-Co tam się stało?Powoli...- Varian milczał, tsahik wzięła wdech i wydech, spojrzał na nią spod łba i starł z twarzy krwi, czuł że jest brudny i oblepiony krwią, cały czas drżał i chodzi na boki, nie chciał dać się dotknąć nikomu i umyć.
-Varian...
-Widziałem śmierć rozumiesz?! Patrzyła mi w oczy! - Krzyknął i usiadł na ziemi, kobieta wzięła kolejny wdech i usiadła bliżej niego, widziała jego strach i ból, przyjęła jego dłoń w swoją i zaczęła go uspokajać poprzez głaskanie jego boku, Varian nadal drżał i płakał, czuł że jest już bezpieczny ale nie umiał się uspokoić.-Oddychaj...Co widziałeś?
-Toruk...Patrzył mi w oczy...Cuchnął śmiercią...- Zamknął oczy a jego noga stukała o ziemię a ogon o drewno.
-Spokojnie...Jak to się stało? Co zrobił?
-Najpierw...pojawiła się banshee, ranna, patrzyła na mnie a po chwili z nieba spadł on...jak burza, rozerwał ją na moich oczach, bawił się zwłokami...potem wpadłem do rzeki obok...- Uciszyła go, podała mu wody w misce a on wypił wszystko po czym zamknął oczy spuszczając głowę.-Spotkałeś Toruk... Przeżyłeś... Wielka Matka chce cię żywego, próbuje cię ..
-Nie chce takich prób, nie chce ich w ogóle! - Wstał i znów zaczął chodzić po tym miejscu.- Varian... Dlaczego zostałeś sam?
-Tsu'tey mnie zostawił, zostawił mnie samego w lesie! - Tsahik otworzyła szerzej oczy, zdziwiona nie mogła uwierzyć słowom.
- Przecież... Obiecał się tobą zająć... Uczyć i opiekować!- Wstała, była oczywiście oburzona i niedowierzający słowom.-To mu się nie udało ..- Warknał i złapał ubranie na zmianę po czym udał się do wodospadu.
Wiedział że zrobił swoim zachowaniem kłopoty łowcy, ale zasłużył sobie na to.Czuł się zdradzony, zdradzony prosto w serce, prawie nie umarł...
Wskoczył do wody zmęczony, zaczął czyścić się z krwi i błota,jak trudności z włosami bo te żyły swoim życiem.Uważał aby nie skruszyć delikatnej więzi, dotknął jej delikatnie i zamknął oczy mrucząc, te małe białe nitki wplotły się między jego palce szybko dając mu uczucie bezpieczeństwa i przynależność...
Usiadł pod wodospadem ze spokojem na twarzy, nie czuje się już tak bezpiecznie tutaj, coś w nim pękło...
Szczególnie zaufanie do Tsu'Tey, zdradził go...Warknał pod nosem i odruchowo polizał zęby, ogon zaczął walić po wodzie , znów się zdenerwował.
Jego myśli wróciły do ludzi, naukowców i wojska, coś nie grało, Jake ciągle składał jakieś dziwne wideo raporty, nie podobało mu się że mówi absolutnie o wszystkim tam.
Coś było w powietrzu, czekało aby ich uderzyć...
CZYTASZ
Soul Dream- Avatar
Science FictionVarian uciekł, uciekł od problemów swojego życia. Nie do innego kraju, miasta, ale na inną planetę...