Rozdział 17

2K 129 109
                                    

Ani razu nie poruszyliśmy sytuacji naszego wczorajszego pocałunku. Było to dla mnie okropnie męczące, ponieważ nie wiedziałam o co mu chodziło. Czy on coś do mnie mógł poczuć? Ta myśl wydawała się tak absurdalna zważając na to że jeszcze tydzień temu mnie nienawidził.
Po prostu jak tylko się umył, przyszedł do łóżka z zamiarem snu. Jednak ja chciałam tego dnia zasnąć w samotności, żeby zebrać myśli. Lecz jak zawsze moje plany zostały pokrzyżowane przez cholernego bruneta. Jak tylko położyłam się na kanapie, poczułam silne ręce pod moimi plecami. 

- Możesz mnie łaskawie zostawić?

- Nie.

Czyli tak się bawimy. Mój charakter nie pozwoliłby na to abym tak po prostu się poddała. Jeśli musiałam z nim znowu spać w jednym łóżku, to po wywiadzie.

- Pepi, mogę o coś zapytać?

Chłopak położył mnie, po czym zajął miejsce obok mnie. Słysząc moje pytanie uniósł jedną brew. No tak. Nigdy tak do niego nie mówiłam.

- Słucham cię niewiasto.

- Dlaczego mnie pocałowałeś?

Chłopak odwrócił się do mnie plecami, przy okazji gasząc lampkę nocną.

- Dobranoc niewiasto.

- Dobranoc, postaraj się mnie nie obudzić rano jak będziesz się tłuc w salonie.

Wiadome że ten sposób podziała, bo chłopak momentalnie wrócił do pozycji siedzącej, zapalając światło aby móc patrzeć mi w oczy.

- Nie wiem dlaczego. To był impuls. Po prostu miałem na to ochotę. Ale dalej mnie wkurwiasz, pamiętaj. 

Roześmiałam się na te słowa. Wiedziałam że nie może być za dobrze.

- I nawzajem Gonzalez.

Chłopak uśmiechnął się złośliwie. To nie wróżyło nic dobrego. 

- Hailie Gonzalez. Jak ładnie to brzmi.

Po słowach chłopaka mój dobry humor wyparował. Ulotnił się jak dym. Dzięki Aurorze choć na chwilę o tym zapomniałam, jednak świadomość mojego ślubu z tym kretynem wróciła do mnie potrójnie. Dalej wydawało mi się że to głupi sen. Lecz nie. To był okropny koszmar.

- Dobranoc Pedro.

Położyłam się i przykryłam szczelnie kołdrą, po czym odwróciłam się w stronę ściany. Nie miałam ochoty na niego teraz patrzeć. Znowu musiałam wszystko przemyśleć.

- Dobranoc słońce.

***

Dochodziła już trzecia w nocy, jednak przez moje natrętne myśli nie mogłam usnąć. Nie potrafiłam skupić się na niczym innym, niż tym cholernym kwietniowym dniu. To do reszty mnie złamie. Nie mogę tu zostać. Muszę uciec. Mimo że to będzie moja trzecia próba, tym razem się postaram. Musisz być silna Hailie.

Wiedziałam że jeśli znowu by mi się nie udało, byłoby naprawdę źle. Dlatego 

Pedro już parę razy przebudził się, aby sprawdzić czy śpię. Na szczęście byłam dobrą aktorką.

Nagle poczułam ucisk na mojej talii. Brunet przyciągnął mnie mocno do siebie. Zszokował mnie ten gest.

- Wkurwiasz mnie bardzo, jednak jak cię nie ma jest mi źle. Nie cierpię cię, ale nie wyobrażam sobie nie mieć ciebie obok mnie. Nienawidzę twojego okropnego charakteru, a zarazem to on poprawia mi humor każdego dnia. To dzięki tobie chce mi się wracać do domu. Bo to ty sprawiasz że mam czym oddychać. Jesteś moim tlenem. Trującym ale potrzebnym.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz