Rozdział 29

946 57 107
                                    

Ostatnie tygodnie były dla Cormaca McLaggena jednymi z najlepszych, które przeżył w swoim życiu. Niewątpliwie było to związane z pewną kręconowłosą Gryfonką, która w chwili obecnej była powodem, przez który nie miał czucia w swoim lewym ramieniu.

Do tej pory jego życie nie należało do najbardziej spełnionych. Wszystkie ciekawe wspomnienia zawdzięczał swojemu bogatemu wujowi Tyberiuszowi. Tak naprawdę tylko wuj odpowiadał za prestiż tej rodziny. Ojciec Cormaca nie był człowiekiem sukcesu, przez co nigdy nie zrobił jakiejkolwiek kariery. On nawet do niej nie dążył! Wystarczała mu posada w sklepie i rodzina, czego Cormac nie mógł pojąć.

Tyberiusz McLaggen nie miał własnych dzieci, więc swojego bratanka jedynaka traktował jak własnego syna. Szczególnie, że był również jego chrzestnym ojcem. Chętnie fundował mu wycieczki, zabierał na spotkania z ważnymi ludźmi i dawał prezenty. Cormac uwielbiał życie w świetle świateł. Jego życiowym celem stało się osiągnięcie w życiu czegoś wyjątkowego, aby wyjść z cienia swojego wuja i być znanym jako TEN Cormac McLaggen.

Przez ciągłe kłótnie wuja z jego ojcem, kilka lat temu wszystko się zmieniło. Skończyły się prezenty, spotkania ze sławnymi ludźmi. Wycieczki ograniczyły się do dwóch w ciągu roku, bo mimo wszystko Cormac miał prawo zobaczyć się ze swoim chrzestnym ojcem.

To był powód, dla którego Cormac musiał zrezygnować z wielu swoich marzeń. Nie przychodziło mu to z łatwością. Zastąpił jednak wszystkie te pragnienia jednym: Hermioną Granger.

Czekał bardzo długo na to, aż nadarzy się okazja. Trzy lata temu ignorowała go przez swój napięty plan lekcji. Potrafił to zrozumieć, bo jedną z cech, które u niej cenił była ambicja.

Dwa lata temu, podczas Turnieju Trójmagicznego zakręcił się koło niej Wiktor Krum. A to on, Cormac, miał ją zaprosić na bal! Jednak Krum wrócił do Bułgarii, a on został tutaj. Starał się zaistnieć w quidditchu, ale nie było to proste.

W zeszłym roku Umbridge dała im wszystkim popalić. Przez zakaz zgrupowań rzadko widywał ją nawet na posiłkach. On sam tak się zaangażował w treningi quidditcha, którymi chciał jej zaimponować, że przegapił możliwość wstąpienia do Gwardii, której poświęcała zdecydowaną większość swojego czasu.

W tym roku miał ostatnią szansę, aby zdobyć jej przychylność. W dalszym ciągu prześladowało go pasmo niepowodzeń. Najpierw przegrał walkę o miejsce w drużynie quidditcha i wylądował na ławce rezerwowych, bez możłiwosći wykazania się. Następnie przegapił fakt, że wybiera się na przyjęcie w Klubie Ślimaka bez osoby towarzyszącej i on sam przyszedł z kimś innym. To było zrządzenie losu, że akurat podczas rozmowy dwóch przyjaciółek przechodził obok i usłyszał, że Hermiona nie ma pary na Walentynki.

Cudem zgodziła się na spotkanie, na którym mógł przekonać ją do zwrócenia na niego większej uwagi. Dwa tygodnie później, on - Cormac McLaggen mógł w końcu poszczycić się tym, że jest chłopakiem tej cudownej dziewczyny. W końcu, po trzech latach oczekiwania, osiągnął to, o czym marzył. Hermiona Granger była jego. I zamierzał zrobić wszystko, co będzie trzeba, aby tak zostało ja zawsze. Czuł, że wszystko jest możliwe, gdy ona była obok. Nie odpuści tego słodkiego uczucia, choćby świat miał się skończyć.

Dziś rano spełniło się kolejne z jego marzeń: spędził noc w jej towarzystwie. Czy mogło być lepiej? Leżał i obserwował jak śpi, a gdy wstanie to wciąż będzie prawdziwa i zostanie z nim na zawsze. Bo teraz, gdy są już razem wszystko będzie dobrze. Da jej czas na to, aby go pokochała, tak samo jak on kocha ją.

Uśmiechnął się, gdy zobaczył jak się przebudza. Otworzyła leniwie oczy i powierciła się na swoim miejscu. Wyglądała teraz jak mały, słodki kotek.

Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz