Rozdział 31

878 62 77
                                    

Wszedł bez pukania do gabinetu Dumbledore'a, w którym poza samym dyrektorem znajdował się już sprawca całego zamieszania. Chłopak podskoczył na swoim miejscu, gdy drzwi zamknęły się za nim z głośnym trzaskiem.

Teraz mu brakuje odwagi, pomyślał drwiąco Severus.

Omiótł wzrokiem pomieszczenie. Dumbledore siedział na swoim fotelu degustując wraz z tym przeklętym Gryfonem herbatkę i ciasteczka. Uspokojone w trakcie drogi nerwy, zszargały się ponownie.

- Czy McLaggen pochwalił się już swoim życiowym wyczynem? - Zapytał zimno.

- Czekaliśmy na ciebie, Severusie. I na Minerwę, ale zapowiedziała, że pierwsze odwiedzi pannę Granger w Skrzydle Szpitalnym.

- Chyba nie ma potrzeby, aby to przeciągać - zasugerował Snape. - Co zaszło między wami? - Zwrócił się bezpośrednio do chłopaka.

- To są nasze prywatne sprawy - odpowiedział hardo. Severus miał ochotę zmyć z niego tę hardość jakąś mało przyjemną klątwą.

- Niech pan odpowie na pytanie, panie McLaggen - rzekł z naciskiem Dumbledore.

- Po prostu... Pokłóciliśmy się.

- O co? - Dopytywał Albus. Severus zajął miejsce przy oknie i z udawanym zaciekawieniem wpatrywał się w ciemność za oknem.

- Oszukała mnie i... I chciałem żeby powiedział mi prawdę. Zdenerwowała mnie.

- Co działo się potem? - Drążył dyrektor.

- Zdenerwowała mnie - powtórzył Cormac, wiercąc wzrokiem dziurę w filiżance stojącej na biurku naprzeciwko niego.

W gabinecie zapadła pełna wyczekiwania cisza. Albus zmierzył chłopaka spojrzeniem, czekając na to, aż będzie kontynuował. Po kilku minutach wciąż nie usłyszeli więcej informacji.

- Co stało się z gdy się pan zdenerwował, panie McLaggen?

- Nic takiego - powiedział wymijająco blondyn. - Wyszliśmy z toalety i mieliśmy iść do Pokoju Wspólnego.

- Wiesz, czym jest Veritaserum? - Odezwał się Severus, odwracając wolno głowę w stronę chłopaka. - Jeśli w tym momencie nie powiesz prawdy, ta mikstura rozwiąże ci język, McLaggen. nic wtedy nie powstrzyma cię przed wyjawieniem nawet najbardziej strzeżonych sekretów. Mów. Więc. Całą. Prawdę.

- Spokojnie, Severusie - wtrącił się Dumbledore. - Myślę, że pan McLaggen opowie nam wszystko bez tak zaawansowanych środków. - Dyrektor pochylił głowę do przodu i, z nas swoich okularów połówek, spotkał się wzrokiem z wystraszonym Cormaciem.

- Ja... Jak mówiłem zdenerwowała mnie... I jakoś tak wyszło... Nie chciałem tego! Naprawdę!

Cormac rozejrzał się po pomieszczeniu szeroko otworzonymi oczami, jakby szukał jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, jednak nie znalazł nic, co mogłoby mu pomóc.

- Czego nie chciałeś? Pobić swojej dziewczyny? - Zakpił Severus. To było tak dobrze mu znane tłumaczenie, tak typowe, że sam nie wiedział, czy słuchał właśnie gryfona, czy swojego własnego ojca.

- Nie pobiłem jej! Ja tylko... - motał się dalej Cormac. - Przypadkiem ją uderzyłem...

Te słowa wyszły z jego ust i odbiły się echem w jego głowie, jakby nie on był ich autorem. Nic z tego, co czuł godzinę wcześniej nie zostało w jego umyśle. Sam nie wiedział dlaczego tak postąpił. Przecież ją kochał i chciał, żeby była z nim szczęśliwa.

- To wszystko panie McLaggen. Proszę się udać do swojego dormitorium. Profesor McGonagall powie panu jakie będą konsekwencje płynące z tej sytuacji.

Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz