Rozdział 17: Cham, dupek i egoista

198 10 0
                                    

Jakieś trzydzieści minut później siedziałam z bratem na krzesłach przed salą. David pojechał odwieść Liama i Miley do domu, więc zostałam sama z Milanem.

- Melanie Hamilton. - Usłyszałam wypowiedziane przez pielęgniarkę moje imię i nazwisko.

- Chodź, pamiętaj będę obok. - Powiedział mój brat wstając i podając mi rękę.

Skinęłam głową i przy pomocy chłopaka wstałam.

Weszliśmy do pokoju przez białe drzwi z napisem "pobieranie krwi". Usiadłam na krześle, a przede mną ukucnął Milan.

- Jestem tutaj pamiętaj.

Chłopak złapał mnie za rękę dodając mi otuchy.

W czasie pobierania krwi zacisnęłam mocno oczy. Nie chciałam na to patrzeć, bo pewnie znowu bym się poryczała. Jak to nazwał mój stary lekarz "poryczała jak małe dziecko". Cały czas zaciskałam rękę Milana przy okazji zastanawiając się czy mu kości nie połamie. 

Poczułam wbijaną igłę i zrobiło mi się niedobrze. 

- Spokojnie.

- Gotowe - Powiedziała blondwłosa pielęgniarka.

Po chwili otworzyłam oczy, na szczęście igła zniknęła z mojego pola widzenia.

Wróciliśmy razem do mojego pokoju w którym był lekarz rozmawiający z tatą. Nie oszukujmy się dalej dziwnie się czuje nazywając go tatą, mimo że nim jest.

- Witaj Melanie, właśnie rozmawiałem z twoim ojcem na temat twojego wypisu, razem ustaliliśmy, że nie ma cię sensu trzymać tutaj, więc jutro zostaniesz wypisana, proszę cię jednak żebyś była bardziej niż ostrożna. Twoja rana dalej jest świeża tak samo jak szwy, więc zawsze może się coś stać. Dlatego musisz być ostrożna rozumiemy się?

Skinęłam głową po czym głos odebrał ojciec.

- Jak się czujesz?

- Nawet dobrze, dziękuję, że pytasz.

- Nie będę mógł cię jutro odebrać ze względów ze razem z Lucy musimy pilnie wyjechać w sprawach biznesowych, więc odbierze cię rodzeństwo.

- Okej, a ile was nie będzie?

- Kilka dni może tydzień, nie wiem zobaczymy jak szybko wszystko załatwimy.

Skinęłam głową.

Po naszej krótkiej wymianie zdań ojciec wrócił do domu, Milan też, więc zostałam sama.

*Wiadomości z: Miley*

Ja: Możesz chwilę pogadać?

M: Jasne, jak chcesz to dzwoń

I tak też zrobiłam.

- Heej! - Przywitałam się z siostrą.

- Cześć, jak się czujesz? Słyszałam o dzisiejszej sytuacji. Już wszystko dobrze?

- Tak, tak.

- W ogóle dziewczyny i Lukas się o ciebie pytali.

- Jaki Lukas?

- No ten blondyn, ten co się z nim pokłóciłaś na stołówce.

- Aaa.. Dobra pamiętam, a co chcieli?

- Głównie pytali kiedy będziesz i co u ciebie?

- Mówiłaś im coś?

- Nic szczególnego, powiedziałam, że jesteś przeziębiona i inne takie.

- Okej, wiesz ja będę się już kładła spać skoro jutro mam już wróci do domu wolałabym się wyspać, papa kocham cię!

- Dobranoc, też cię kocham!

I się rozłączyłam.

Zerknęłam na zegarek na telefonie 20:04.

Wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki, którą miałam w pokoju.

Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nic innego jak szwy w okolicy serca.

Nie kontrolowałam tego, ale w oczach stanęły mi łzy. Czemu? Nie wiem. Może dopiero teraz do mnie doszło to, że byłam bliska śmierci? Możliwe. Kto wie.

Weszłam pod prysznic jak najszybciej, byle by nie patrzeć dłużej w lustro.

Puściłam ciepłą, a wręcz prawie gorącą wodę i weszłam pod prysznic. Moje mięśnie się rozluźniły, a ja starałam się umyć jak najszybciej.

Po dziesięciu minutach wyszłam, mimo że chciałam się umyć szybko wyszło jak zawsze. Przez szwy moje ruchy są mocno ograniczone. Nie dlatego, że nie mogę się ruszać, chociaż to też, po prostu w każdym szybszym ruchu mam wrażenie jakbym rozdzierała ją po raz kolejny.

Położyłam się wygodnie w moim szpitalnym łóżku. Nie było jakieś niewygodne, ale zarazem do tych wygodnych się nie zaliczało.

Wpatrywałam się w sufit, naprawdę chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Mój mózg od razu zaczął przetwarzać informacje z dzisiaj, a jedną z nich był nie kto inny jak cham, dupek i egoista imieniem Lukas..

Czemu się o mnie pytał? Dlaczego się "martwił"? Przecież my się nie lubimy to po co mu wiedzieć czemu mnie nie ma w szkole? A może żałuje swojego zachowania? Nie, raczej nie, wręcz jest to niemożliwe tacy jak oni nie przejmują się takimi jak ja.

I z takimi myślami zasnęłam..

I mimo, że wtedy czułam się dobrze to niedługo lód znowu miał się załamać ponownie, a wtedy prawdziwa reakcja mojej psychiki na bieżące sytuację miała się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni...





Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz