Rozdział 19

2.6K 126 110
                                    

Przez następne dwa dni nie działo się nic szczególnego. Jedynie Aurora przychodziła do mnie aby uknuć moją ucieczkę. Dziewczyna bardzo się przejęła moim losem, i za wszelką cenę chciała mi pomóc. Byłam cholernie wdzięczna, że miałam w końcu osobę która mnie rozumie i nie każe po prostu zaakceptować tej patowej sytuacji.

- Więc od początku. - siedziałyśmy właśnie z dziewczyną same w jej pokoju, ponieważ chłopcy byli na treningu.

- Ty będziesz kazała Pedriemu pojechać po słodycze, a wiadomo że na te słowo mój brat od razu poleci z nim. My powiemy że nie chcę nam się ruszać, dlatego zostaniemy i na nich poczekamy. Kiedy oni pojadą ty szybko zbierzesz rzeczy, i zostawisz list który dzisiaj napisałyśmy. Jak wrócą, powiem że wyszłaś na chwilę do swojego auta. Będziesz miała jakieś plus minus piętnaście minut zanim te tłumoki się zorientują że coś jest nie tak, dlatego musisz się spieszyć. Ja też ich jakoś przetrzymam, dlatego myślę że się wyrobisz. - dziewczyna próbowała szczegółowo, po raz setny wytłumaczyć plan działań.

Wiedziałam że to jedyne słuszne wyjście, jednak jakaś część mnie aż krzyczała abym tego nie robiła. Cholernie się bałam reakcji Gonzaleza. Czułam że trochę się do mnie przywiązał przez te parę dni. Ale co innego mi pozostało? Przecież go nie kochałam a on mnie. To jedyne rozwiązanie.

- Widzę że jesteś nie przekonana. Zgadłam?

Czy mówiłam już że rodzeństwo Gavira miała w sobie coś na wzór prześwietlenia w oczach? Dziewczyna jak i jej brat zawsze wiedzieli jak się czuję. To było aż przerażające.

- Nie wiem sama Rora. Nie pomyślałyśmy w tym wszystkim o Pepim. - westchnęłam głośno.

Brunetka złapała mnie za rękę i zaczęła swój kolejny na ten dzień wykład.

- Hal, wiem że to dla ciebie może być trudne, ale czy chcesz wyjść za kogoś bez miłości? Wiesz doskonale że nie ma innego wyjścia. Czy oni dali ci jakiś wybór? Miałaś jakiekolwiek prawo głosu? Nie. Zachowali się jak ludzie z średniowiecza a nie 21 wieku. Takie metody już dawno nie były stosowane. To chore że miałabyś za kogoś wyjść bo ktoś tak zdecydował. Hailie to twoja decyzja, ale sama pomyśl. - dziewczyna schowała twarz w dłonie.

Wiedziałam że miała rację, jednak to mnie bolało. Nikt nie dał mi prawa głosu. To był wystarczający powód aby uciec. Chęć pokazania że nie jestem marionetką zaważyła na mojej decyzji.

- Więc jutro? - spytałam z małym uśmiechem.

Dziewczyna od razu wstała na równe nogi, i mocno mnie przytuliła.

- Więc jutro.

Czyli postanowione. Jutro wszystko się skończy.

**

Był wieczór. Ostatni który miałam spędzić u boku Gonzaleza. Było mi jakoś dziwnie z tą myślą. Z jednej strony chciałam uciec i mieć wszystko z głowy jednak przywiązałam się w jakimś stopniu do obecności Pedra. Nie żebym go lubiła, broń Boże bo chyba bym wolała wyjść za Gaviego niż za niego, ale lubiłam kiedy był obok. Czułam się bezpieczna.

- Pepi, chcesz coś obejrzeć? - przyszłam do chłopaka który aktualnie oglądał jakiś mecz na telewizorze.

Chciałam żeby nasz ostatni wspólny wieczór był w jakimś stopniu wyjątkowy. To co planowałam zrobić było chore, jednak musiałam zostawić coś po sobie chłopakowi, nawet jeśli miał być to ślad w pamięci.

Spojrzał na mnie cały zszokowany. No tak, nigdy tak do niego nie mówiłam. Nawet nigdy sama z siebie nie proponowałam abyśmy coś razem porobili, dlatego musiał to być dla niego dosyć duży wstrząs.

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz