#12 Bar u wiedźmy

404 23 4
                                    

Stiles właśnie wracał do garażu po odłożeniu zakupów, gdy zaczepiła go Lydia.

- Chcesz pizze? - zapytała pokazując na stolik w salonie. - Zamówiliśmy jak was nie było. Właśnie gdzie Abby?

- Wezmę potem, zostawiłem jeszcze jedna torbe w aucie - powiedział wymijająco dziewczynę. - Abby jest u siebie w pokoju, prosiła aby jej nie przeszkadzać, chyba źle się czuje.

Nie wiedział dlaczego skłamał o miejscu pobytu pierwotnej, ale wiedział, że po tym przyjaciółka nie będzie chciała jej odwiedzać, szanując przestrzeń wampirzycy. Wiedział, że Abigail nie chciałaby, aby ktokolwiek widział ją w takim stanie.

Ruszył do garażu, w którym wampirzyca siedziała oprta ze spuszczoną głową. Wyglądała jakby zemdlała.

- Abby? - zawołał dziewczynę podchodząc do auta. - Wiedziałem, że tak będzie.

Szturchnął dziewczynę w ramie i nie widząc reakcji, wziął dziewczynę na ręce. Starając się nie zwrócić na siebie uwagi przyjaciół, niósł dziewczynę po schodach i dotarłszy do jej pokoju, położył ją na łóżku. Po odsunięciu się od Devies, zauważył, iż dziewczyna nie oddycha. Na codzień ma słaby oddech i tętno, ale mimo to widać jej poruszająca się klatkę piersiową, w tym momęcie wyglądała na martwą, prawdziwie martwą. Nie wiedział czy to naturalne dla jej organizmu podczas tej fazy księżyca, ale wolał nie ryzykować prawdziwą śmiercią dziewczyny.

- Kurwa... - zaklął pod nosem. - Co mam teraz zrobić?

Nie majac zbyt dużo pomysłów, ani zbyt inteligętnych, Stilinski postanowił po prostu pożywić dziewczynę krwią. Szukał w jej rzeczach ostatniego worka, o którym mówiła w aucie, niestety nigdzie go nie znalazł. Zobaczywszy puste opakowanie w torebce wampirzycy, nie miał wyjscia i wiedząc, że będzie na niego zła, rościło sobie lekko nadgarstek kluczem i przyłożył ranę do ust przyjaciółki. Po krótkiej chwili poczuł jak Abigail łapie obiema rękami za jego przedramię i sączy szkarłatną ciecz z jego nadgarstka. Opanowawszy się odepchnęła rękę szatyna i poniosła się do siadu.

- Wyjdź. - powiedziała stanowczo i poważnie brunetka, wycierając usta ze krwi. - Powiedziałam wyjdź!

Stiles nic nie mówiąc opuścił jej pokój. Skierował się do łazienki, aby obmyć i opatrzyć nadgarstek. Scott i Malia i tak wyczują krew, ale otwarcie nie zapytają.

Syn szeryfa zszedł do salonu i zabierając kawałek pizzy, usiadł w fotelu.

- Co oglądacie? - zapytał patrząc na telewizor.

- Lydia znowu puściła pamiętniki - odpowiedziała niechętnie kojotołaczka.

- Jeszcze ci się to nie znudziło? - zapytał Stiles.

- Nie narzekaj - obużyła się blondynka. - Co jutro robimy? Może we trzy pójdziemy ja zakupy?

Ostatnie pytanie skierowała w storne Malii.

- Raczej Abby będzie chciała szukać tej czarownicy - odpowiedział Stiles, zabierając drugi kawałek.

- Właśnie gdzie ona? - zapytał Scott, podejrzanie patrząc na przyjaciela od którego wyczuł krew.

- Źle się czyje - jednocześnie odpowiedział i człowiek i Banshee.

Reszta wieczoru minęła na nieistotnych rozmowach, a o rozsądnej godzinie wszyscy zebrali się do snu, aby wyspać się przed ich faktycznym celem podróży.


