Rozdział 18

954 63 46
                                    

- Hermiono, idziesz, czy nie? - Zapytał ponownie Harry.

- Harry, jesteś pewny, że to dobry pomysł?

Szczerze nie wiedziała, czy może z nim pójść. Po jej ostatnich przebojach z Wieczystą Przysięgą obawiała się, że ta wycieczka skończy się tak samo, jak jej kłótnia z przyjaciółmi. Dumbledore rozmawiał z nią na temat aktualizacji przysięgi, ale nie wspominał, aby była zwolniona z obowiązku ukrywania udziału Draco i jego śmierciożerczej działalności. Z drugiej strony, była to najlepsza okazja, aby ponownie zacieśnić więzi z przyjacielem i kontynuować inne powierzone jej zadania. Musi zaryzykować.

- Oczywiście, że idę z tobą. Może w końcu wyjaśnimy tę dziwną sprawę.

Harry stanął bardzo blisko niej i narzucił na nich swoją pelerynę. Byli dużo wyżsi niż w pierwszej klasie, przez co musieli bardzo uważać na to, aby podczas poruszania się przypadkiem nie było widać im nóg. Obecnie nie ma takiej możliwości, aby zmieścili się pod peleryną w trójkę razem z Ronem, który przewyższa ich o ponad głowę.

Kierując się mapą dotarli do miejsca, gdzie znajdowali się Snape i Malfoy. Harry ostrożnie stanął tuż przy drzwiach, ale na ich nieszczęście były wyciszone. Nie mogli usłyszeć nic, co działo się w środku.

- Harry, myślę że powinniśmy wracać - szepnęła ledwo słyszalnie Hermiona. - Jak Snape nas przyłapie...

- Nie bój się o to. Przecież będziemy widzieć jak będzie nadchodził - odpowiedział jej tak samo cicho Harry, wskazując na mapę. Chłopak dał jej do ręki zwitek pergaminu, a sam zaczął czegoś szukać w kieszeni. Tej samej, która skrywała pelerynę niewidkę. Po krótkiej chwili mocowania się z czymś wyciągnął rękę, w której znajdował się kolejny przedmiot.

- Masz uszy dalekiego zasięgu? - krzyknęła szeptem Hermiona. Harry jedynie uśmiechnął się do niej zawadiacko i zaczął rozkładać sprzęt.

- Pilnuj mapy.

Cała sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Harry wychylił rękę zza peleryny, aby uczepić ucho na klamce. Niedługo później wynalazek bliźniaków zaczął działać, umożliwiając im podsłuchanie rozmowy.

- Nie potrzebuje twojej pomocy, Snape! - Zdenerwowany głos na pewno należał do Draco Malfoya.

- Obiecałem twojej matce, Draco. - To zdanie na pewno wymówił dobrze im znany Mistrz Eliksirów.

- Mam w dupie twoja obietnicę. Nie rozumiesz? To moje zadanie i moja chwała.

- Sądzisz, że ci się powiedzie? Dumbledore to potężny czarodziej.

- Martw się o siebie, Snape. Ja sobie dam radę.

- Twój ojciec nie chciałby...

- Mój ojciec siedzi w Azkabanie. On go uwolni, tylko muszę wykonać moje zadanie.

- Pozwól sobie pomóc, Draco.

- Odpieprz się ode mnie. Nie rozumiesz, że nie chce twojej pomocy?

Severus Snape na pewno zamierzał coś odpowiedzieć, ale nie mogli sobie pozwolić na zwłokę. Hermiona zauważyła, że młodszy z czarodziejów poruszył się gwałtownie na mapie, a z pomieszczenia dobiegł ich odgłos przewracanego krzesła.

Harry szarpnął za przewód łączący ucho dalekiego zasięgu z dziurką od klucza, najszybciej jak potrafił schował je pod peleryną i w ostatniej chwili pociagnął Hermionę za ramię odskakując do tyłu. W tej samej chwili drzwi otworzyły się gwałtownie i postać Draco Malfoya pojawiła się na korytarzu. Serce Hermiony biło jak oszalałe. Dźwięk ten w jej uszach był tak głośny, że bała się, że chłopak może usłyszeć to stojąc dosłownie półtorej metra od nich. Harry zacisnął dłoń na jej ustach, aby stłumić jej głośny oddech. Najciszej jak potrafili, centymetr po centymetrze, odsuwali się od otwartych już drzwi do komnaty starając się stanąć w miejscu, które dawałoby im gwarancję pozostania w ukryciu. Draco nie odwracając się za siebie szybkim krokiem udał się w stronę lochów, mijając ich dosłownie o kilka centymetrów. Chwilę później z komnaty wyszedł Severus Snape, który skierował się w przeciwną stronę, spokojny jakby chwilę wcześniej wcale nie prowadził emocjonalnej rozmowy ze swoim uczniem. Odczekali jeszcze moment, po czym zdjęli pelerynę niewidkę.

Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz