13. Mój chłopak.

509 15 5
                                    

-Michał! Złaź już! Zaraz się spóźnimy!- krzyknęłam poddenerwowana spoglądając na zegarek który wskazywał godzinie 9:30.

Właśnie znajdowałam się w domu bruneta i czekałam  aż ten łaskawie wreszcie zejdzie na dół, ponieważ lot do hiszpanii mamy na godzinę 13:40, a zanim dotrzemy na lotnisko z jednego końca wisły na drugi, jednak trochę minie. Chłopak jak zwykle się guzdrał, a kiedy mówiłam mu żeby spakował się poprzedniego dnia, ten jak zwykle wiedział lepiej i stwierdził, że zrobi to dzisiaj rano. Oczywiście, wstał z łóżka zaledwie pół godziny temu i szansa, że niczego nie zapomni stanowi zaledwie 0,33%.

-Michaś, Natalka ma racje, mało czasu wam zostało.- powiedziała spokojnym głosem pani Arletta, mama Michała. Nie wiem jakim cudem zawsze udaje jej się zachować pełen spokój. Tego jej zazdroszcze.

-No już, już! Dajcie mi chwile!- ułyszałam z dołu stłumiony głos Matczaka.

-Michał my nie mamy chwili!- powiedziałam starając się opanować emocje na co pani Arletta jedynie spojrzała na mnie z politowaniem.

Po chwili z góry wyłonił się nikt inny jak Michał. Chłopak ubrany był w czarne spodenki adidasa, białą koszulkę ze standardowym logiem łyżwy (co trochę się ze sobą gryzło) oraz jakiś śmieszny kapelusz w czarne wzorki. Brunet zbiegł ze schodów po czym złożył mi szybkiego całusa w usta na powitanie.

-Hej mała.- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Hej.- odpowiedziałam krótko, przyznam, że byłam lekko na niego zła.- Napewno masz wszytsko? Nie mielibyśmy czasu, żeby się wrócić w razie czego.

-Spokojnie czikita, mam wszytsko pod kontrolą.- powiedział opanowanym głosem.- W razie czego kupi się coś na miejscu.- wzruszył ramionami.

-Dobra to chodźmy już.- powiedziałam szukając kluczy od auta w torebce.- Dowidzenia pani.- posłałam kobiecie ciepły uśmiech na co ona zamknęła mnie, jak i Michała w ciepłym uścisku.

-Uważajcie na siebie dzieciaki.- powiedziała kobieta z troską w głosie.- I zadzwońcie odrazu jak wylądujecie.

-I nie jaraj za dużo Michał!- usłyszeliśmy głos pana Marcina z kuchni.-Lila pilnuj go tam!

-Oczywiście!- również odkrzyknęłam do starszego Matczaka po czym się zaśmiałam.

-Dobra lecimy.- mój chłopak splótł nasze palce razem a następnie zatrzasnął za nami drzwi.

Po około godzinie byliśmy już na miejscu. Szybko przeszliśmy odprawę i te inne gówna, co bardzo mnie cieszyło. Teraz pozostało nam czekać 2,5h na otwarcie naszych bramek.

-No i co? Mówiłem żeby się nie spieszyć.- powiedział Michał siadając na metalowym krześle przeznaczonym do czekania na swój lot.

-Lepiej być za wcześnie niż na późno.- uśmiechnęłam się również siadając obok chłopaka.- Jesteś głodny? Moge iść do jakiegoś sklepu i kupić ci kanapkę albo- nie zdążyłam dokończyć bo chłopak mi przerwał.

-Nie, nie, nie, ty siedź a ja pójdę po coś dla nas.- brunet pocałował mnie w czoło a następnie w mgnieniu oka udał się na poszukiwania czegoś do jedzenia.

Zaśmiałam się tylko pod nosem na widok jak bardzo mój chłopak się stara.

Mój chłopak.

