Rozdział 10

1K 62 41
                                    

Ron Weasley nie przepadał za eliksirami. Szczególnie za pisaniem wypracowań na eliksiry. Trochę pluł sobie w brodę, że zgodził się na ponowne uczęszczanie na zajęcia, kiedy okazało się, że nowy nauczyciel nie wymaga wysokiej oceny, aby uczestniczyć w zajęciach. Już drugą godzinę próbował napisać wypracowanie na temat swoich błędów w procesie tworzenia eliksiru Szkiele-wzro. Nie potrafił wyrazić słowami, jak bardzo zazdrościł Harry'emu, że tak bardzo mu się teraz powodzi na zajęciach. Na domiar złego Hermiona gdzieś przepadła zaraz po kolacji i nie było jej nawet w bibliotece. Cicho liczył na jej pomoc i ze względu na to nie szczególnie przykładał się do pisania. Większą uwagę przykładał do rozglądania się po Pokoju Wspólnym, aby zarejestrować moment, gdy w końcu dziewczyna wróci. Gdy zobaczył znajomą czuprynę wyłaniającą się zza obrazu wstał i pomachał ręką w jej stronę.

- Miona, pomocy!

Dziewczyna popatrzyła na niego i skierowała się w jego stronę.

- Co się dzieje, Ron?

- Pomożesz? Eliksiry...

- Ron... - popatrzyła na niego zdegustowana. Harry siedzący obok niego zaśmiał się cicho pod nosem.

- Próbowałem, ale nie dam rady.

- Obiecaliście, że samodzielnie będziecie zajmować się swoimi pracami w tym roku. Ja poza nauką na lekcje ogarniam jeszcze te nieszczęsną Oklumencję.

Harry zrobił przepraszającą minę w stronę rudowłosego. Faktycznie, obiecali jej to. Ronald zrezygnowany usiadł na swoim miejscu i powrócił do próby napisania wypracowania.

- Odnośnie Oklumencji. Jak ci idzie? - Zapytał Harry.

- W miarę dobrze. W sumie miałam do ciebie sprawę. Myślę, że dam radę już spróbować nauczyć cię podstaw.

- Naprawdę? - Ucieszył się Harry. - Kiedy zaczynamy?

- Najlepiej teraz.

Mina mu zrzedła tak szybko, jak wcześniej doznał ekscytacji. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Skoro jednak sam prosił ją o nauczenie go Oklumencji, nie mógł jej odmówić.

- Mówię poważnie. Czekałeś już ponad miesiąc. A czas ucieka.

- No, w sumie masz rację - przyznał niechętnie. Dyrektor wprowadza go w sprawę Horkruksów, więc umiejętność ukrycia tego przez Tomem Riddlem przyda się jak nigdy wcześniej.

- Co proponujesz? - Spytała, bo jej przyjaciel zawiesił się na chwilę myślami.

- Możemy pójść do mojego dormitorium. Wszyscy gdzieś wybyli i nikogo tam nie ma - zawahał się na moment. - A to nie może poczekać do jutra?

- Wolę zacząć dzisiaj. Nie ma co tego odkładać.

Nie czekając na przyjaciela udała się w stronę schodów prowadzących do pokoi chłopców. Wybraniec niechętnie podążył za nią. Zamknęli drzwi i dla bezpieczeństwa wyciszyli pomieszczenie.

- Opowiedz mi, co już wiesz po spotkaniach ze Snapem.

- W sumie to niewiele. Mam uważać na myśli i nie skupiać się za dużo na jednym problemie... Było też coś o jakichś kotwicach, ale totalnie tego nie rozumiem.

- Ok. Czyli zaczynamy od początku - westchnęła. Nie wiedziała, czy Snape naprawdę nie potrafił przekazać mu wiedzy, czy chłopak był wyjątkowo oporny. - Nie musisz notować, ale staraj się zapamiętać wszystko, co ci powiem.

Rozpoczęła wykład, używając prawie tych samych słów, co jej nauczyciel. Przez ponad pół godziny tłumaczyła bardzo powoli i dokładnie, jak powinna wyglądać obrona przed atakiem i na co zwracać uwagę, aby nie dać się podejść przez nieuwagę.

Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz