Rozdział 1

2.5K 98 5
                                    

 Pov Hailie. Rok 2020.

Wróciłam właśnie ze szkoły, z moich czwartkowych zajęć. Byłam pewna że dzień zakończę nauką i oglądaniem serialu, jednak nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.

Pierwsze co mnie zdziwiło po przyjściu do domu, to obecność mojej matki. O tej porze powinna być jeszcze w pracy, lecz kiedy tylko weszłam do salonu, siedziała na fotelu z kawą w ręku.

- Hej mamo. Nie powinnaś być w pracy? - spytałam, całując jej policzek.

- Powinnam Hal, powinnam. Musimy porozmawiać. - jej ton nie zapowiadał niczego dobrego.

- Musimy się wyprowadzić. Do Barcelony, już za tydzień. Dziś byłam w twojej szkole cię wypisać, żebyś miała dużo czasu na spakowanie się. Przykro mi.

Nie dochodziły do mnie słowa mamy. O czym ona do cholery mówiła. Wyprowadzka? Ale jak to? To by tłumaczyło zachowanie moich nauczycieli, którzy byli dzisiaj dla mnie wyjątkowo mili. 

- Mamo ale.. - chciałam wypytać o wszystko, jednak przerwała mi niemal od razu.

- Nic nie moge ci powiedzieć, więc nie nalegaj proszę. Kiedyś ci wyjaśnię, tymczasem zacznij się pakować. To konieczne skarbie. 

Kiwnęłam głową na jej słowa, po czym opuściłam głowę aby nie widziała że w moich oczach zebrały się łzy. Kiedy miałam już opuścić salon, zatrzymały mnie jej słowa.

- Wiem że to trudne córeczko. Jeśli będziesz potrzebować rozmowy, jestem tutaj dla ciebie.

Spojrzałam na nią i smutno się uśmiechnęłam, po czym odeszłam w stronę mojego pokoju.

Dlaczego tak nagle? Dlaczego musiałyśmy wracać do Barcelony? Mieszkałyśmy tam już jak miałam 2 lata, i myślałam że tam nie wrócimy. Życie potrafi naprawdę zaskoczyć.

Miałam w Madrycie wiele przyjaciół. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić że miałam ich zostawić. Od razu zadzwoniłam do jednej z moich koleżanek.

- Andrea? Masz chwilę? - odezwałam się jak tylko usłyszałam jej głos.

- Jezu Hal, co się stało? Czy ty płaczesz? - od razu wiedziała że coś jest nie tak.

- Niestety. Matka mi właśnie zakomunikowała że wyprowadzamy się do Barcelony. Rozumiesz to?

Zamilkła na parę minut, jednak po chwili w końcu się odezwała.

- Zaraz będę. 

Czekałam na nią około piętnastu minut, ponieważ stosunkowo mieszkałyśmy blisko siebie. 

Kiedy tylko przyszła, od razu się na mnie rzuciła. Tego mi było potrzeba. Wsparcia.

- Tak mi przykro, kruszynko.. - dziewczyna ewidentnie nie wiedziała co ma powiedzieć.

Ja też nie wiedziałam co o tym sądzić. Mama powiedziała że musiałyśmy tutaj się wprowadzić przez mojego ojca, który był nieobecny w moim życiu. Rodzicielka nie chciała nic o nim opowiadać tłumacząc to tym że jak tylko dowiedział się że jest w ciąży, od razu się ulotnił. Nigdy go nawet nie widziałam.

- Myślisz że będziemy się widywać? - było to trochę dziecinne pytanie, jednak wyrwało mi się natychmiast.

Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.

- Jestem tego pewna. O takim aniele nie da się zapomnieć Hailie.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz