AMY.
Stałam w środku lasu, usłyszałam szelest, odwróciłam się, ale nikogo nie widziałam. Słysząc kroki coraz bliżej, zaczęłam uciekać. Biegłam, cały czas, czując, że ktoś mnie goni, ale strach nie pozwalał mi się odwrócić. Ujrzałam jakieś światło, więc pobiegłam w jego kierunku, dookoła było ciemno i zaczynałam czuć piekący ból w mięśniach. Miałam coraz mniej siły. Dobiegając do światła, okazało się, że to klif przy plaży. Zatrzymałam się szybko, szukając jakiejś opcji ucieczki, ale osoba, która mnie goniła, popchnęła mnie i spadłam. Zaczęłam krzyczeć, ale to nic nie dało, uderzyłam w tafle wody.
Obudziłam się zalana potem, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie, aż nie mogłam złapać tchu. Ten koszmar nawiedzał mnie od dawna. Zerknęłam na zegarek, było parę minut po piątej, czyli długo nie pospałam. Żadna nowość, od jakiegoś czasu cierpiałam na bezsenność, a gdy już udawało mi się zasnąć, budziłam się w momencie mojej śmierci. To zaczynało się robić chore i męczące. Wstałam z łóżka i ubrałam się w szary dres i czarną bluzę. Związałam włosy w niechlujny kok.
W łazience spoglądając w lustro i doszłam do wniosku, że wyglądam jak kupa gówna. Cienie pod oczami, blada twarz... Przemyłam buzię i zeszłam na dół nastawić ekspres do kawy, w międzyczasie przeglądając media społecznościowe. Na insta wyskoczył mi profil Aarona. Z ciekawości sprawdziłam jego znajomych. Nalałam sobie kawy, rozsiadłam się wygodnie na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Po kilku godzinach usłyszałam kroki za sobą, podniosłam wzrok i ujrzałam moją bestie wyglądającą nie dużo lepiej ode mnie.
— Ale mnie boli głowa, zaraz umrę — zajęczała z krzywą miną. — Dobra, opowiadaj o wczoraj — dodała po chwili.
Włosy sterczały jej w każdą stronę, twarz była równie blada jak moja i zapach też był nie najlepszy. Zasiadła obok, więc opowiedziałam jej o tym, jak Amaia przyjebała mi drzwiami, a później zaproponowała pojednawcze szoty i jak zapoznała mnie z resztą ekipy Aarona.
— No nieźle, ale uważaj na nich. Obracają się w niebezpiecznym towarzystwie — skomentowała, a ja przewróciłam oczami na jej uprzedzenia.
Skinęłam tylko głową i nic na to nie odpowiedziałam. Nie znałam ich, więc nie zamierzałam oceniać nikogo na podstawie tego, co ktoś powiedział. Nie jestem osobą, która ocenia książkę, po okładce. Zastanawiało mnie też, skąd ona wie, te wszystkie rzeczy na ich temat. Na wszystko miała odpowiedź, a przecież nawet ja ich wcześniej nie widziałam. No chyba, że ta niezdrowa cicha obsesja na punkcie Aarona doprowadziła do tego, że go stalkowała.
Reszta weekendu zleciała nam szybko, na nauce i żałosnym walaniu się po kanapie oglądając seriale na Netflixie. W niedzielę wieczorem wróciłam się do domu. Mamy jak zwykle nie było, a tata robił kolację w kuchni.
— Hej "słodka", jak minął wam weekend? — zagadnął rodziciel, krojąc pomidory do sałatki.
— Bez szału, nauka, nauka — odparłam, wzruszając ramionami i przewracając oczami.
— Pamiętasz, że jutro z mamą wyjeżdżamy na urlop? — zapytał, podnosząc głowę do góry i spoglądając na mnie.
— Oczywiście, i tak wiem. Zero imprez, mam dbać o tego głupszego bliźniaka i nie spalić domu. — zaśmiałam się, na co tato przewrócił oczami i prychnął pod nosem. Chyba po nim to mam.
— Za dwadzieścia minut kolacja — dodał, klaszcząc w dłonie.
— Dobrze, zaniosę tylko rzeczy na górę i rozpakuje — odparłam i udałam się na piętro do sypialni.
Mój pokój był przytulny, z resztą jak cały dom. Czuć było domowe ciepło, a to zasługa mamy. Ściany w białym kolorze, zestaw mebli w kolorze czarnym, łóżko na środku z pościelą w kolorze kawy z mlekiem i białe ozdobne poduchy. Rozpakowywałam torbę, gdy usłyszałam dźwięk sms.
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Romance'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...
