Rozdział 4: Jesteś taka sama jak twoja matka!

196 10 0
                                    

Usłyszałam dźwięk budzika i już wiedziałam że ten dzień nie będzie najlepszy. Wczoraj wróciłam o około czwartej do domu, a teraz jest dziewiąta. Kiedyś nauczyłam się wstawać nie później niż o dziewiątej i od wtedy nie umiem spać dłużej. 

Wstałam z łóżka, wrzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzę i skierowałam się do kuchni. Podeszłam do ekspresu do kawy i zaparzyłam Cappuccino - jak zawsze. 

- O księżniczka wstała. - Usłyszałam głos brata. 

- Hej! - Odwróciłam się i odpowiedziałam zaspanym głosem. 

- Nie wyspałaś się? 

- Nie bardzo - Wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się do ekspresu i wzięłam kubek z kawą. 

Skierowałam się do salonu i usiadłam na kanapie. Piłam kawę i przy okazji przeglądałam Instagrama. 

- No stary serio, przegrałem po raz pierwszy od roku! - Krzyknął z rezygnacją. David wszedł właśnie do salonu ze swoim bratem. - O boże jeszcze ta! - Powiedział z irytacja patrząc na mnie. 

- W czym ci przeszkadzam? - Zapytałam oschle.

- We wszystkim.

 W tym momencie moja cierpliwość się skończyła. Wstałam i ruszyłam do wyjścia z salonu. 

- Stary ogarnij się. - Upomniał go Liam. 

Skierowałam się do pokoju. Może w końcu się rozpakuje. 

- Melanie, obiad! - Zawołała mnie Lucy. 

- Idę! 

Zeszłam na dół i skierowałam się do jadalni. 

- Dzień dobry, Melanie! - Powiedziała jakaś kobieta o rudych włosach. Kto to jest do cholery?!

- To jest Camilla - Wyjaśniła szybko Lucy widząc moją dezorientacje na twarzy. Kiwnęłam głową ze rozumiem i podeszłam do ostatniego wolnego krzesła w jadalni.  Niestety było ono koło.. Davida.. Super.. 

Ten gościu mnie prześladuje! Zabijcie mnie..

- Muszę siadać koło niego? - Zapytałam. Miałam nadzieje, że chociaż zamienię się miejscami z ojcem czy coś. Popatrzyłam na siostrę, a  ona wzruszyła ramionami. Potem skierowałam wzrok na brata, który ruszył lekko ustami mówiąc bez głośnie "To pomysł ojca" 

Super.. Najwidoczniej chce doprowadzić do śmierci własnej córki. Śmierci krytycznej ze zdenerwowania. 

Każdy zaczął nakładać sobie obiad na talerz. Ja nałożyłam łyżkę ziemniaków i jakąś sałatkę. Kiedy wszyscy skończyli jeść ja dalej grzebałam w swojej porcji rozmyślając, czemu musimy tu być.

Dom jest jak z bajki i mimo, że głównie spędzam czas w swoim pokoju to wielkość tego daje się we znaki. Jest tu pusto i nie ma żadnego klimatu rodzinnego, a o przytulnej atmosferze nie było tu mowy.  

- Mel, czemu nie jesz? - Zapytał Milan. - Mel?

Ocknęłam się z zamyślania i spojrzałam na brata. 

- Co mówiłeś bo nie słuchałam, przepraszam. 

- Pytałem się czemu nie jesz? - Powtórzył pytanie. Spojrzałam na talerz. Rzeczywiście nie zjadłam prawie nic. 

- Przepraszam, nie jestem głodna. - Powiedziałam wstając i odnosząc talerz na blat kuchenny, który wzięła Camilla. 

- Nie smakowało ci skarbie? - Usłyszałam głos gosposi. 

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz