cisza. Ale nie była to niezręczna cisza, była to przyjemna cisza. Cisza o którą nikt nie prosił, jednak każdy jej potrzebował. Cisza, którą po chwili przerwał Matczak.
-Wiesz co?- zapytał na co ja jedynie cicho mruknęłam na znak, aby kontynuował.- Nigdy chyba nie byłam aż tak szczęśliwy.
-E tam, przesadzasz.- zaśmiałam się, już lekko zjarana.
-Mówię serio, wreszcie mam to co chciałem, czyli to.- wskazał na morze i piękny zachód słońca.- To.- teraz pokazał na ziolo którym właśnie się zaciągał.- No i najważniejsze, czyli to.- tym razem brunet odwrócił się, i wskazał na mnie.- Kurwa, kocham cię, wiesz?
-Ja też cię kurwa kocham, wiesz?- odpowiedziałam niemal odrazu, na co chłopak jedynie złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Ujęłam twarz bruneta w dłonie, jednak po chwili nie kątrolowane łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, co oczywiście zauważył.
-Coś się stało? Coś zrobiłem nie tak?- oderwał się ode mnie wyraźnie zmartwiony.
-Nie Michał, to łzy szczęścia.- uśmiechnęłam się co chłopak odwzajemnił.- Tak się cieszę, że cię mam.- szepnęłam na co Matczak jedynie zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Możesz mi coś obiecać?- zapytał po chwili, a ja odsunęłam się od niego powoli tak, aby moc spojrzeć prosto w jego brązowe tęczówki, które za każdym razem sprawiały, że moje serce się roztapiało.
-Co obiecać?- spytałam.
-Że nigdy mnie nie zostawisz, i, że zawsze będziemy razem, nie ważne co by się działo.- powiedział z głosem pełnym nadziei.
-Obiecuje Michaś.- szepnęłam praktycznie niesłyszalne, lecz mimo tego, że było już dość ciemno, z moich ust i oczu dało się rozczytać co mówię.
-Dziękuje, że jesteś.- dodał, po czym znowu złączył swoje miękkie malinowe wargi z moimi.
Tamten moment mógł trwać wiecznie...
CZYTASZ
Byłem raperem i jestem raperem | MATA
Romance18-letnia Natalka Nowak zmienia szkołę w której dotychczas się uczyła. Tym sposobem trafia do Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Warszawie. Okazuje się ,że spotyka tam dawnych przyjaciół w tym pewnego bruneta z którym łączyło ją coś wc...