Rozdział 12

1.8K 103 38
                                    

Maraton 3/5

Kociaki moje ukochane, przepraszam najmocniej że rozdziały nie pojawiają się co chwilę, jednak na usprawiedliwienie mam moje przeziębienie, które dopadło mnie w walentynki. </3

***

Pov Pedri.

Kurwa mać uciekła. Znowu. Być może odzywałem się do niej zbyt ostro, jednak zachowywała się jak jebana księżniczka. Jakby tylko ona tu się liczyła. Nie żałowałem słów którymi ją uraczyłem, ponieważ wiedziałem że były prawdą. Jej bezczelność nie miała granic.

- Ej kurwa, widziałeś jaka zajebista fura jechała?

Myślałem że mu tu wpierdolę. Ta idiotka uciekła a on gada o autach. Pablo zawsze znajdował odpowiedni temat do danej sytuacji, po prostu mistrz wyczucia czasu.

- Kurwa debilu, te tępe dziecko znowu uciekło. A ty mi będziesz o jakiś furach gadać.

Brunet uśmiechnął się szeroko na moje słowa. No dziecko z downem.

- Wybacz, ale te BMW było super i..

- I właśnie tym BMW ta kretynka uciekła. Jak się rozpierdoli to nie będę zdziwiony. Ponoć jest okropnym kierowcą.

- Jedziemy jej szukać?

Zastanawiałem się przez chwilę. Było już późno i ja jak i Pablo byliśmy cholernie zmęczeni. Dalsze poszukiwania tej jebanej królewny nie miały by teraz sensu.

- Nie, jedziemy się przespać i jak będziemy myślący to dopiero wtedy.

Młody kiwnął mi na zgodę, i czekał już na mnie w samochodzie. Gestem ręki pokazałem że idę jeszcze do domu brunetki. Nie pukając, wszedłem do środka. W świecącym się salonie, ujrzałem dosyć smutny widok. Matka Hailie siedziała na kanapie i głośno łkała, a nad nią stała jej rodzicielka, obejmująca ją ramieniem i szepcząca coś spokojnie. To było naprawdę nieprzyjemne, patrzeć na cudze nieszczęście. Moja nienawiść do 18 latki rosła z każdą chwilą. Nie wyobrażałem sobie potraktować tak mojej mamy, nawet jeśli by zrobiła najgorszą rzecz.

- Pani Christine, spokojnie. Później ją znajdę.

Kobieta spojrzała na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami. Które tak bardzo przypominały mi te które posiadała Hailie.

- Pedro, wiesz doskonale że nie o to chodzi. A jeśli ona miała rację? Zawiodłam do reszty jako matka. Chciałam całe życie dla niej jak najlepiej, a wyszło że jestem wyrodna.

Poczułem narastające poczucie winy. Wiem że nie jest moja, jednak gdyby mnie nie było, nie byłoby tyle problemów. Szybko jednak odrzuciłem tę myśl, ponieważ wiedziałem że to wszystko jest przecież po coś.

- Droga pani. Hailie mówiła w złości. Jestem pewien że po czasie  zrozumie i panią przeprosi. Proszę dać jej czas. Wszystko się ułoży, niech pani uwierzy. Obiecuję, że jak dziś ją znajdę, to nigdy już nie ucieknie. Już moja w tym głowa.

Kobieta pokiwała na zgodę.

- Jesteś za dobry na ten świat. On nie zasługuję na ciebie. Ta dziewczyna nie wie jakie ma szczęście wychodząc za takiego anioła. Dziękuje za wszystko.

Skinięciem głowy pożegnałem kobiety, i udałem się do mojego samochodu.

- Śpisz u mnie?

Gavira już ledwo przytomny, pokazał mi kciuka w górę. Uruchomiłem pojazd, i jechałem w stronę mojego mieszkania.

Zapłacisz za to co zrobiłaś wszystkim, Sanchez.

Pov Hailie.

Nie wiedziałam gdzie jadę, jechałam po prostu przed siebie, cała rozryczana. Jego słowa wywołały we mnie istne załamanie. Myślałam że on mnie napewno zrozumie. Jednak pomyliłam się jak cholera. Nikt mnie nie rozumiał. Nie było ani jednej osoby która by to zrozumiała. Każdy oczekiwał że posłusznie wyjdę za niego za mąż. Dlaczego ktoś o tym miał decydować. Całe życie marzyłam że poślubię kogoś z miłości. Jednak życie miało ze mnie tak bardzo zadrwić. Wiedziałam że zrobię wszystko by do tego nie doszło. Choćby nie wiem co, nie wyjdę za Pedro Gonzaleza.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz