Rozdział 35

1.6K 141 163
                                    


Płacz.

Smutek.

Pożegnanie?

Pożegnania należały do normalności w życiu człowieka. Każdy o tym wiedział.

Lecz dlaczego musieliśmy żegnać się tak szybko?

~ Oh I love it and I hate it in the same time.

***

Mój świat się zawalił. Każda komórka mojego organizmu umarła wraz z wypowiedzianym przed chwilą zdaniem piłkarza Hiszpanii.

— O czym ty do cholery mówisz? — spytałam roztrzęsiona. Byłam pewna że to durny żart, a on chciał się tylko odegrać. To było w jego stylu. Żarty na poziomie.

— Myślałem że jesteś bardziej rozumna. Dwa tygodnie temu rodzice do mnie zadzwonili aby powiedzieć że doszli do porozumienia z twoją rodziną. Stwierdzili że był to poroniony pomysł abyś miała wychodzić za kogoś bez miłości. - Odrzekł. Wyczułam w jego głosie nutę goryczy. Czy on żałuję? - A ja jak debil chciałem to ukryć. Myślałem że poczujesz to co ja.

Mój obraz się zamazywał. Poczułam okropne zawroty głowy. Lekko się zachwiałam. Byłam pewna że zaraz spotkam się z ziemią. Pewnie by tak było, lecz silne ramiona bruneta nie pozwoliły mi na upadek.

— Hal.. Boże. Przepraszam, to był pomysł Pablo.. Ja go zabije, nie chciałem ale on.. O kurwa czy ty krwawisz?

Jego ton z kpiącego i oskarżycielskiego zmienił się w.. Zatroskany?

Nie rozumiałam już niczego. Odruchowo moja dłoń powędrowała do nosa. I faktycznie, cała ręka była w czerwonej cieczy. Nigdy wcześniej nie miałam krwotoku, więc było to dla mnie szczególnie dziwne i zarazem przerażające.

— Więc.. To był żart? - spytałam ledwo słyszalnie. Czułam że moje siły słabły i najprawdopodobniej zaraz zemdleje.

— Nie wiem czy można tym to nazwać, ale tak. Chciałem cię tylko nastraszyć. Zraniłaś mnie. Przepraszam ja..

Nie mógł dokończyć ponieważ moje bezwładne ciało rozpłynęło się w jego rękach. Usłyszałam jeszcze tylko jak krzyczy coś niezrozumiałego do Aurory.

— Hailie obudź się kurwa.. Ja cię..

Nic więcej do mnie nie doszło. Nastała ciemność.

Pov Pedri.

Od trzech godzin siedziałem z Aurorą, Pablo i moim bratem, który przybył niedawno do Kataru. Czekaliśmy przed salą na którą niezwłocznie po naszym przybyciu zabrali Hailie. Nie rozumieliśmy co się dzieje.

Minęły nas trzy treningi i trener zagroził że jak się nie stawimy chociaż na następnym to wykluczy nas z gry na cały mundial.

W tym samym momencie kiedy obwieścił to mi i mojemu przyjacielowi, powiedzieliśmy że może nas nawet wypierdolić z kadry. Nam to wszystko jedno.

— To był poroniony pomysł.. Dlaczego ty ten jeden raz musiałeś się mnie posłuchać? — spytał osiemnastolatek. Okropnie obwiniał się o to że Hal wylądowała w szpitalu. To była nasza obopólna wina.

— Pab, uspokój się. To nie przez was. Myślisz że to mogłoby spowodować u niej aż taki krwotok i to że siedzi od paru godzin na badaniach? — spytała jego siostra. W sumie miała racje.

Nie byliśmy ekspertami, lecz było to dziwne że jej organizm tak zareagował na to co jej wtedy powiedziałem.

— Czy ktoś mi w końcu wytłumaczy co się do cholery stało? — spytał zniecierpliwiony Fer. Jak tylko się dowiedział że jego szwagierka jest w szpitalu od razu tu przyjechał. Zauważyłem że bardzo się z nią związał.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz