☼
O około piętnastej trzydzieści dolecieliśmy do Los Angeles. Przez całą podróż praktycznie spałam, jedynie na jakąś godzinę przed lądowaniem zaczęłam czytać książkę.
Właśnie wychodzimy z lotniska. Za piętnaście minut ma przyjechać po nas nasz ojciec. Z tego co wiem ma on nową żonę i dzieci. Nie mam mu tego za złe, opuścił nas i prowadził nowe życie. Co mi do tego.
Taaak... Tylko niech nie myśli, że nagle będę uważać go za bohatera, ponieważ wziął nas pod swój dach.
Całą trójką siedzimy na ławce przy wejściu na lotnisko plotkując na różne tematy. Pięć minut później podjeżdża czarny mercedes. Nie znam się na autach, gustuje w motorach, ale musiał być dość drogi. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna w garniturze na oko czterdzieści pięć lat.
- Dzień dobry, czyżby rodzeństwo Hamilton? - zapytał zdejmując okulary przeciw słoneczne. Podnieśliśmy szybko głowy na mężczyznę, a Milan przejął głos.
- Tak - odpowiedział wstając.
Wraz z Miley poszłyśmy za śladami brata i wstałyśmy.
- Dobrze, jestem Ernest Hamilton - Mówił podając każdemu rękę na przywitanie - Jestem waszym ojcem. - Dokończył.
- Milan
- Miley
- Melanie - przedstawiłam się jako ostatnia.
- Jeżeli będę mylić wasze imiona to z góry przepraszam, ale zapomniałem, że każdy z was ma imie na M. - Powiedział po chwili. Burknęłam pod nosem co musiało być dosyć głośne, ponieważ Milan posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
Super.. nie ma to ja nie pamiętać imion swoich dzieci.
Zapowiada się ciekawie.
- Chodźcie. - Uśmiechnął się w naszym kierunku.
Kierował się do auta. Każdy z nas wziął swoją torbę i ruszyliśmy za mężczyzną.
Ja szłam na samym końcu. Nie moja wina że nie mam tyle siły po tym jak wstałam godzinę temu więc wlokłam się na końcu.
Schowałam torbę do bagażnika i usiadłam na tylnie siedzenie obok siostry. Całą drogę myślałam nad tym gdzie będziemy teraz chodzić do szkoły, czy ten mężczyzna nie chce nas przypadkiem porwać, albo czemu jest taki miły dla nas.
- Mel? - Głos brata wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak?
- Słuchałaś co mówił ojciec?
- Em.. przepraszam zamyśliłam się, mógłby pan powtórzyć? - Skierowałam wzrok na ojca.
- Po pierwsze nie pan, a po drugie dzisiaj wieczorem idziemy na kolacje rodzinną, więc ubierz się odpowiednio, dobrze? - Uśmiechną patrząc na mnie w lusterku.
- Dobrze - odwzajemniałam uśmiech, mimo że był sztuczny. Do końca naszej podróży patrzyłam na drogę za oknem.
Kolacja tak?
Właśnie wjeżdżaliśmy na posesje. Przed nami pojawił się ogromny budynek. Dom był duży wręcz można by go nazwać willą jak nie zamkiem.
- No do dzieciaki, witam w nowym domu, poczekajcie na mnie w holu to was oprowadzę! - Powiedział odwracając się do nas.
Wyszliśmy i podeszliśmy do bagażnika. Sięgnęłam po bagaż, ale nie zdążyłam go wziąć, bo ojciec zabrał go za mnie.
- Widziałem, że ledwo nosisz tę torbę więc pozwól że ci pomogę. - Powiedział uśmiechając się lekko.
![](https://img.wattpad.com/cover/331990646-288-k792321.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia nadzieja
Teen FictionHej, jestem Melanie wraz z moim rodzeństwem po śmierci naszej matki przeprowadziliśmy się do ojca. Po przeprowadzce poznałam dużo cudownych osób, ale też tych mniej.. Jednym z nich jest pewien chłopak przez którego moje życie diametralnie się zmieni...