Rozdział 15: Najlepsze urodziny

145 7 0
                                    

*POV Milan*

- Wszystkiego najlepszego braciszku! - Usłyszałem wesołe krzyki Miley.

- Kobieto jest weekend i to siódma rano, daj pospać. - Powiedziałem obracając się na drugi bok.

- No wstawaj, no!

- Za godzinę. - Powiedziałem zakrywając głowę poduszką.

- Trzydzieści minut i nie więcej, jak tu przyjdę wstajesz bez narzekania. - Powiedziała i wyszła.

- No już minęło pół godziny, wstawaj leniuchu! Za pięć minut widzę cię na dole! - Krzyknęła.

Super..

Wstałem i poszedłem się ubrać.

Założyłem czarny T-shirt i dresy tego samego koloru.

Schodząc na dół była tylko cisza. Skierowałem się w stronę salonu. Nikogo nie było. Potem ruszyłem w stronę kuchni.

- Sto lat! - Zawołała uradowana Miley i podeszła w moim kierunku. - Wszystkiego najlepszego braciszku!

Za dziewczyną stali inni, ojciec, Lucy, Liam i David.

Podeszli do mnie, Miley wtuliła się w mój bok, a Lucy trzymała na rękach tort z napisem Wszystkiego najlepszego!.

Tort, który tym razem nie zrobiła Melanie. 

Zdmuchując świeczki życzyłem sobie, żeby tylko Melanie się obudziła.

Każdy potem złożył mi życzenia, niektórzy krótkie, a inni dłuższe.
Niektórzy normalne a, niektórzy nie, na przykład moja siostra.

- To co staruchu, już osiemnastka jak się czujesz? Jedną nogą w grobie już co? - Powiedziała prześmiewczo.

- Bardzo śmieszne - Przytuliłem się do dziewczyny.

- Co sobie życzyłeś?

- Wiesz, że ci nie powiem, prawda? Za każdym razem ci ulegam i życzenie się nie spełnia, więc teraz ci nie powiem.

- No weź..

- Nie.

- A wiesz ty co? - Powiedziała z oburzeniem widniejącym na twarzy. 

Poszliśmy razem do jadalni, w której byli inni. W drzwiach minęliśmy się z ojcem, do którego ktoś zadzwonił. 

- To co jak się czujesz pełnoletni? - Zapytała Lucy.

- Szczerze.. tak samo jak wcześniej.

Lucy pokroiła tort i dała każdemu po kawałku. 

Zawsze jak ktoś z naszej rodziny miał urodziny, Melanie robiła spersonalizowany tort dla nas.

Każdy w spokoju jadł swoją porcje i gadaliśmy o jakiś bzdetach kiedy do jadalni wszedł ojciec z uśmiechem. Co umówmy się, nie jest częste. 

- Milan, ktoś chciałby z tobą porozmawiać. - Powiedział i podszedł do mnie. Na początku myślałem, że to jakaś babcia czy koś taki, ale nie.. 

Spojrzałem na ekran telefonu i spojrzałem z kim ojciec prowadził wideo rozmowę. 

- M-Melanie?! - Krzyknąłem z zaskoczeniem, ale i z dużym szczęściem. Każdy zerwał się z miejsca i stanął obok mnie.

- Tak to ja ufoludku! - Zaśmiała się, ale po chwili lekko skręciła się z bólu. 

- Jak zwykle w formie. - Zaśmiała się Miley. 

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz