Rozdział 39

599 40 37
                                    

Dzień w którym moje życie stanie się normalne, będzie najcudowniejszym dniem który mnie spotka. Nienawidziłam tego ciągłego chaosu i tego że co chwile byłam w centrum uwagi.

Moje stare, nudne życie. Błagam wróć.

Byłam teraz w ciąży, po próbie gwałtu plus niedługo miałam wyjść za mąż.

Czy to nie za dużo jak na osiemnastolatkę?

Gotowa na spacer?

Uniosłam głowę znad moich kolan. Spoglądała na mnie moja ukochana Holenderka

Mój narzeczony dostał na moim punkcie jakiegoś fioła. Jeśli nie Mikkey to pilnowała mnie Anna lub Aurora. Najgorsze były wtorki.

Pilnował mnie Fernando.

Nie żebym narzekała. Mój przyszły szwagier był niesamowity i kochałam go całym sercem, ale w jego towarzystwie nie odwalenie czegoś jest praktycznie nie możliwe. Ten Hiszpan to tykająca bomba która tylko czeka na to aby wybuchnąć.

Na przykład ostatnio byliśmy w kościele. Bardzo interesują mnie zabytki dlatego postanowiłam się do jednego z tutejszych udać. Ze mną był Fernando. Nie dość że ten idiota ubrał się w komplet dresowy z Adidasa, to jeszcze nie wyciszył telefonu i na całą katedrę rozległ się dźwięk śpiewu jego brata, ponieważ miał go ustawionego na dzwonek.

Z tego co wiem jedna starsza pani wystraszyła się na tyle że zemdlała.

Nie wiem dokładnie bo natychmiast uciekłam nie chcąc wylądować w Katarskim więzieniu za brak szacunku do księży i Bożego miejsca.

- Oczywiście, możemy iść.

Wstałam zabierając ze sobą swoje przemyślenia na świeże powietrze.

- Wiesz co, Hal? Pojedźmy gdzieś. - wyrwała mnie z przemyśleń Kiemeney. - Noo, gdzieś dalej niż Doha. Dusi mnie to miasto powoli. Jest piękne, ale za dużo się tu złego stało.

- Jestem za, tylko doskonale wiesz że ani Frenkie a tymbardziej Gonzalez nigdzie nas same nie puszczą. - mruknęłam niezadowolona.

Blondynka przewróciła oczami.

- Nie musimy jechać same. Wiesz kto byłby idealny aby z nami pojechać, przy kim się nie zanudzimy plus będzie nas "pilnować"? — zironizowała.

Spojrzałam nie pewnie.

- Pedro?

- Nie.

- Frenkie?

- Tymbardziej.

Jej pełne złośliwości oczy potwierdziły moje najstraszniejsze przypuszczenia.

- Nie, Mik. Nie ma mowy.

- Ależ jest!

- Nie ma opcji.

- Hailie!

- NIE POJADE NIGDZIE Z GAVIM! - Jęknęłam sfrustrowana. Z tym człowiekiem załamanie nerwowe jest murowane. - Chcesz żeby nasza wycieczka skończyła się w psychiatryku?

Dziewczyna westchnęła głośno. Temperatura dzisiejszego dnia była przeraźliwie wysoka. Przez to że byłam w ciąży pociłam się i męczyłam cztery razy bardziej.

- Czy ty nie przesadzasz? Pablo jest taki uroczy!

Natychmiast się zatrzymałam. Rzuciłam jej przerażone spojrzenie.

Pablo Gavi. UROCZY?

- Wiesz co ten idiota zrobił? Zaczął podrywać matkę trenera Niemiec,  po to aby namówiła syna żeby nie wystawiał jakichś tam dobrych napastników. Czy ty to rozumiesz? Podrywał 70 latkę!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝘛𝘦 𝘢𝘮𝘰 𝘮𝘶𝘤𝘩𝘰 𝘮𝘪 𝘴𝘰𝘭~ PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz