Uciec

195 4 2
                                        

!UWAGA!

Myśli samobójcze, lekkie samookaleczenie

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Yaku

Biegłem już od pół godziny ale dalej nie mogłem uspokoić myśli. Bez przerwy podsuwały mi chęć ucieczki, odcięcia się od tej presji, chwili spokoju. Tylko tyle chciałem ale jutro był kolejny dzień, kolejny trening, spotkanie z przyjaciółmi, czas w szkole. Zazwyczaj bieganie mi pomagało jednak tym razem miałem wrażenie jakbym tylko dokarmiał te myśli. W pewien bardzo zły sposób czułem się z tym dobrze. Nie potrafiłbym sobie wyobrazić zająć się czymś co odciągnęło by moje myśli jak oglądanie filmików czy przeglądanie Instagrama. Nie chciałem widzieć ludzi, było by to w jakiś sposób nie w porządku. Przystanąłem na chwilę aby napić się łyka wody i ruszyłem dalej. Nie zastanawiałem się gdzie biec, jedynie widziałem, że coraz bardziej oddalam się od swojego domu. Tematycznie, zaśmiałem się sam do siebie. Nienawidziłem tej samoświadomości, tego głosu który wytykał mi hipokryzję i schematy którymi podążam. Nie chciałem aby mówiła mi, że biegnę dlatego, że chcę ukazać się w takim stanie ludziom. Nie chciałem aby mówiła mi, że te wszystkie emocje wzięły się z czegoś małego i rozdmuchałem je tylko abym mógł znów być tym małym smutnym Yaku. Chciałem wierzyć, że to nie jest prawda, że moje uczucia i emocje są moje a nie kierowane jakąś chorą manipulacją, jednak nie miałem tego komfortu. W tym samym czasie nowe myśli napływały. Błędy, ludzie których już nie odzyskam, cięższe chwile, cierpienie moich bliskich. Nie potrafiłem nic dla nich zrobić poza "byciem dla nich", ale chciałem więcej. Chciałem móc zawalczyć z wszelkim złem ich dotykającym, ale nie miałem jak. Niestety to były bitwy w których tylko oni mogli brać udział. Byłem ślepy na niektóre rzeczy, inne dostrzegałem ale nie chciałem się odzywać, mogłem być w błędzie. Nie byłem. Nie pytałem dla własnej wygody. Pozwalałem mu być samemu dlatego, że bałem się, że go stracę. Chyba. Nawet nie byłem pewien co jest prawdą a co tylko sobie nadpisuje. Zatrzymało mnie czerwone światło. Pozostałem w truchcie ale to mnie nie wystarczało potrzebowałem czegoś. Zacząłem drapać jak najmocniej swoje przedramię, dawało to pewne ujście temu, napięciu, może energii, nie potrafiłem tego nazwać. W końcu światła się zmieniły i znów mogłem biec. Szkoda, że tak łatwo nie mogłem naprawdę uciec. Od tego co się dzieje, od ludzi. Samego siebie. Przede wszystkim miałem dość tego typa z którym żyłem bez innego wyboru. Chciałem go zostawić i być od niego wolnym, ale nie było to możliwe. Zacząłem widzieć wszystkie wspomnienia w brązowych barwach. To wszystko przez niego! Byłbym szczęśliwszy gdyby go nie było. Czułem się jakbym został uwięziony we własnej głowie. Jakby moja czaszka była dla mnie fizycznym więzieniem przez które co chwile przemykają inne wspomnienia i myśli. Było ich tak wiele. Nie potrafiłem już ich nawet nazywać ale wszystkie razem ciągnęły mnie w dół, a on się temu przyglądał. Ostatnio wszystko pierdoliłem. Byłem na pięknej równi pochyłej ku dnie. Czy uda mi się i tym razem wygrzebać? Czy tym razem tam zostanę? Jeśli to drugie to wolałbym umrzeć. On sprawiał, że chciałem to zakończyć. On mnie niszczył. Pomimo, że on był mną. To wszystko było przeze mnie.

Po dłuższej chwili wypaliłem się, nie miałem już w sobie ani kropli energii. Usiadłem na ławce i oparłem głową o kolana. Myśli ucichły. Może już więcej ich nie było, raczej tylko zużyły całe paliwo dostępne w tym momencie. Zamknąłem oczy. Nawet nie próbowałem się otrząsnąć, nie dałbym rady i nawet o tym nie myślałem. Ten filcowy smutek otulał mnie ściśle.