Następnego dnia Abby wstała jako pierwsza. Przypomniawszy sobie co stało się poprzedniego dnia była zła na człowieka, ale bardziej zarzenowana sobą. Nie rozumiała dlaczego zapomina o swojej naturze. Coś ja rozpraszało, ale nie wiedziała co.

Wszyscy spotkali się w kuchni, a wampirzyca wyjęła odmrożone worki z krwią z zlewu. Wszyscy się ze sobą przywitali tylko Abigail była cicho.

- Abby! - zawołał Scott.

- Co? - zapytała zdezorientowana wybijając worek do końca.

- Pytałem, o której chcesz szukać tej wiedźmy czy kim ona tam jest.

- Po pierwsze: czarownica - poprawiła pierwotna kolegę. - A po drugie: jak najszybciej, wiec się zbierajcie.

- A pójdziemy na zakupy? - zapytała Lydia.

- Żartujesz? - zapytała zirytowana Abby.

- Dobra dobra - machnęła ręką. - Widać ktoś wstał lewą nogą.

- Nie zesraj się - powiedziała brunetka idąc w stronę schodów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nie zesraj się - powiedziała brunetka idąc w stronę schodów. - Zbierajcie się.

- I ona ma kilka set lat? - zapytał Stilinski pokazując kciukiem przez ramie na dziewczynę.

Reszta tylko wzruszyła ramionami i zaczęła się zbierać do wyjscia.

Cała piątka jechała autem już do kolejnego miejsca. Nikt już nie wiedział które to z kolei.

- Ty wiesz w ogóle gdzie jedziesz? - zapytała Malia nudząc się na tylnych siedzeniach.

- Muslicie, że tak łatwo znaleźć sześćset letnią czarownice, która czarami podtrzymuje się przy życiu i zna więcej zaklęć niż jest ziaren piasku na świecie? - zapytała sarkastycznie, kierując się do ostatniego miejsca na dziś, w którym mogą szukać kobiety. - Jak tam jej nie znajdziemy to wracamy.

- Nareszcie - odezwała się blondynka siedząca na miejscu pasażera.

- Jutro poszukam sama - powiedziała wampirzyca, po czym dodała ironicznie - A ty, Lydia, możesz się wybrać na zakupy.

- Nie brzmiało jak pozwolenie - powiedziała patrząc w lewo na kierowcę. - Obrażona o coś jesteś?

- Interpretuj jak chcesz - odpowiedziała i zaparkowała obok baru.

Wszyscy wysiedli z auta i ruszyli do środka. Alfa i jego wataha rozglądali się dookoła, obserwując wnętrze lokalu, natomiast wampirzyca podeszła do lady i zapytała pracownika o szefową. Po chwili przyszła młoda kobieta.

- To jest ta najstarsza czarownica? - zapytał Stiles. - Dobrze się trzyma jak na sześćset lat.

- Człowieku, to jej wnuczka - powiedziała zarzenowana, po czym zwróciła się do kobiety. - Cześć Sunny, dawno się nie widziałyśmy.

- Abby?! Co ty robisz w Nowym Jorku? - zapytała wychodząc zza lady i przytulając starą znajomą. - Co to za banda?

- Znajomi ze szkoły - po czym nachyliła się nad ucho właścicielki baru. - Alfa i jego wataha.

- No to niezłe się ustawiła - zaśmiała się blondynka. - Co cie tu sprowadza?

- Muszę się spotkać z twoja babcią - odpowiedziała brunetka. - Zaprowadzisz mnie do niej?

- Ojj, no to mamy problem - zrobiła dziwna mine. - Jakby to powiedzieć.. Babcia lekko zaniemogła...

- Żyje?

- Tak tylko nie używa już magii, jeżeli to trudne zaklęcie, którego nie znam, nie pomożemy ci - odpowiedziała młoda czarownica.

- A można z nią rozmawiać? - zapytała, a widział kiwnięcia głowy zadała kolejne pytanie. - Zaprowadzisz nas do niej.

- Jasne, chodźcie za mną.

Vampire in LOVE / Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz