Wyjaśnienia "szyfru", który zastosowała Hermiona w rozmowie z Severusem znajdują się w komentarzach obok wypowiedzi. Zastosowałam symbolikę kwiatów i ziół, które można odnaleźć w wyszukiwarce GOOGLE. :)
_________________________
Wylądowała na środku bagien niedaleko Nory. Najwyraźniej do tego miejsce wzniesiona była bariera antyteleportacyjna. Grzęzła przez mokradłach, zapadając się w błocie, a widniejące w oddali światło wyznaczało cel jej wędrówki. Poczuła śliskie uczucie na całym ciele, gdy przekraczała barierę zabezpieczającą przed nieproszonymi gośćmi. Ogromny ciężar spadł z jej barków, gdy grunt pod nogami umacniał się i przemieniał z każdym krokiem z miałkiej, błotnistej gliny w zaniedbany trawnik. Była bezpieczna.
- Gdzie Kingsley? - Zawołał Remus, biegnąc w jej stronę. - Hermiono? Gdzie Kingsley? Dlaczego nie użyliście Świstoklika?
Mężczyzna dobiegł do niej i objął ją z boku ramionami. Remus widział od razu, że coś poszło nie tak. Granger była cała roztrzęsiona, a Kingsleya nigdzie nie było.
- On... - zaczęła Hermiona, dysząc ciężko z emocji. Świat wokół niej zawirował, gdy wspomniała moment zielonego promienia zaklęcia uderzającego centralnie w środek pleców mężczyzny, tuż obok jej głowy.
- Co się stało? - Obok Remusa pojawiła się sylwetka Harry'ego. Przyjaciel miał na sobie kilka zadrapań, ale poza tym był cały.
- Kingsley - sapnęła w emocjach. - On nie żyje. Nie utrzymałam go... On spadł...
W przyjaznym otoczeniu terapeutyczna adrenalina opuściła jej ciało. Czuła, jak bez jej zgody łzy tyczyły szlaki na jej twarzy. Żaden dźwięk nie wyszedł jednak z jej ust. Ani słowa utrapienia, ani krzyk bezradności który odbijał się w jej głowie bolesnym echem.
- Jak to się stało? - Remus potrząsnął ją za ramiona, wytrząsnąć z chwilowego otępienia. - Z tobą wszystko dobrze? Wiesz, kto was atakował?
- Ja nie... Wszystko w porządku - pisnęła podwyższonym głosem. - Nie wiem, kto atakował.
Jak mogłaby powiedzieć prawdę, wiedząc o tym, że gdyby Severus jej nie chronił, zapewne nie uderzyłby w Kingsleya. Dobrego człowieka, dzielnego wojownika. Silnego czarodzieja. Był ranny, ale miał szansę na przeżycie. Dopóki ona nie zawiodła.
- Hermiono, chodź do środka. - Ręka Harry'ego pociągnęła ją w stronę domu.
Remus stał w miejscu, patrząc się przed siebie w szoku po usłyszeniu tych informacji. Widział, jak Alastor został zabity przez Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać. Informacja o śmierci kolejnego druha była nagła i niespodziewana. Wilkołak jak w amoku ruszył przed siebie w stronę bariery uniemożliwiającej teleportację. Tonks stojąca przy oknie widząc poczynania swojego męża przebiegła przez kuchnię, do korytarza i dopadła do drzwi. Tuż za nią podążyła Molly.
- Remus! - Krzyknęła, stojąc w drzwiach domu. - Wracaj!
Jednak mężczyzna nie zwracał na to uwagi. Gdy tylko przekroczył barierę, teleportował się w tylko sobie znanym kierunku, zostawiając pozostałych.
- Wróci - zapewniła ją smutno Molly. - Nie wychodź, nie jest bezpiecznie, szczególnie w twoim stanie, Doro. Odpocznijcie wszyscy, zasłużyliście na to.
Kobiety wróciły do środka i usiadły przy stole. W salonie obok leżał George, który oberwał zaklęciem, które ominęło Hermionę, w wyniku czego stracił ucho. Kolejna ofiara na jej liście. Przerażała ją myśl o tym, jak długa będzie lista po zakończeniu wojny.
CZYTASZ
Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDumbledore ma plan. Jak zawsze oczywiście. Jedynej rzeczy, której nie potrafił przewidzieć to relacja, która zawiązała się między jego głównymi pionkami na planszy. Wasza aktywność zaprowadziła to opowiadanie na: #1 w rankingu #sshg (10.03.2023) ❤️ ...