- Yaku? - usłyszałem znajomy głos. Poczułem w gardle to charakterystyczne drapanie. - Co tutaj robisz? Pisałem do ciebie ale nie odpisywałeś. - podniosłem głowę, nade mną stał Lev z wielkim uśmiechem na ustach. - Coś się stało? - przechylił głowę.

- Ta. - mruknąłem. Często rozmawiałem z nim gdy coś takiego się działo, chociaż starałem się to ograniczać przez usuwanie wysłanych wiadomości. - Miałem dość nie przyjemny bieg.

- Chodzi o tego chłopaka co wysłałeś mu wiadomość? - chłopak usiadł obok mnie lekko poważniejąc.

- Od niego się zaczęło. - przyznałem.

- On coś odpisał? - potrząsnąłem głową.

- Chyba był to jakiś błąd. - potarłem twarz.

- Jeśli coś potrzebujesz to mów. Możemy iść do mnie jeśli chcesz. - zagryzłem policzek. To jego dobro sprawiało, że niemal się popłakałem.

- To dobry pomysł. - miałem nadzieję, że to krótki spacer ponieważ nawet myśl o zrobieniu jednego kroku mnie przerastała. - I możemy poczekać aż tam będziemy abym ci wszystko opowiedział?

-Oczywiście.



***

Siedziałem na łóżku Leva przykryty jakimś kocem. Chłopak zrobił wszystko abym czuł się jak najlepiej przez co łzy spływały mi po policzkach.

- Będzie dobrze Yaku. - Lev usiadł obok mnie i objął ramieniem. Nie potrafiłem się temu obrzeć i wtuliłem się w jego pierś.

- Dziękuję, i przepraszam, że znów to wszystko na ciebie zwalam. Nie zasługujesz na to. - zacząłem łakać w jego koszulkę.

- Wiesz, że to dla mnie, żaden problem i zawsze możesz do mnie przyjść gdy coś się dzieje. - czułem jak zaczyna mnie głaskać po plecach.

- Dziękuję. - zacisnąłem powieki. Jak mogłem być dla niego takim ciężarem?

- Więc co się stało?

- Miałem głupią nadzieję, że odpisze. - zacząłem. - Liczyłem, że dzięki tej cholernej wiadomości wróci nasz kontakt. Nie potrafię odpuszczać.

Opowiedziałem tyle ile potrafiłem, czyli dość okrojoną wersję skupioną bardziej na wydarzeniach i ogólnym samopoczuciu niż konkretnych emocjach. Lev cały czas starał się mi pomagać. Zapewniać, że to co robię jest w porządku. Naciskał ale tylko lekko, widział, że nie wszystko chcę powiedzieć. W końcu ja się uspokoiłem i odsunąłem od lekko mokrej koszulki chłopaka.

- Lepiej? - spytał podając mi chusteczkę.

Przyjąłem ją z lekkim uśmiechem. Nie mogłem powiedzieć aby było jakoś bardzo dobrze ale już nie tonąłem.

- Tak, dziękuję. - skorzystałem z chusteczki i wyrzuciłem ją do kosza. - Chcesz coś porobić? - spytałem na tyle energicznie na ile potrafiłem. chciałem już odciągnąć go od tej całej sytuacji.

- Chodź tutaj. - wyciągnął do mnie dłoń. podałem mu swoją a on mnie do siebie przyciągnął. - Możemy chwilę razem po prostu posiedzieć i po przytulać? - znów poczułem łzy.

- Jasne. - skinąłem głową i wtuliłem się w Lva.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej hej ^^

Małe co nieco inspirowane wczorajszymi wydarzeniami

Ogólnie czuję, że nie wyszło mi opisywanie tego w tak dobry sposób jak chciałam ale cóż, teraz czuję się dobrze więc ciężko mi wejść w tamte myśli :"D

I bardzo dużo myślałam nad moim pisaniem tutaj bo jest możliwe, że wpłynie to realnie na moje życie i jest śmiesznie :"D (boy ile myślałam nad ostrzeżeniami przez to teraz)

Oh well

Mam nadzieję, że się wam podobało i dobrej nocy misie <3

One shoty z Haikyuu!!! : D Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz