- Abby? - powiedział Stiles widząc w kuchni skuloną i płaczącą dziewczynę. - Co się stało?
Ona jednak mu nie odpowiedziała. Gdy tylko usłyszała jego głos, nawet na niego nie patrząc, od razu zaczęła ocierać łzy i doprowadzać się do porządku. Chłopak uklęknął obok niej i ponowił pytanie.
- Co się stało? - chciał położyć jej rękę na ramieniu, ale Abigail odtrąciła ją i wstała z podłogi otrzepując się z niewidzialnego kurzu.
- Co tutaj robisz?
- Miałem przeczucie, że coś jest nie tak.. - odpowiedział z wahaniem. - I widzę, że mnie nie zmyliło. Dlaczego płakałaś?
- To nie twoja sprawa - odpowiedziała oschle.
Zawsze taka był, gdy chciała ukryć emocje - oschła, niemiła, zamknięta w sobie.
- Chce pomóc..
- Nie potrzebuje twojej pomocy - przerwała mu. - A tym bardziej litości.
- To nie litość, tylko przyjaźń.
Dziewczyna chciała odejść, dlatego chłopak złapał ja za ramie, a gdy ta próbowała sie wyrwać, Stiles przyszpilił ją do ściany, używając nadprzyrodzonej szybkości i jednocześnie siły. Mimo czynności, która wyglądała dość agresywnie, czuła od niego delikatność, a na jego ustach pojawił się miły uśmiech.
- Martwię się - powiedział stojąc centymet od niej. - Jesteś dla mnie ważna i jeżeli coś cie męczy, chce pomóc.
- Mi nie da się pomóc, Stiles! - Wykrzyczała czując łzy cisnąć się do jej oczu. - Jestem zapsuta, wszystko co robie..., z kim sie nie spotkam... Stiles, gdzie sie nie pojawię, tam wszystko psuje. Sprowadzam na wszystkich zło!
- Nie prawda - mimo iż pierwotna krzyczała, Stilinski był spokojny. - Ja tak nie myśle, jesteś tu od pół roku i jeszcze nic nie zepsułaś. To miasto i tak jest zepsute, więc nie zepsułaś go jeszcze bardziej.
- Nie jestem dobra, Stiles.. - z jej oczu w końcu zaczęły płynąc łzy. - Robiłam złe rzeczy. Razem z rodzeństwem byliśmy i robiliśmy rzeczy, których nie powinniśmy. Krzywdzilismy ludzi, zabijaliśmy... szerzymy dookoła zło. To kim jesteśmy... to kim przeze mnie się stałeś... to nigdy nie powinno się stać.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie - złapał w dłonie policzki dziewczyny i wymusił na niej spojrzenie mu w oczy. - Nie mam tobie za złe, tego co się stało. Nie sprawiłaś nic złego, to nie twoja wina. To co robiliście z rodzeństwem to zwykle błędy. Każdy popełnia błędy. Nawet ja, nawet ja mam czyjeś życie na sumieniu.
- Co?
- Zabiłem człowieka - wyznał, po czym się poprawił. - W sumie to nie był człowiekiem, był chimerą, ale nadal żyjącą i czującą osobą, a ja go zabiłem. Prawdopodobnie było tych osób więcej, ale nie pamietam tego, bo byłem wtedy opętany.
CZYTASZ
Vampire in LOVE / Stiles Stilinski
Vampire2015 rok - znowu historia zaczyna się od nowa. Początek liceum, przebieg nauki bez zwracania na siebie uwagi, koniec szkoły i przeprowadzka do nowego miejsca. I tak w kółko i w kółko. Miała już tyle nazwisk, że normalna osoby by się pogoniła w tym w...