Rozdział 33

1.8K 109 75
                                    

23.11.2022r. Mecz Hiszpania vs Kostaryka.

Z niewiadomych przyczyn stresowałam sie pierwszym meczem mojego kraju bardziej niż jego zawodnicy. Od rana latałam jak na szpilkach, pytając co chwila Pablo lub Pedro jak się czują. Na szczęście uspokajała mnie Aurora, która przybyła do Dohy dzień wcześniej. Właśnie z załamaniem przyglądała moje poczynania, jakimi było pakowanie całej apteczki w wypadku kontuzji któregoś z moich chłopaków.

— Hailie zdajesz sobie sprawę że są tam medycy? Całe stado? — spytała dziewczyna.

Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Po chwili zerknęłam na swoje dłonie w których znajdowały się właśnie przeróżne bandaże. Kiedy trafił do mnie sens słów dziewczyny, odłożyłam je na bok.

— Przepraszam. Naoglądałam się wczoraj filmików na youtubie o różnych kontuzjach piłkarzy. Wiesz że na mundialu w 2014 roku jak Neymar został zfaulowany przez Kolumbię, to zabrakło dwóch centymetrów aby przestał chodzić? A co jeśli Pedro lub Pablo..

— Hal, to urocze że się martwisz. Ale spokojnie. Nie znasz Pablo? Według mnie powinnaś martwić się o ich rywali. Założę się, że zfauluje ich wszystkich i po mistrzostwach. — zaśmiała się dziewczyna.

Wtórowałam jej. Nie rozumiałam dlaczego tak się martwiłam. Przecież to tylko sport, prawda?

— O chłopie.. Alejandro tak mi zapierdolił tą piłką, że myślałem że nie wstanę.

— No widzę właśnie. Zetrzyj tę krew bo zaraz Hailie zobaczy i..

Spojrzałam oszołomiona na Gonzaleza, którego cała twarz była pokryta szkarłatną cieczą.

— Co ci się stało? — spytałam drżącym głosem.

Chłopak podrapał się po karku i spojrzał na Pablo, wyczekującym wzrokiem.

— O jezu, Balde próbował zrobić drybling i chciał podać Pedro, ale idiota nie zobaczył i zarobił w ryj. Tyle. W końcu jest brzydki i żadne siksy nie będą za nim latać. Nie mogę przecież wiecznie za nim chodzić i pilnować aby na mnie się wieszały a nie na nim. — wywrócił oczami nastolatek, kończąc sarkastyczną wypowiedź.

Przeraziłam się nie na żarty. Aurora wiedziała że teraz jeszcze bardziej będę miała świra, ponieważ westchnęła głośno, chowając twarz w dłonie. Ja natomiast wzięłam szybko apteczkę i kazałam brunetowi usiąść na łóżko. Po paru minutach cierpienia było po wszystkim.

— Czy ty nie możesz na siebie uważać? Chcesz mnie do grobu wpędzić? — spytałam pretensjonalnie.

— Gdybym cię nie znał, pomyślałbym że się martwisz. — Gavi puścił mi oczko, na co cała nasza trójka wraz z Aurorą kazała mu się zamknąć.

Chłopak przyrzekł że będzie starał się nie zabić, i przed wyjściem na już generalny trening przed meczem zabrał pare rzeczy i opuścił nasz pokój.

— Idziemy na zakupy? — spytałam starszą towarzyszkę. Kiwnęła ochoczo głową i po dwudziestu minutach szykowania się, jechałyśmy do najlepszej galerii wypożyczonym autem Gonzaleza.

— Hej Hal, w galerii jest taka moja koleżanka. Może się do nas dołączy? — spytała Aurora, na co się zgodziłam.

— Nie wiedziałam że masz koleżanki w Katarze. — powiedziałam, czekając aż światło sygnalizacji zmieni kolor na zielony.

— Noo.. Bo nie mam. Poznałam ją wczoraj przez przypadek. Jest z Anglii.

Aż cała wzdrygnęłam się na myśl o tym kraju. W dalszym ciągu nie odblokowałam Bellinghama. Zakładał coraz to różne fake konta aby się do mnie dobić, jednak wiedząc że jest takim idiotą w dodatku z dziewczyną, nie zamierzałam dać się uwieść na jego tanie wymówki.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz