Rozdział 6: Siostry

235 13 2
                                    

Z mojego pięknego snu wybudził mnie dźwięk budzika. 

Nie wiem kto wymyślił żeby rozpoczęcie roku było o7:50, ale no cóż nic na to nie poradzę. 

Zwlekłam się z łóżka i zeszłam do kuchni wypić moją poranną kawę. 

- Dzień dobry! - Powitałam rudowłosą. 

- O hej, jak się spało? 

- Dobrze. - Powiedziałam przecierając oczy. 

- Do dobrze tu twoja kawa i owsianka smacznego. - Uśmiechnęła się lekko, a ja podziękowałam kiwnięciem głowy. 

Po tym jak zjadłam owsiankę wzięłam ze sobą do pokoju kubek z kawą i poszłam się wykąpać. Zajęło mi to dziesięć minut po czym wyszłam i wysuszyłam włosy. 

Usiadłam na stołku przed lustrem i zaczęłam robić lekki makijaż w tym samym czasie dopijając już zimną kawę. Kiedy skończyłam skierowałam się do garderoby i ubrałam się w ubrania przyszykowane wczoraj. 

Do sukienki dobrałam złotą biżuterie w motylki którą dostałam od mamy na trzynaste urodziny. Została już tylko najgorsza część, czyli włosy. Niby chciałam je zostawić rozpuszczone, ale dzisiaj najwyraźniej nie jest ich dzień więc musiałam coś wymyśleć. W końcu postanowiłam zrobić koka z tyłu głowy. 

Zerknęłam na zegarek 7:12 dobra, jest dobrze.  

Do torebki schowałam najpotrzebniejsze rzeczy w czym telefon, słuchawki, gumy do żucia i inne pierdoły.

Do jednej ręki wzięłam czarne szpilki ze złotym zapięciem, a do drugiej torebkę i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać Instagrama. 

Po około piętnastu minutach na dół zeszła Lucy. 

- Hej, Melan. - Przywitałam mnie ciepłym uśmiechem. 

- Hej. - Odpowiedziałam. 

- Ogólnie to dzisiaj ty, Miley, Liam i David jedziecie pierwsi bo wasze rozpoczęcie jak na początku, a potem dojedzie Milan. - Powiedziała, a ja kiwnęłam głową. 

Po chwili w drzwiach do salonu stanęła Miley w tej samej sukience co była na kolacji i z czarnymi szpilkami, a potem przyszedł David w czarnej koszuli i zwykłych jeansach, również czarnych, a obok niego stanął tak samo ubrany Liam.

- Dobra idźcie już bo się spóźnicie. - Powiedziała Lucy machając nam ręką żebyśmy już szli. Wstałam i podeszłam do moich butów i szybko wsunęłam je na stopy i zapięłam. 

Całą czwórką ruszyliśmy do garażu. David otworzył samochód i wsiadł za kierownice, Liam obok brata, a ja z siostrą usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. 

Po dwudziestu minutach trasy i naszego plotkowania przez całą drogę przed nami wyłonił się zadbany budynek, przed którym w grupkach stali nastolatkowie. 

Brunet zaparkował blisko wejścia, po czym wszyscy wysiedliśmy z auta.

- Dobra słuchajcie, musicie teraz iść do sekretariatu i dajcie im te dokumenty za całą waszą trójkę, powinnyście zdążyć, bo do rozpoczęcia jest jeszcze pięć minut. - Wytłumaczył. - Jak wejdziecie to schodami po lewej i jak będziecie na piętrze to drzwi na samym końcu po prawej, a poza tym są opisane więc znajdziecie, a jak poprosicie to wam pokażą gdzie jest rozpoczęcie. - Skończył mówić i wręczył mi dokumenty i poszedł w innymi kierunku.

Stałyśmy przy jego samochodzie, wpatrywałam się w dokumenty. 

- Chodź. 

Weszłyśmy do środka szkoły i musze powiedzieć, że jest zadbana. Poszłyśmy zgodnie ze wskazówkami Davida i zapukałyśmy do drzwi. 

Ostatnia nadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz