Hermiona dość szybko, bo już po kilku dniach doczytała się w "Historii Hogwartu" jakie przedmioty należące do założycieli szkoły mogły posłużyć jako Horkruksy. Nie miała jednak kiedy poinformować o tym osobiście dyrektora. Zgodnie z tym, o czym uprzedził ją na poprzednim spotkaniu Harry upomniał się o dodatkowe lekcje oklumencji.
Trenowali więc dzielnie, choć w dalszym ciągu bezskutecznie. Całkowicie zrozumiała już irytację Snape'a podczas korepetycji z Harrym. Chłopak wydawał się być wyjątkowo oporny na ten typ magii. Im bardziej się starał, tym gorzej mu szło.
To wszystko wyczerpywało dziewczynę, która większą część wieczorów w trakcie ubiegłego tygodnia spędzała na kilkugodzinnych sesjach Magii Umysłu. Przeżywała w kółko najgorsze chwile Harry'ego i to wysysało ją psychicznie. Jej przyjaciel miał naprawdę okropne dzieciństwo.
Zegarek na jej ręce zawibrował, dając jej znak, że powinna zbierać się do wyjścia z biblioteki. Rozejrzała się ukradkiem i sprawdziła na Mapie Huncwotów, czy korytarz trzeciego piętra jest pusty. Upewniwszy się, że na jej trasie nie ma ani jednej niepożądanej osoby zebrała swoje nietknięte zadania domowe i wyszła na korytarz.
Podążając w stronę toalety zebrała w sobie całą determinację, która miała. Nie wchodziła tam od dnia sprzeczki Cormaciem. Komukolwiek wydałoby się to głupie, ale Hermiona czuła obawę. Za każdym razem, gdy mijała tę toaletę chciała jak najszybciej iść dalej. Było to jednak idealne miejsce na to, aby nie zauważoną przez nikogo nałożyć na siebie zaklęcie kameleona.
Z duszą na ramieniu złapała za klamkę i pociągnęła ku sobie drzwi. Ktoś z drugiej strony w tym samym momencie wyszedł z pomieszczenia zderzając się z Hermioną, która w panice odskoczyła dwa kroki do tyłu wyciągając przed siebie różdżkę.
- Przepraszam - powiedziała speszonym wzrokiem jakaś trzecioklasistka z Ravenclawu. Zmierzyła Hermionę dziwnym spojrzeniem i poszła w swoją stronę nie czekając na odpowiedź.
Hermiona wypuściła ciężko powietrze. Serce waliło jej w żebra, jak oszalałe, a w głowie kręciło się, jakby ktoś walnął ją tłuczkiem. Rozejrzała się spłoszona po korytarzu i nie chowając różdżki odeszła szybkim krokiem w stronę schodów. Automatycznie ruszyła w stronę siódmego piętra, zapominając jaki był jej wcześniejszy cel.
Wchodząc do Pokoju Wspólnego całkowicie zignorowała swoich przyjaciół i skierowała się prosto do dormitorium. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie plecami. Oddychała ciężko, jakby właśnie przebiegła maraton. Rozejrzała się po pomieszczeniu, aby upewnić się, że jest sama.
Rzuciła się ciężko na łóżko i schowała twarz w poduszce. Podejrzewała, że Snape zabije ją za to, że nie przyszła na zajęcia. Podniosła głowę na chwilę i sprawdziła godzinę na zegarku.
Kwadrans po dwudziestej. Powinna być już w środku i ćwiczyć Legilimencję ze Snapem. A jest po drugiej stronie zamku.
Czuła się beznadziejnie. Z całych sił starała się zapomnieć o tym, jak mocno zawiodła się na swoim byłym chłopaku. Miała pewność, że nie ma go w zamku. Nikt inny nie chciałby jej skrzywdzić. Jednakże dziwna świadomość, że nawet Ślizgoni, którzy z natury nie przepadali za Gryfonami, nigdy nie zorganizowali na nikogo takiej zasadzki odkąd chodziła do Hogwartu, sprawiała, że odczuwała tę sytuację dużo mocniej niż mogli przypuszczać jej przyjaciele.
Nawet Draco Malfoy, ich największy wróg wśród uczniów nigdy nie zastosował takiego zagrania. Ten spór był bezcelowy, agresywny, ale jawny. Nie musiała się bać, że ktoś będzie czekać za zakrętem, aby robić jej realną krzywdę.
Myślałaby na ten temat jeszcze długo, gdyby odgłos skrzaciej teleportacji nie sprawił, że po raz kolejny dzisiejszego dnia prawie dostała zawału.
CZYTASZ
Nie Zamykaj Oczu [ZAKOŃCZONE]
FanfictionDumbledore ma plan. Jak zawsze oczywiście. Jedynej rzeczy, której nie potrafił przewidzieć to relacja, która zawiązała się między jego głównymi pionkami na planszy. Wasza aktywność zaprowadziła to opowiadanie na: #1 w rankingu #sshg (10.03.2023) ❤️ ...