Tak sie cieszę, że to właśnie on może nim być. Kurwa, tak strasznie mi na nim zależy, z nikim nigdy nie czułam sie tak samo jak z nim. Tylko on potrafi sprawić, że śmieje się do rozpuchu, że czuje się w jakimś stopniu ładna, i co najważniejsze, że czuje się kimś. To chyba chłopak moich marzeń.
Niestety, z moich rozmyślań wyrwał mnie męski głos, jednak nie był to głos Matczaka.

-Witam piękną panią.- uśmiechnął się wysoki blondyn, na oko około dwa metry wzrostu, w okularach i szarych dresach. Taki 6/10- Czy to miejsce jest zajęte?- wskazał na miejsce na którym wcześniej siedział Michał, a ja rozejrzałam się dookoła widząc dziesiątki innych wolnych siedzień.

-Tak.- odparłam krótko. Nie chciałam włączać się z nim w jakąś głębszą rozmowę, ponieważ to do niczego nie prowadziło, plus wydawał się być dziwny.

-Czyżby?- rzucił zalotnie blondyn na co ja się lekko skrzywiłam.- Jak masz na imie śliczna?- kontynuował pytania ktore coraz bardziej działały mi na nerwy, jednak nie musiałam nic odpowiadać bo Matczak mnie wyręczył.

-Nie twój kurwa i interes.- warknął podchodząc bliżej nas z dwoma charakterystycznymi torbami z żółtym „M" na środku.- A teraz wypierdalaj.- powiedział lekko podniesiatym tonem, wyraźnie wkurwiony.

-Michaś spokojnie.- starałam ukryć się swój śmiech, bo nie powiem, sytuacja mnie troszkę bawiła. A raczej nie sytuacja, tylko postawa Michała, cóż zachowywał się on jakby ten typ mnie conajmniej obmacywał.

-Michaś?- zapytał zmieszany blondyn.

-Tak, Michaś.- przytaknął mu brunet.- Nie słyszałeś mnie? Powiedziałem wypierdalaj.

-Spokojnie, spokojnie kolego.- zaśmiał się blondyn.- Ja chciałem tylko uzyskać numer tej oto pięknej koleżanki.- wskazał na mnie a ja się wyraźnie zniesmaczyłam.

-Wyręcze cię.- Michał zwrócił się do mnie.- 156 969 333- mówił po kolei, jednak nie mój numer, a swój.- Zadzwoń jak będziesz chciał dostać wpierdol.- złość zeszła mu z twarzy a ją zastapił szeroki uśmiech.

-Podziękuje.- rzucił krótko blondyn a następnie odszedł.

-Co za chuj zajebany no japierdole.- powiedział Matczak siadając obok mnie i podając mi torbę z jedzeniem.- Jeszcze został by tu minutę to bym mu wjebał. Ma szczyl jebany szczęście, że sobie poszedł.

-Spokojnie, czyżby mały Michałek był zazdrosny?- zaśmiałam się biorąc gryza hamburgera.

-Tak.- odparł po chwili namysłu.- Tak, mały Michałek jest o ciebie zazdrosny.

-Oj już nie bulwersuj się tak, to było słodkie.- ścisnęłam go za nos.- Nikt nigdy jeszcze tak nie stanął w mojej obronie.- przyznałam szczerze.

-To się lepiej przyzwyczaj bo będe tak robił to usranej śmierci.- uśmiechnął się zajadając się frytkami.- Kurwa, kocham maka.- zmienił temat spoglądając na ziemniaki ktore aktualnie spożywał.- Kiedyś będe miał swój własny zestaw.-powiedział pewnie.

-Wierze w ciebie Michaś.- oparłam głowę o jego ramie.

-Dzięki bejbe, kocham cię.- szepnął mi do ucha.

-Też cię kocham.- czułam jak brunet uśmiechnął się na moje słowa, mimo ,że nie wiedziałam jego twarzy. Poprostu to wiedziałam.

Byłem raperem i jestem raperem | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz